Niemiecki pisarz, dziennikarz, filolog romanista, literaturoznawca, profesor historii literatury francuskiej. Jego dzienniki, opublikowane w Niemczech w 1995, szczegółowo opisują jego życie pod rządami Cesarstwa Niemieckiego, Republiki Weimarskiej, III Rzeszy i Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Urodził się w Gorzowie Wielkopolskim (wtedy miasto nazywało się Landsberg an der Warthe). Studiował w Monachium, Genewie, Paryżu i Berlinie. Od 1905 do 1912 pracował jako niezależny dziennikarz w Berlinie. W 1914 uzyskał habilitację, a następnie został wykładowcą na Uniwersytecie w Neapolu. W listopadzie 1915 zgłosił się jako ochotnik wojenny do armii niemieckiej i od zimy 1915 do marca 1916 służył jako artylerzysta na froncie zachodnim I wojny światowej, później w cenzurze wojskowej w Kownie i Lipsku. W 1920 roku został profesorem romantyzmu w Dreźnie. Jego pamiętniki z czasów hitlerowskich świadczą o atmosferze wielkiego i stale narastającego strachu. Od 1933 z uwagi na żydowskie pochodzenie Klemperer był powoli i systematycznie wykluczany, najpierw w środowisku akademickim, a później także w życiu prywatnym, nawet wśród tych, którzy deklarowali, że są przeciwni nazistom. Kiedy w 1933 uchwalono ustawę o przywróceniu zawodowej służby cywilnej, usuwającą z zawodu wszystkich profesorów niearyjskich, z wyjątkiem tych, którzy walczyli w I wojnie światowej, dawne zasługi frontowe pozwoliły Klempererowi pozostać na stanowisku profesora nieco dłużej, jednak bez prawa korzystania z biblioteki uniwersyteckiej, a 30 kwietnia 1935 po wejściu w życie ustawy o obywatelstwie Rzeszy, został przeniesiony na wcześniejszą emeryturę. Od tego momentu starł się skupić na rozpoczętej w 1933 pracy na temat historii literatury francuskiej XVIII wieku. Kiedy zgodnie z ustawami norymberskimi zakazano Żydom dostępu do bibliotek oraz prenumeraty gazet i czasopism, musiał przerwać tę pracę aż do 1945. Wraz z żoną, która nie była Żydówką, zostali wyrzuceni z własnego domu i przesiedleni do Judenhaus, gdzie musieli mieszkać w nędznych warunkach wraz z innymi małżeństwami mieszanymi. Oboje z niewielkimi obrażeniami przeżyli naloty dywanowe na Drezno przeprowadzone w dniach 13-14 lutego 1945 przez lotnictwo brytyjskie i amerykańskie, uniknęli groźby deportacji i uciekli z miasta. Posługując się sfałszowanymi dokumentami na nazwisko Kleinpeter ukrywali w różnych miejscach na terenie Saksonii i Bawarii. Po wojnie Klemperer powrócił do pracy jako profesor, wykładając na uniwersytetach w Lipsku, Greifswaldzie, Halle i Berlinie Wschodnim. Od 1950 był członkiem rzeczywistym Akademii Nauk NRD. W latach 1950-1958 był posłem do Izby Ludowej (parlamentu) NRD z ramienia Kulturbundu (federacji stowarzyszeń kulturalnych) i w swoim dzienniku opisał frustrację z powodu braku mocy sprawczej i w dużej mierze ceremonialnej roli tych instytucji.
Słowa mogą być jak maleńkie dawki jadu: połyka się je niepostrzeżenie; wydają się nie mieć żadnego skutku, a jednak po pewnym czasie występu...
Słowa mogą być jak maleńkie dawki jadu: połyka się je niepostrzeżenie; wydają się nie mieć żadnego skutku, a jednak po pewnym czasie występuje trujące działanie.
Bardzo ważna książka. Od napisania do końca dziejów. Żyd, który przeżył (ledwo, ledwo) w III Rzeszy dzięki "aryjskiej" rodzinie i wyborny spec od języka, analizuje właśnie język niemieckiego totalitaryzmu nazistowskiego. Co w tym takiego ważnego? To, że widać wyražnie, jak ograniczenia wolności łączą się z (celowym) deformowaniem języka. Proszę się przyglądać językowi tzw. politycznej poprawności i kierunkowi jego, ehem, rozwoju. Zresztą, kto czytał takich autorów, jak Orwell czy Zamiatin, i czytał uważnie, już to wszystko wie.
Jeszcze jedno. Wiem, że to miejsce dla ludzi czytających, jednakowoż doświadczenie skłania mnie do wykładni autentycznej swojego tekstu. NIE twierdzę, że w chwili gdy to piszę w Polsce, ideologia politycznej poprawności miała charakter ideologii totalitarnej. Jeżeli mam wisieć, to za swoje zbrodnie.
Ponadczasowa książka o tym jak język , którego używamy wpływa na nasze postrzeganie świata.z główną tezą - "język składa słowa i myśli za mnie, kieruje także moimi uczuciami". Oczywiście sednem treści jest język propagandy nazistowskiej, ale autor pokazuje nam coś więcej. Pokazuje jak to działało w konkretnych codziennych rozmowach, jak wpływało na ludzi i jak zwykli ludzie zaczynają (tylko poprzez zmianę określeń, nazywania i oceniania) godzić się na zło. Dla mnie osobiście bardzo wzruszające było to, że systematyczne i gruntowne zajęcie się nowomową nazistowską pozwoliło autorowi - żydowskiemu profesorowi filologii przeżyć psychicznie i duchowo piekło wojny( fizycznie i emocjonalnie przeżył dzięki swojej wspaniałej niemieckiej żonie)