Zbiory opowiadań dla wielu są przy recenzji wyzwaniem. Trudno jako spójną całość ocenić zestawienie kilkunastu różniących się od siebie utworów, szczególnie mając do czynienia z nieznanymi dotąd autorami_autorkami, a na pisanie kilku słów o każdym opowiadaniu zabrakło by miejsca.
"Trupojad. Nie ma ocalenia" jest jednak taką antologią horroru, której każdy element zasługuje na równe (dobra, mniej lub bardziej równe 🙄) uznanie. Są to świetne całostki oparte na niezwykle kreatywnych pomysłach i wywołujących przyjemny dreszcz emocji opisach. Od nerwowego uśmiechu przy makabrycznych żartach, przez szczery śmiech, kiedy owe żarty nie są już niczym dziwnym, aż do uniesionych z zaskoczenia brwi przy zakończeniu.
Moim zdaniem warto się z nimi wszystkimi zapoznać. Mimo że różne (i w większości debiutanckie) stanowią bardzo wciągające i makabrycznie przyjemne zestawienie. Jak podkreślono we wstępie, zakotwiczone w rzeczywistości odsyłają nas do naszych lęków i ukrytych do tej pory w cieniu potworności świata. Gęsia skórka gwarantowana!
Opinia także na moim bookstagramie https://www.instagram.com/_naczytalia/. Zapraszam!
Całkiem niezły jest ten zbiór opowiadań. OK, jest tu kilka niepotrzebnych zapychaczy, ale też i kilka naprawdę fajnych utworów. Najlepszy zdecydwanie to Moja lewa ręka, z mocnym klimatem pod Kinga, zresztą przypomina mi ono jedno z opowiadań Stephena. Poza tym groteskowy, ale fantastyczny Trupojad i niepokojący Pokój. Zniknięcie też dobre. To najlepsze momenty tego zbioru. W sumie dla nich samych warto siegnąć po tę książkę.