Wyznania gorszycielki Irena Krzywicka 7,4
ocenił(a) na 105 lata temu Och! Cóż to była za książka, i tak nagle się skończyła, aż uwierzyć w to nie mogłam. Trzymałam jeszcze tyle stronic nieprzełożonych i już na spoczynek się udać chciałam, oszczędzając na kolejny raz, a tu przypisy, z rozżaleniem je kartkowałam w nadziei, że odnajdę jeszcze trochę treści, ale już nie było. Wymsknęło mi się życie gorszycielki między palcami wraz z ostatnimi słowami i nie przestawałam powtarzać: skończyła mi się książka, Krzywicka mi się skończyła. Wzruszające gawędziarstwo do którego w każdej chwili przysiadałam by chociaż trochę sczytać, bez potrzeby zaglądania na znajomą już stronę. Pełna puszystości, świeżości, niczym ciasto pachnące wyjęte z piekarnika. Rozmiłowałam się w tej książce, przepadłam, ale się nie zagubiłam, bo gorszycielka z wysmakowaniem, wyczuciem i szczerym sercem poprowadziła mnie ulicami swojego życia. Zapraszała na najbardziej intymne seanse, w pierwszym rzędzie sadzała, niejednokrotnie wciągając mnie swoimi przeżyciami na scenę, wtedy pamięć przetrząsałam i płynęłam wraz ze słowami. Taka była Irena Krzywicka, gdzie się nie pojawiła, tam serca wszystkich zaskarbiała. Piękna, intelektualnie zadbana, towarzyska, otwarta na nowe, rządna przygód, niezależna, wolna duchem. Iruszka, tak o niej mówił Boy.
Przyszła na świat w 1899 roku na Syberii, gdzie na 5 lat zostali zesłani jej rodzice. Należała do rodziny pochodzenia żydowskiego. Książka jest swego rodzaju pamiętnikiem pisanym przez kilkanaście lat. Irena prowadzi czytelnika drogą, którą sama szła, dając możliwość poznania jej marzeń, radości, cierpień.
Narracja przebiega sianem pospolitości codziennej, prowadząc do szkół, kawiarni, nadwiślańskich pejzaży, zachwytów, Francji, Niemiec, Szwajcarii, a przede wszystkim do ludzi z którymi się w życiu wiązała, przyjaźniła, czy też tych, których wspomina niechętnie. Przy czym w słowach nie przebiera, nie ugrzecznia odczuć, mówi wprost o wszystkim jak czuła i widziała, nieskrepowana wyraża swoje opinie czasem skrajne w osądach, nie posługuje się przy tym wytartymi sloganami ani przekleństwami. Dobrze ułożona kobieta, wychowana przez matkę, która o jej edukację, również seksualną już we wczesnym wieku zadbała. Przygotowana do życia bez owijania w bawełnę, oczytana, elokwentna, inteligenta, a przy tym światła, urokliwa i kobieca. Pełna rozterek , namiętności i pragnień. Zwolenniczka świadomego macierzyństwa, prekursorka wyzwolonej kobiecości, którą to w sobie postawę ukształtowała podczas pobytu w modnym wówczas paryskim świecie w towarzystwie ludzi podobnych sobie. Postacie do których przybliża czytelnika odegrały w jej życiu ważną rolę, wszystkie, bez względu na to, czy była im przychylna dłużej, czy był to mały epizod, każda pozostawiła dla niej lekcję życia.
Była poliamorką, podobnie jak większość warszawskiej elity sztuki, pisarzy, malarzy, recenzentów, aktorów, polityków, czy nawet osób sprawujących rząd, do których to najrzadziej zaprowadzała swoją opowieścią. Jej światem byli literaci, najpiękniejsze postacie z okresu międzywojennej Warszawy, którzy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, wznosili peany na cześć wolności w swoich utworach, które przetrwały do dzisiaj. Opisywane prze gorszycielkę epizody życia otwierają czytelnikowi możliwość głębszego poznania takich postaci jak Tadeusz Boy Żeleński, Iwaszkiewicz, Słonimski, Witkacy, Dąbrowska i wielu innych z minionego, polskiego dwudziestolecia.
Irena w swoich wspomnieniach była nadzwyczaj szczera uważała bowiem: “ Każdy człowiek ma na swoim życiowym koncie postępki i postawy, o których nie tylko nie lubi opowiadać, ale o których sam woli nie pamiętać. Pominięcie jednak tych spraw grozi sfałszowaniem życiorysu, a sfałszowany życiorys w ogóle przestaje być interesujący.”