Szczęście w mrokach Lynn Flewelling 7,6
ocenił(a) na 63 lata temu Przyzwoite fantasy w klasycznym stylu, oparte na tradycyjnych wzorcach. Styl autorki określiłbym jako poprawny tzn. niczym szczególnym mnie nie ujął, ale też nie mam tu żadnych poważnych zarzutów i czyta się gładko. Główni bohaterowie, Alec i Seregil, są sympatyczni, dają się lubić i z chęcią śledzi się ich perypetie, choć czegoś mi jednak w ich kreacji trochę zabrakło, by w pełni się z nimi zżyć... może pogłębienia ich charakterów i nadania im większej złożoności, wielowymiarowości... Ciekawostką jest natomiast uczucie, jakie nieśmiało zaczyna pojawiać się międy Seregilem i Alekiem, choć jest to wątek bardzo subtelny i na poziomie 1. tomu otrzymujemy jedynie delikatne oznaki tego, że może z tego wyniknąć coś więcej niż przyjaźń.
Fabuła, choć pozbawiona jakichś nagłych zwrotów akcji i w pewnych kwestiach nieco przewidywalna (niektórych spraw można się domyślać),mimo wszystko całkiem wciąga - główny wątek i związana z nim intryga są interesujące i czytelnik ciekaw jest dalszego rozwoju zdarzeń. Tak jest w każdym razie w pierwszej połowie książki, bowiem w drugiej następuje niestety odejście od tej osi fabularnej i akcja bardziej koncentruje się na pobocznej (dla mnie mniej ciekawej i przekonującej) intrydze politycznej. Jedynie drobne sceny upewniają nas, że autorka nie zapomniała o wątku pierwotnym, ale de facto stanął on w miejscu. Spieszę jednak uspokoić, że w 2. tomie akcja wraca na główne tory i ten wątek zostaje godnie rozwinięty :-)
Z drobniejszych uwag to podobały mi się ciekawe opisy obrzędów magicznych, zwłaszcza jednego będącego czymś w rodzaju egzorcyzmu :-) Fajnie i sugestywnie autorka przedstawiła również stopniowe popadanie w obłęd jednego z bohaterów pod wpływem narastającego oddziaływania złej magii - czuć było tu mrok i beznadzieję. Tego typu sceny i opisy to mocna strona autorki.
Odnośnie do wydania - broń Boże nie należy sugerować się okładką polskiej wersji, która jest słaba, a na dodatek fatalnie dobrana i nijak ma się do (znacznie lepszej) zawartości. Wygląda to tak, jakby projektant okładki wiedział tyle, że bohaterów będzie dwóch, jeden starszy, drugi młodszy i że będą dużo podróżować - i na tej podstawie "coś" wymyślił. Przydatna byłaby również mapka świata, która ułatwiłaby śledzenie podróży bohaterów - na szczęście dostajemy ją, ale dopiero w tomie drugim.
Podsumowując, polecam każdemu, kto nie oczekuje jakiegoś wyrafinowanego, oryginalnego dzieła, a ma po prostu ochotę na przyzwoite, klasyczne fantasy w dobrym, sprawdzonym stylu :-) Tym bardziej, że oceniam tu pierwszą część, ale jestem po lekturze obu i drugi tom ("Na tropach ciemności") wypada ciekawiej, pewne rzeczy wreszcie się rozwijają i mnie osobiście mocniej wciągnął :-)