Człowiek jest absolutnie samotny. Wszystko inne jest złudzeniem. (...) Nie spodziewaj się niczego oprócz zła. Jeśli zdarzy się coś przyjemne...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ingmar Bergman
13
7,2/10
Urodzony: 18.07.1918Zmarły: 30.07.2007
Wybitny szwedzki reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta i pisarz. Przyszły reżyser studiował w Sztokholmie literaturę i historię, ale interesował się przede wszystkim teatrem. Grywał w studenckich przedstawieniach, pisał sztuki. Po dyplomie zatrudnił się w jednym z sztokholmskich teatrów jako praktykant i asystent reżysera. Jako reżyser teatralny zadebiutował w teatrze miejskim w Helsingborgu na południu Szwecji w 1944 roku, gdzie wyreżyserował Makbeta Szekspira. Od 1946 był głównym reżyserem Staadsteatern w Goeteborgu - reżyserował tam m.in. Kaligulę Camusa (1946) i Tramwaj zwany pożądaniem Williamsa (1949). Później pracował jako dyrektor Staadsteatern w Malmoe (1954-1963). Kiedy był dyrektorem teatru dramatycznego w Sztokholmie (1963-1966),reżyserował głośne spektakle Hedda Gabler Ibsena (1964),Szkoła żon Moliera (1966),Woyzeck Buechnera (1969),Wieczór Trzech Króli Szekspira (1975). Tam właśnie poznał aktorów, którzy grali potem w jego najgłośniejszych filmach, m.in. Gunnel Lindblom, Maxa von Sydowa, Ingrid Thulin oraz Bibi Andersson. Karierę reżysera filmowego rozpoczął w 1945 r. filmem Kryzys, a międzynarodowe uznanie i sławę zdobył w 1955 r. na festiwalu w Cannes Uśmiechem nocy, za który otrzymał nagrodę specjalną. Swoją pozycję potwierdził dwa lata później zdobywając na tym samym festiwalu nagrodę jury za Siódmą pieczęć (razem z Człowiekiem z marmuru Andrzeja Wajdy). W latach 70. Bergman został oskarżony o oszustwa podatkowe. Reżyser musiał uciekać ze Szwecji, by uniknąć więzienia. Przez kilka lat mieszkał w Niemczech. Na początku lat 80. zarzuty oddalono i Bergman mógł wrócić do ojczyzny. Za najlepsze dzieło filmowe Bergmana uważany jest epicki obraz Fanny i Aleksander, nakręcony po powrocie do Szwecji w 1982 r. i nagrodzony czterema Oscarami. Inne filmy Bergmana, które zyskały uznanie milionów widzów na całym świecie, to Tam, gdzie rosną poziomki (1957),Źródło (1960),Milczenie (1963),Szepty i krzyki (1973),Jesienna sonata (1978). Był filmowcem niezwykle płodnym, szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę ciężar gatunkowy jego dzieł. Bywało, że wprowadzał na ekrany po dwa filmy rocznie. Tematy, z którymi zmagał się Bergman, były trudne: milczenie i nieobecność Boga, egzystencjalna samotność człowieka w świecie, niemożność porozumienia z innymi, zagadka śmierci i cierpienia, emocjonalne piekło patologicznych relacji między bliskimi osobami, wina i pokuta, desperackie poszukiwanie sensu i usprawiedliwienia ludzkiego bytu. „Nie oglądam moich filmów zbyt często. Staję się wtedy płaczliwy i smutny” - wyznał Bergman. W 2003 roku powstał ostatni film reżysera pokazywany w szwedzkiej telewizji – „Sarabanda”. Rok później reżyser oświadczył, że przechodzi na emeryturę. Przyznał jednak, że najbardziej będzie mu brakowało pracy z aktorami. „Nie zdawałem sobie sprawy, że mogę tak bardzo za nimi tęsknić” - powiedział. Bergman był pięciokrotnie żonaty, miał dziewięcioro dzieci. Jego ostatnia żona, aktorka Ingrid Bergman, zmarła w maju 1995 roku. Reżyser otrzymał kilkanaście nagród na międzynarodowych festiwalach filmowych, m.in. Złotego Niedźwiedzia za Tam, gdzie rosną poziomki (1958),nagrodę specjalną MFF w Wenecji za Twarz (1959),Złoty Glob za Jesienną Sonatę (1979) oraz Złoty Glob i Cezara za Fanny i Aleksandra (1984). W 1971 roku otrzymał w Wenecji Złote Lwy za całokształt twórczości, a w 1988 r. - nagrodę Felixa za życiowy dorobek.
