Miłość to cała moja wina. O kobietach z byłego Związku Radzieckiego Małgorzata Nocuń 7,4
ocenił(a) na 735 tyg. temu 7/10⭐ [87/2k23]
"Gdy ktoś mnie pyta, za co trafiłam do łagru, to mówię, że za miłość. Miłość to cała moja wina. Aresztowali mnie, osądzili i wydali wyrok, ponieważ byłam związana z Rewoltem. A Rewolt? On chyba trochę o więzieniu marzył. Pragnął go. Już wtedy tworzył swoją legendę".
Nie jest łatwo być kobietą we współczesnym świecie, a kobietą na terenach byłego Związku Radzieckiego jest być może szczególnie trudno. Małgorzata Nocuń oddaje głos tym, które przez lata były niewidzialne, rozmyślnie ignorowane przez karty historii oraz media. A przecież wśród nich są prawdziwe bohaterki, heroicznie znoszące trudy losu, który na nie opadł: blokadnice, desydentki, więźniarki łagrów a także działaczki na rzecz praw człowieka. Są i takie, które przysięgły służyć Związkowi Radzieckiemu i to właśnie ten relikt dawnych czasów szczerze kochają; w niego wierzą i hołubią. Nie brakuje również feministek oraz kobiet pozbawionych wszelkich podstawowych praw. W końcu w Rosji przemoc domowa podchodzi jedynie pod wykroczenie, a mandat za znęcanie się wynosi w przeliczeniu na nasze śmieszne trzysta złotych. Jeśli sprawca nie ureguluje płatności obowiązek ten spadnie na innego domownika. Czyli nierzadko samą ofiarę. Tym samym rysuje się przed nami złożony i wielowymiarowy porter kobiet, które potrafią zrobić wszystko byle przetrwać, choćby miały nieustannie zaciskać zęby.
"- Matka nie godzi się ze śmiercią dziecka, nawet jeśli sama sprawdzi, że ono już nie oddycha, że jego serce już nie bije - mówi Sacita. - Zawsze się Boga błaga o ratunek. A tam na dole czekała przecież karetka.
Zarzuciła syna na plecy. Stąpała noga za nogą. W ulewie znosiła sztywne ciało. Krucha, niska kobieta. Zaciskała zęby i szła, by po wielu godzinach usłyszeć od lekarza to, co sama wiedziała: "Nie żyje". Od tamtego czasu dusza i ciało Sacity chorują. Dusza, bo ze śmiercią dziecka nie można się pogodzić. Nigdy się jej nie oswoi. Powraca w snach, w myślach. Te sny i myśli Sacitę dręczą. Cierpi też ciało, bo Sacita nadwyrężyła kręgosłup. Z trudem prostuje plecy. Jest pochylona. Mówi, że ciało ciągnie do ziemi. Do syna".
Wciąż powtarzam że Rosja to odmienny stan umysłu: przytłaczający i jednocześnie poruszający, ze wszech miar zaś trudny do przyswojenia. Wciśnięty w duszne ramy patriarchatu, konserwatyzmu i idei wielkiego imperium. Uwikłany w przemocową tradycję. Szarzyzna i piszcząca bieda. Każda z przedstawionych historii uderza na swój sposób wywołując silne poczucie niesprawiedliwości oraz bezsilny smutek. Szczególnie bolesny jest obraz wielkiego głodu podczas blokady Leningradu (upokarzający, odczłowieczający, zmuszający do ekstremalnych posunięć, często związany z przedwczesnym sieroctwem); nieodmiennie poruszają losy matek, które nie mogą pochować swoich dzieci ani nawet uzyskać o nich jakikicholwwiek informacji. Matek dzieci, które poległy. Matek, którym odmawia się prawdy oraz prawa do godnego przeżycia żałoby. Matek rozdartych rozpaczą. Opiekunek domowego ogniska. Nierzadko służących we własnym domu, czasem głównych żywicielek rodziny po tym, jak mąż stracił pracę i się rozpił. Harujących ponad siły i wykorzystywanych. Osamotnionych w swoim bólu.
"Patriarchat często rodzi przemoc. Na Kaukazie Północnym przemoc obecna jest w co drugim domu. Pierwszy cios boli. Upokarza. Wyciska łzy. Z czasem kobieta się przyzwyczaja. Płacze już tylko w poduszkę. Z cierpieniem zostaje sam na sam, tłumaczy sobie, że żyje przecież w "tradycyjnej" rodzinie - tak, jak żyły jej babka i matka. Tak będzie żyć jej córka. Islam ani kultura muzułmańska nie usprawiedliwiają przemocy wobec kobiet, ale oprócz islamu jest "tradycja", która pozwala podnosić rękę".
Małgorzata Nocuń kreśli mocny obraz, który trafia prosto w serce. Niczego nie ukrywa, nie łagodzi siły ciosu. Pisze wprost i w tej prostocie wyczuwam piękno współczucia oraz próbę zrozumienia. Reportaż godny uwagi, choć jego siła rażenia została nieco złagodzona przez wcześniejszą znajomość tytułów: "Przyszło nam tu żyć. Reportaże z Rosji" i "Pandrioszka. Rosja. Nic tutaj nie jest podobne do tego samego gdzie indziej". Wbrew dojmujących historii jest to poniekąd hołd wobec kobiecej siły.
IG: zlizujelitery