Najnowsze artykuły
- ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
- ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
- ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
- Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński39
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wiktor Woroszylski
44
6,8/10
Urodzony: 08.06.1927Zmarły: 13.09.1996
Polski poeta, prozaik, tłumacz i recenzent filmowy. Repatriowany w 1945 do Łodzi, zaczął studia, początkowo medycynę, ostatecznie polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim.
Zaczynał jako autor poezji publicystyczno-agitacyjnej, będąc czołową postacią tzw. „pryszczatych”.
Zaczynał jako autor poezji publicystyczno-agitacyjnej, będąc czołową postacią tzw. „pryszczatych”.
6,8/10średnia ocena książek autora
657 przeczytało książki autora
509 chce przeczytać książki autora
10fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dużo śmiechu, trochę smutku to historia o mamutku
Wiktor Woroszylski
5,8 z 4 ocen
9 czytelników 0 opinii
2009
Moi Moskale. Wybór przekładów z poezji rosyjskiej od Puszkina do Ratuszyńskiej
Wiktor Woroszylski
9,0 z 1 ocen
11 czytelników 0 opinii
2006
W dżungli wolności. Kronika prywatna 1989-1993, z zapisków z rozmaitym opóźnieniem i innych roztrząsań czasu tego ułożona
Wiktor Woroszylski
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1996
Z podróży, ze snu, z umierania. Wiersze 1951-1990
Wiktor Woroszylski
6,0 z 1 ocen
6 czytelników 0 opinii
1992
Najnowsze opinie o książkach autora
Dzienniki. 1953-1982. Tom 1 Wiktor Woroszylski
7,2
Autora dzienników znałam z jednej książki dla młodzieży - "Mniejszy szuka dużego". Dokładnie taką otrzymałam w szkole podstawowej w nagrodę za nie pamiętam co. Na tym moja znajomość z pisarzem, poetą i publicystą zakończyła się. W dorosłości nie sięgnęłam po jego poezję, z której był najbardziej znany, ani po inne jego publikacje. Gdybym to zrobiła, wiedziałabym, że autor nie tworzył tylko dla dzieci i młodzieży. Miał wiele innych twarzy. Przyjaciele powiedzieliby – opozycyjną. Nieprzychylni jemu dodaliby zaraz – komunistyczną. Byli tacy. Niepotrafiący zapomnieć jego przeszłości stalinowca i wypominający mu to właściwie do śmierci. Nawet wtedy, gdy w stanie wojennym został internowany razem z Bronisławem Komorowskim, Andrzejem Drawiczem, Władysławem Bartoszewskim ( w jednej celi) , Tadeuszem Mazowieckim i wielu, wielu innymi działaczami ówczesnej opozycji.
Byłam ciekawa wersji samego autora.
Liczyłam na ujrzenie w dzienniku procesu radykalnej przemiany światopoglądu politycznego (a w konsekwencji, jak się okazało, również religijnego) i przemiany postawy wobec komunizmu i komunistów. W przeciwieństwie do Stanisławy Sowińskiej wiernej komunizmowi do końca, o czym przekonałam się, czytając jej wspomnienia „Gorzkie lata”, autor przeszedł na drugą stronę muru. Ale to bycie tam, „gdzie stało ZOMO” (używając współczesnej nomenklatury),razem z komunistami, budowanie kraju w duchu socrealizmu poprzez swoją twórczość, pozostawiło piętno na jego życiorysie ciążące mu chociażby w stale przewijającym się pytaniu na spotkaniach autorskich o zmianę przekonań. Sam rzadko o tym wspominał, ale raz uczynił obszerny wyjątek, wywołany przez współosadzonych w ośrodku internowania. Nie wytrzymał określenia „gnidy”, a swój żal przelał na papier – „Miałem niespełna 18 lat, kiedy wstąpiłem do PPR. Nie przez strach, nie przekupstwo, nie zaangażowanie przez tajną służbę radziecką, także nie skłonność do ugody. Pewna wizja z punktami odniesienia niechybnie błędnymi, jakoś tam uwarunkowanymi przez historię, doświadczenie osobiste i różne rzeczy, o których nie teraz. Dawno od tego odszedłem i myślę, że ostatnie ponad ćwierć wieku życia zwalnia mnie od ponawiania wyznań ekspiacyjnych, o jakie do byłych komunistów apeluje Stefan Niesiołowski. Ale chcę powiedzieć, że do siebie dawnego, tamtego, nie odczuwam nienawiści ani pogardy, najwyżej pewien ironiczny dystans, pewną potrzebę dyskusji, niezgody.” Niechęć do przynależności do czegokolwiek, a zwłaszcza do partii, pozostała mu na zawsze. To dlatego, mimo że był w opozycji, nie wstąpił formalnie do „Solidarności”, tłumacząc przyjętą postawę – „Mam dość przynależności partyjnej na całe życie, nawet na zebraniu koła „Solidarności” przeszkadzały mi skojarzenia z POP. Ale jestem im oczywiście życzliwy.”
