Przestrzeń prawdopodobieństwa Nancy Kress 6,9
ocenił(a) na 53 lata temu Tom trzeci i ostatni cyklu Prawdopodobieństwo. Niestety niezbyt udany.
Nie ustaje zagrożenie ze strony Fallerów, pojawiają się silne wewnętrzne tarcia polityczne i społeczne. W wynikającym zamieszaniu, garstka bohaterów próbuje zakończyć wojnę i zapewnić bezpieczeństwo ludzkości. Wątek ten, oraz sposób zakończenia cyklu to mocne strony powieści. Niestety, wszystko to razem wystarczyło autorce może na 1/3 tomu. Miast jakoś sensownie rzecz rozbudować, postanowiła uzupełnić go o rozmaite wypełniacze, które zupełnie się nie udały.
Pierwszy wypełniacz, najobszerniejszy, to naiwna opowiastka nastolatkowa, z nastolatką w roli głównej, nastolatkowym romansem, mimowolnymi muśnięciami dopiero co pojawiających się nastolatkowych piersi i całym tym mdłym i przesłodzonym nastolatkowym anturażem. Na dodatek jedyny wniosek jaki wynika z tej lukrowanej brei to, że ratunek pochodzi wyłącznie od księży, zakonników i religii, bez której nastolatki (oraz cywilizacja dobrych ludzi) zginą pożarte przez skurwysyński świat. Faktycznie, koncept naiwnością perfekcyjnie pasuje do banału nastolatkowych powieści. Wątek ten jest w zasadzie zupełnie zbędny. Wynikające z niego implikacje można swobodnie zastąpić jednym ruchem i kilkoma zdaniami.
Druga słabość powieści to wprowadzenie nowej postaci - Magdaleny. Bohaterka ta jest karykaturalnie nieprawdziwa, zupełnie niewiarygodna, zbudowana schematycznie, bez cienia jakichkolwiek subtelności. Jednocześnie dla intrygi absolutnie zbędna, a dla czytelnika irytująca. To chyba miał być wątek równoważący kościółkową hosannę, bo Magdalena to taka archetypiczna selfmade-woman, która nie poddaje się nieustannym knowaniom męskiego świata i wydobywa się z czeluści dzięki wewnętrznej sile, samozaparciu i bezwzględności. A kto wie, czy nie po prostu siłom i godnościom osobistom.
Trzeci błąd to brak w tym tomie szerszej reprezentacji Świata. W formie w jakiej się pojawia jest paradoksalnie zupełnie od czapy, całkowicie zbędny fabularnie. A to wielka szkoda, bo zmiany jakie zaszły na Świecie w związku z wydarzeniami przedstawionymi w poprzednich tomach, to potencjalny samograj. To co Kress nam przedstawia, to jedynie zajawka zajawki możliwości jakie się tu rodzą. Pięć minut z całego programu. Przyznam, że aspekt ten ciekawił mnie najbardziej i bardzo się zawiodłem jego skromnością.
Kolejny ewidentny sznyt, to stuprocentowy podział na pozytywne kreacje kobiece i negatywne męskie. Bo nawet jeśli coś zaburza ten obraz, to i tak w sposób, który go potwierdza i uzupełnia. Jeśli mężczyzna zachowa się jak należy, to tylko dzięki, mniej lub bardziej pośredniemu, działaniu kobiety, a jeśli kobieta dopuści się jakiejś niestosowności, to wyłącznie w reakcji na męskie barbarzyństwo.
Pomimo wyraźnego spadku w tomie trzecim, uważam, że warto przeczytać cały cykl. Raz, że pomysłowy i oryginalny. Dwa, że nieźle napisany. Trzy, że autorka potrafiła zamknąć opowieść w trzech przyzwoitych tomach. Dzisiejsza tendencja by opowiadać historię przy pomocy 10000+ stron jest nieznośna, choć rozumiem, że fanom Klanu i Mody na sukces też coś się należy od świata literackiego. ;)
Tom trzeci: 4,99/10
Cały cykl: 7,25/10