7,2/10średnia ocena książek autora
820 przeczytało książki autora
1 291 chce przeczytać książki autora
31fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dialog, nr 4 / kwiecień 1995
Ingmar Bergman, Redakcja miesięcznika Dialog
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1995
Dialog, nr 1 (530) / styczeń 2001
Ingmar Bergman, Redakcja miesięcznika Dialog
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2001
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Umiem dostrzec, że życie ma swoje wspaniałe momenty. Z pewną dozą obiektywizmu mogę skonstatować, że jest ono na przykład dość piękne. I sz...
Umiem dostrzec, że życie ma swoje wspaniałe momenty. Z pewną dozą obiektywizmu mogę skonstatować, że jest ono na przykład dość piękne. I szczodre. Czysto po akademicku potrafię pojąć, że daje ono wiele. Przykro mi tylko, że osobiście uważam je za zasrane
8 osób to lubiTrzeba nauczyć się żyć, ćwiczę się co dzień. Najgorszą przeszkodę stanowi to, że nie wiem kim jestem, szukam po omacku. Jeżeli ktoś pokocha ...
Trzeba nauczyć się żyć, ćwiczę się co dzień. Najgorszą przeszkodę stanowi to, że nie wiem kim jestem, szukam po omacku. Jeżeli ktoś pokocha mnie taką jaka jestem odważę się może w końcu spojrzeć na siebie samą.
7 osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Książki. Magazyn do czytania nr 6 (63) / 2023 Tymoteusz Karpowicz
6,9
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku... oraz czytał sobie Książki. Najlepszy numer magazynu jaki czytałam do tej pory. Przypadło mi w nim do gustu niemalże wszystko. W ogóle od niedawna papier jest inny i bardzo mnie to cieszy, teraz się wygodniej czyta, nie zostaje mi połowa tuszu na dłoniach.
Kocham wszelakie podsumowania, wyliczanki, listy, a ten numer jest ich pełen, poza oczywistą książką roku są też między innymi najlepsze kryminały, komiksy, okładki, oraz prezentownik, czyli np. 5 polecanych biografii, 5 reportaży. Brakło mi wielu kategorii, jak dla mnie ostatni numer w roku mógłby się składać wyłącznie z takich podsumowań, a już na pewno bym doceniła najgorsze książki roku!
Mimo iż tematyka wsi w ogóle mnie nie interesuje, ani współczesna ani zamierzchła, więc "Chłopek" pewnie nie przeczytam, to niezwykle ciekawie czytało się wywiad z autorką i recenzję jej książki. W ogóle ten numer wywiadami stoi, wszystkie rewelacyjne, już w ogóle superancki jest ten z Edwardem Pasewiczem. Barbara Kingsolver poprzez wywiad uświadomiła mi, że są całkiem biedne stany w USA i że ja o nich niczego nie wiem. Mark Levy bardzo mądrze postanowił wesprzeć Ukrainę, literacko, a jak dokładnie - nie będę spoilerować.
Serduszka dla redakcji za coraz częstsze propagowanie innych związków niż 1+1, które od zawsze są z nami, tylko się o nich nie mówi. Całościowo za zdrowe podejście do seksualności, chociaż i tutaj mam malutkie zastrzeżenie. Jest cały dodatek o seksie, o porno i tam wychodzi taki obraz, że kobiety to nie lubią tej przemocy, uprzedmiotowienia i to porno nie jest spoko. Upraszczam po stokroć, ale pragnę tylko zauważyć, że są kobiety, którym w łóżku bardzo to odpowiada. No, wiadomo, że słowo przemoc wyklucza świadomą zgodę, bo wtedy nie ma już mowy o przemocy, zmieńmy ją więc na brutalność. Świetnie i dużo napisane o erotykach, genialne te artykuły są, naprawdę! Wszystkie, dosłownie wszystkie artykuły z dodatku doceniam na dyszkę. Weszłabym w polemikę z Ignacym Karpowiczem, ale to już kwestia subiektywna, bo ile zgadzam się z niektórymi żenującymi erotycznie fragmentami, o tyle tez cytat z Jamesa Freya uważam za bardzo podniecający - może to kwestia wrażliwości seksualnej?