Jednak takich osobistych wątków w tym pierwszym tomie (docelowo ma być jeszcze drugi) było niewiele.
Częściowo wynikało to z zagrożeń konsekwencji pisania tego typu dziennika i w ogóle wspomnień. Zwłaszcza w okresie internowania, kiedy zresztą skonfiskowano mu ich część. Częściowo również z charakteru autora – raczej zamkniętego w sobie, uprzedzonego do nowości, doświadczonego przeszłością, a przez to wyjątkowo ostrożnego. Zdawał sobie z tego ograniczenia sprawę, pisząc – „ja się chyba rzeczywiście nie otworzyłem, od samego dzieciństwa (poza wierszami i taką prozą jak Literatura).” O tym traumatycznym dzieciństwie również nie wspomina. Poznałam je dzięki obszernemu i bardzo potrzebnemu (chociażby dlatego) opracowaniu wprowadzającemu Agnieszki Dębskiej, umieszczonemu przed wpisami autora. Być może wszystko to miało wpływ na nieregularność prowadzonych zapisków i ich syntetyczny styl narracji. Notowane krótkimi zdaniami, momentami wręcz hasłowo, przypominały raczej sprawozdania i relację z wyraźnie przekazanymi tempem i dynamiką wydarzeń niż opowieść z dnia codziennego. Z wieloma krótszymi lub dłuższymi przerwami, a nawet brakami całych roczników (1960-65 czy 1969-78),były dla mnie przede wszystkim materiałami źródłowymi świadka burzliwych przemian politycznych i funkcjonowania środowiska przede wszystkim artystycznego w czasach socjalizmu i powstającej „Solidarności”. Jego roli w opozycji i sposobów funkcjonowania w zmieniających się warunkach politycznych, społecznych i gospodarczych oraz prób wpłynięcia na nie, na swój, jednostkowy sposób. Na kartach tego dziennika przewijały się osoby o znanych, obecnie historycznych już nazwiskach, które mogłam poznać od ludzkiej strony nie tylko w opinii autora, ale i innych osób z jego otoczenia. Mogłam prześledzić przeszłość tych, których obecnie znam z dzisiejszej sceny politycznej i poszukać źródeł obserwowanych wzajemnej sympatii i współpracy czy wrogości i niechęci. A wszystko to na tle codziennego życia ludzi w tamtych trudnych i niespokojnych czasach – pustych półek sklepowych, kolejek po cokolwiek, trudności w wyjazdach zagranicznych, represji rządzących wobec niepokornych i przywilejów wobec osób „prawomyślnych”.
Syntetyczny styl przekazu zmienił się w momencie internowania.
Zapiski z lat 1981-1982 były bardziej systematyczne, obszerne, osobiste i częstsze w subiektywnym ocenianiu osób i obserwowanych wydarzeń. Na pewno duży wpływ na to miało odosobnienie oraz ograniczenie zajęć absorbujących autora na wolności. Chociażby zawodowych. Ta rutyna wypisywania z siebie była mu też potrzebna do zachowania zdrowia psychicznego, do czego szczerze przyznawał się.
