Lubię poezję, ale zdecydowanie nie w stylu absurdalnym. Poza tym co czwarty wiersz jest o kocie. Rymy są dziwnie dobrane, czasem wyraz jest przerwany w połowie, aby wersy się rymowały. Najbardziej przemówił do mnie wiersz o etykiecie, gdzie dwóch dżentelmenów angielskich trafiło na bezludną wyspę i nie mogli współpracować, gdyż nikt ich nie przedstawił. Na końcu zbioru było również kilka krótkich makabresek na pograniczu czarnego humoru, te również dostarczyły mi rozrywki, ale całość wypada słabo.
Ostrzeżenie
Ciocia Eliza wpadła do studni
I tam spoczywa chyba od stu dni,
Trzeba uważać więc, moi złoci,
By się przypadkiem nie napić cioci.
Książka zawiera polskie przekłady utworów brytyjskich autorów, które przynależą do literatury absurdu. Wiele z nich jest naprawdę bardzo zabawnych. Mnie osobiście najbardziej przypadły do gustu utwory z rozdziału makabreski oraz limeryki Leara. W zbiorze tym znaleźć można jeszcze utwory m. in. L. Carrolla, T.S. Elliota czy A.A. Milne'a.