Kolejne serduszka za normalizowanie chorób psychicznych, bardzo ładny artykuł Agnieszki Jucewicz o tym, że diagnoza diagnozą, a człowiek jednak człowiekiem i całością.
Ciekawy artykuł o Elizabeth Taylor, połknęłam go wręcz. Jak zawsze świetny felieton Szostak o tym całym życiu medialnym pisarzy, którzy chcą i nie chcą być celebrytami.
Bierzcie i czytajcie!
Sceny z życia małżeńskiego Ingmar Bergman
7,4
Marianne i Johan początkowo zdają się być małżeństwem idealnym. Łączą karierę zawodową z życiem rodzinnym, często bywają razem w towarzystwie i nigdy się kłócą. Są tym typem pary, której zwykle wszyscy wokół zazdroszczą, a potem na jaw wychodzi zdrada, która powoli obnaża ich obłudę. John postanawia odejść, Marianne nie może się z tym pogodzić i... Tak zaczyna się koło, które nieustannie się kręci.
Bohaterowie połączeni są relacją wręcz toksyczną, z której nie sposób się uwolnić. Odchodzą od siebie, a potem wracają. Okłamują i udają kogoś, kim nie są, potem mają chwilę szczerości, której koniec przychodzi wraz z kolejnymi sztucznymi ugodami. Są w stanie rzucić się na siebie i powiedzieć sobie wiele przykrych słów, by chwilę później zachowywać się, jakby do niczego nie doszło. Zdradzają siebie nawzajem i zdradzają innych. Gubią się, odnajdują i ponownie gubią. Po latach takiej gry zdają się być zupełnie odmienieni, a jednak ta sama toksyna krąży w ich żyłach. Są nieszczęśliwi i szczęśliwi. Kochają i nienawidzą. Wszystko to odczuwają niemalże na raz i mają problem z odnalezieniem się w tym stanie.
Zresztą nie tylko oni.
Wraz z lekturą kolejnych stron czułam coraz większe przytłoczenie emocjami bohaterów i miałam w sobie coraz mnie względem nich sympatii. A jednak postępującą niechęć wobec głównej pary nie była równoznaczna z niechęcią wobec autora. Chylę czoło dla jego umiejętności wnikliwej analizy ludzkiej psychiki, której trudno nie docenić, choć przecież dostajemy wgląd jedynie na wypowiadane przez bohaterów słowa oraz ich ton. „Sceny z życia małżeńskiego" to bowiem tak naprawdę zapis serialu oraz filmu z 1973 roku o tym samym tytule. Znajdziemy więc tutaj niemalże wyłącznie dialogi, co w przypadku tego autora jedynie potęguje emocje kolejnych zdań. Prezentuje się to dobrze, choć Johan tak potwornie mnie irytował, że miałam ochotę go skrzywdzić. Wytknąć całą jego hipokryzję i pokazać, jak żałosnym człowiekiem jest w rzeczywistości. Uczucie to utrzymywało się od początku do końca, podczas gdy Marianne najpierw budziła moje współczucie (kobieta, która nauczona została, by żyć dla innych, nawet gdy nie zasługują na jej miłość),by w końcu zacząć mnie frustrować. Ale tytuły, które wzbudzają skraje emocje zdecydowanie warte są czytania, wiadomo.
Podobało mi się. Może mniej niż przewidywałam, ale wciąż oceniam książkę na plus. Teraz pozostaje mi jedynie sięgnąć po serial. Może ten najnowszy? A może pierwowzór? Jeszcze zobaczę!
przekł. Agata Teperek