Z ogromnym zainteresowaniem przyglądałam się rzeczywistości internowanych widzianej oczami autora-artysty, mając w pamięci obrazy bardziej polityczne przekazane mi przez Władysława Bartoszewskiego w „Dzienniku z internowania” oraz Jacka i Gaję Kuroniów w „Listach jak dotyk”. Poszerzało i uzupełniało to moją wiedzę o informacje, których nie uzyskałam wcześniej. Chociażby o swoistą, ale znaczącą rolę Marka Edelmana w opozycji i czy, niczym epilog do listów małżeństwa Kuroniów, opis pogrzebu Grażyny Kuroń, na którym, nie kto inny, a właśnie autor dzienników pożegnał zmarłą na prośbę jej męża.
Z uwagą przyglądałam się również temu przede wszystkim poecie, który tworzył wiersze ze snów i jego próbom odnajdywania się w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, współczując mu. Rozumiejąc go. Nadal jednak pozostaje we mnie osad żalu, że to właśnie tacy ludzie, stojący po stronie komunistów, pomogli wprowadzić ustrój socjalistyczny, pozbawiając Polskę wolności na kilkadziesiąt kolejnych lat, kiedy ich rówieśnicy, stojący po drugiej stronie, byli mordowani tak, jak siedemnastoletnia Danuta Siedzikówna „Inka”.
Czy można odkupić takie winy?
To chyba najważniejsze pytanie, jakie stawiałam sobie, czytając dziennik autora.
http://naostrzuksiazki.pl/
I ty zostaniesz Indianinem Wiktor Woroszylski
6,9
Wprowadzająca w błąd okładka „Do Rzeczy" z krzyczącym tytułem „Już po «Winnetou». Lewacy nie ustają w niszczeniu kultury" przypomniała mi, że miałam wam opowiedzieć o powrotach do dzieciństwa, które mogą się odbyć dzięki książkom.
„I ty zostaniesz Indianinem" - powieść Wiktora Woroszylskiego z 1960 r. doczekała się wznowienia przez Wydawnictwo Nowa Baśń (@wydawnictwonowabasn). Bohater, Mirek Kubiak, to piątoklasista, który bardzo chciałby być „Indianinem”, fascynuje go wszystko to, co związane z kulturą rdzennych Amerykanów. Wujek przywozi mu w prezencie tomahawk — prawdziwy - od tego momentu mamy powieść kryminalną dla młodzieży. Jest tu wszystko, co tworzyło obraz dzieciństwa: czekanie na przystankach, PRL, układanie i rozwiązywanie krzyżówek, bogata wyobraźnia, przerażająca piwnica oraz prześmiewczy narrator. Książka ujawnia też moją tajemnicę z młodości — chodzenie do domu okrężną drogą to sposób na przygodę. Cieszy mnie to wznowienie z ilustracjami Kasi Cerazy, które, chociaż przeznaczone dla młodych czytelników, nie ma w sobie nic z infantylności.
Klimat tamtych lat, gdy chcieliśmy być „Indianami” - dziś na szczęście już raczej (mam nadzieję),nie przebiera się dzieci w pióropusze, jednak - w zabawach dziecięcych nie dopatrywałabym się zawłaszczania kultury, a po prostu fascynację powieściami.
Podrzucam Wam też recenzję dwunastoletniego Franka Bylińskiego, mojego ucznia, która to potwierdza: „Tak jak wcześniej wspomniałem, myślałem, że książka w ogóle mnie nie zaciekawi. Na szczęście byłem w błędzie. Niech Was nie zmyli tytuł. Nie znajdziecie tu opisów krajobrazu stepowego — cała akcja rozgrywa się na ulicach stolicy. Książka jest dobra dla każdego przedziału wiekowego. Jest w niej dużo scen akcji oraz przydatnych informacji np. o zwyczajach Indian”.
Za książkę dziękuję wydawnictwu.
#bababook #ityzostanieszindianinem #woroszylski #wiktorworoszylski #czytam #czytambolubie #czytaniejestfajne #czytanieuzależnia #book #bookstagrampl #bookstagram #bookstagrampolska #booklovers #ksiazkoholizm #ksiazkidlamlodziezy #książkidlanastolatków