Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Price
4
6,1/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
61 przeczytało książki autora
54 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kolor zbrodni Richard Price
6,2
Oryginalny tytuł książki to "Freedomland". Freedomland w powieści jest miejscem niezwykłym - jest to stary pensjonat z dziewiętnastego stulecia, gdzie w jednym z okien zachowała się drewniana kobieta obrośnięta pnączami, ubrana w suknię z gorsetem z przełomu wieków. Kiedyś rozbrzmiewała tu muzyka, na żywo występowały zespoły, młodzież tańczyła pod - pustą dzisiaj - sceną. Każde z dwojga ludzi, którzy znaleźli się tu w środku nocy, ma wpisane w to miejsce inne wspomnienia: czarnoskóremu policjantowi Freedomland kojarzy się z dobrą przeszłością, w której jako dzieciak przeżył jedne z najlepszych chwil swojego życia. Towarzysząca mu Branda Martin jest połączona z tym opustoszałym, spalonym pensjonatem więzią dużo silniejszą i tragiczną.
Opasła książka, która wyszła spod pióra Richarda Price'a, to wstrząsająca historia rasistowskiej "granicy", która oddziela białą część miasta w stanie New Jersey od części "czarnej". Wątkiem, który spina cały utwór, jest porwanie syna zgłoszone przez Brandę Martin. Zadziwiający może wydawać się fakt, że to jednak nie ten motyw okaże się najważniejszy.
"Freedomland" od pierwszych stron zaskakuje czytelnika. Nie jest to prosta historia. Nie mamy tu sensacyjnego splotu akcji, przystojnych policjantów, wielkiego romansu i zdumiewających odkryć. Zamiast tego autor wykreował dla nas postaci tak autentyczne, że nie sposób myśleć o nich tylko w kategoriach "książkowych bohaterów". Tu nie ma bohaterów - są ludzie: niepozbawieni wad, wypełnieni emocjami, wspomnieniami. Nie mamy tu też tylko jednej historii. Historii jest całe mnóstwo, wypełniają one obie dzielnice: Gannon i Dempsy i prezentują nam bardzo szeroki obraz amerykańskiej tragedii.
"Freedomland" to olbrzymie dzieło, które odsłania kulisy życia mieszkańców New Jersey, pracy policji oraz pracy dziennikarskiej - a wszystko to podane jest bez lukru, który tak często kojarzy się z amerykańską prozą. To również wstrząsająca historia rasistowskich napięć, które nękają miasto. Przez wszystkie strony powieści przewija się wątek miasta przygotowującego się do wielkich zamieszek. Zgłoszenie porwania białego chłopca przez czarnoskórego mężczyznę, które rozpoczyna książkę, staje się iskrą zapalną.
Nic ani nikt w tej powieści nie jest definitywnie czarne albo białe... Nic, z wyjątkiem koloru skóry.
Kolor zbrodni Richard Price
6,2
Chyba najgorsza jest świadomość, że gdzieś na wyciągnięcie ręki jest cel, a my nie możemy go osiągnąć. W taki właśnie świat zabiera czytelnika Richard Price. Dempsey to specyficzna dzielnica. To kraina wyrzutków i pechowców, którym świat nie dał wyboru. Pomimo ogólnego poczucia wolności i tolerancji, to miejsce zdaje się rządzić swoimi prawami. Tutaj rasizm i dyskryminacja są na porządku dziennym. Na ulicach aż roi się od handlarzy narkotyków, oprychów Wszyscy żałują, że los kazał im żyć właśnie tutaj. Po drugiej stronie rzeki Hudson dumnie wznoszą wieżowce Manhattanu. Dla mieszkańców czarnego osiedla to jedynie powód do niepohamowanej frustracji. Ktoś powiedziałby, że przecież można zaryzykować i przedostać się na drugą stronę. To jednak nie kwestia odległości. Wyrwać się z tej dzielnicy nie jest prosto, jeśli dookoła czuć samą wrogość. Wszyscy wiedzą, że znajdują się na bombie z opóźnionym zapłonem i każde choćby małe nieporozumienie, może zakończyć się tragedią.
W parku Męczenników ginie czteroletni Cody. Jego matka Brenda Martin utrzymuje, że porywacz ukradł samochód z chłopczykiem w środku. Rozpoczyna się wielka akcja poszukiwawcza. Policja dwóch dzielnic na granicy, których odbyło się fatalne zdarzenie, nie spoczną, nim nie rozwiążą tej trudnej sprawy. Kontakt z kobietą, która właśnie straciła dziecko jest utrudniony. Bohaterka jest wycofana i jakby nieobecna. Wszystko, co łączy Brendę z otaczającą ją rzeczywistością to muzyka. Sprawą porwania zajmuje się doświadczony policjant Lorenzo Council. Oczywiście, nie tylko on, z racji pełnionego zawodu, chce być blisko zrozpaczonej matki. W trakcie czytania towarzyszyło mi silne uczucie déjà vu. Jeśli ktoś był na bieżąco z historią pewnych poszukiwań, które prowadzano kilka miesięcy temu, w książce znajdzie te zdarzenia, jako niemal cały element głównego wątku powieści. Psychika Brendy jest niezwykle skomplikowana, lecz nasuwa pewne skojarzenia. Nie czułam, więc niemal żadnego zaskoczenia losami głównej bohaterki. Jesse jest dziennikarką lokalnej gazety. Porwanie postrzega, jako możliwość osobistego awansu zawodowego. Dziewczyna nie cofnie się przed niczym, by zdobyć dobry materiał. Nie wie jednak, że ta sprawa zadziała na nią również emocjonalnie. Nikt nie mówi otwarcie, że zakulisowo toczy się jeszcze jedna wojna o szacunek czarnej dzielnicy.
Autor w bardzo jaskrawo ukazuje problem rasizmu, zobojętnienia i rozwarstwienia społeczeństwa amerykańskiego. Daje temu wyraz już w samym tytule. Freedomland – kraina (urojonej) wolności. Najgorsze jest chyba to, że wszelkie przejawy brutalności są tu traktowane całkowici normalnie i ta obojętność wylewa się również na czytelnika. Naprawdę niezwykle trudno nie popaść w marazm i nie odłożyć tej książki na półkę w trakcie czytania. Dla mnie osobiście samo realistyczne pokazanie zjawiska, bez dokonania dogłębnej analizy, to stanowczo za mało i wcale nie ukrywa tego stylizowany na uliczny język. Poza tym, niektóre postacie nie są na tyle dopracowane, by zrozumieć mechanizm podejmowania przez nich decyzji.
*http://inna-perspektywa.blogspot.com/2013/05/richard-price-kolor-zbrodni.html*