Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Nie wiązałam z tą książką zbyt dużych nadziei. Kupiłam ją bardziej ze względu na moje zamiłowanie do starych, czarno-białych fotografii, a na tekst z góry wydałam wyrok. I całkiem niepotrzebnie, bo czytając ją zostałam bardzo mile zaskoczona. Krótko, zwięźle i na temat, bez sztucznej, nadętej historycznej paplaniny, bardzo ciekawie opisany jest rozkwit turystyki w okresie II Rzeczpospolitej. Dzięki tej lekturze przekonasz się, że dzisiejsze pendolino to wcale nie „luksus”, dostaniesz odpowiedź na pytania: czy istnieje skuteczna współpraca pomiędzy dwoma różnymi przewoźnikami, jak niemalże 100 lat temu ludzie podróżowali „na gapę”, czy były plaże dla naturystów, czy otyły pasażer mógł lecieć samolotem i jak sobie radzono z odprawą pasażerów, jaka była dozwolona maksymalna prędkość na drodze dla motorów i samochodów i czy dało się pływać kajakiem? To tylko niektóre zagadnienia, bo ciekawostka goni ciekawostkę, niektóre z nich wywołują uśmiech, inne niedowierzanie. A wszystko okraszone pięknymi historycznymi i archiwalnymi zdjęciami.