Właśnie tak, cała planeta ledwo dyszy i jestem pewien, że zaczyna się burzyć. Pewnego dnia, w lutym, w Chicago, temperatura wzrosła do ponad...
Właśnie tak, cała planeta ledwo dyszy i jestem pewien, że zaczyna się burzyć. Pewnego dnia, w lutym, w Chicago, temperatura wzrosła do ponad 21 stopni Celsjusza - i co? Wszyscy mówili: "Kurde, fajnie!". Ludzie chodzili w szortach, a plaża nad jeziorem Michigan zaroiła się od amatorów kąpieli słonecznych. "Jezu, kocham taką pogodę" - powiedziała do mnie pewna pani na ulicy. Kochasz? Spytam więc: czy gdyby dzisiaj, o północy, nagle wzeszło słońce, powiedziałabyś: "Kurde, jak pięknie! Kocham to! Więcej światła dziennego!"? Nie, oczywiście, że nie. Wkurzyłabyś się do poziomu, którego jeszcze nigdy nie odnotowano. Wrzeszczałabyś wniebogłosy, że Ziemia wymyka się spod kontroli, pędząc ku Słońcu z prędkością miliona kilometrów na sekundę. Wątpię, by ktokolwiek pomknął na plażę, żeby złapać dodatkowe promienie słońca. Oczywiście, może nie jest aż tak źle: może ktoś wystrzelił tysiąc głowic na Milwaukee i to jest ta jasna łuna, którą widzisz na północy, powstała w wyniku rozszczepienia jąder atomów nad pozamykanymi na głucho browarami. Tak czy siak, odmówiłabyś w tym czasie tyle zdrowasiek i „Panie, zlituj się", że wymodliłabyś 10 lat mniej w czyśćcu.