Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Czasami długość nie przekłada się na jakość. Można napisać powieść na sześćset stron, która będzie, cóż... słaba. A można napisać mądrą powieść, która będzie liczyć sobie mniej niż sto stron. Roland ma kłopoty z alkoholem. Ale jak ma ich nie mieć jeśli jego rodzice zapijają stres koniakiem, organizują w domu imprezy i popełniają wiele błędów rodzicielskich? Jego matka zawsze daje się oszukać, jest uległa i nadopiekuńcza, a jego ojciec chce mieć w domu MĘŻCZYZNĘ! Rozsądnego żywiciela rodziny z fajną żonką. Do tego jedynym sposobem na wejście do klasowej ,,elity" jest posiadanie sposobów na zdobycie alkoholu. Jednak jest młodym chłopakiem, ma plany na przyszłość i dziewczynę, na której mu bardzo zależy. Dlatego stara się coś zmienić. Ale to nie jest takie łatwe a chwilami wydawać się może nawet niemożliwe. ,,Spadaj, mięczaku!" opowiada o wielu problemach: błędach rodziców, wpływowi środowiska na zachowanie, o walce o swoje ,,ja", która nie zawsze kończy się tak jak by się tego chciało. Ale przede wszystkim pokazuje ile takie durne piwo czy wódka może człowiekowi zabrać. Ile osób można przez to zawieść, w jakie problemy się wpakować, jaki koniec można sobie w ten sposób zapewnić. A to wszystko na dokładnie 74 stronach świetnej książki! Polecam tę powieść bardzo gorąco! Nie jest jakoś specjalnie wymagająca, nie odkrywa czegoś nowego, nieznanego, ale podkreśla to, że alkoholizm to nie tylko ojcowie i matki bijący swoje dzieci, to nie tylko menele spod sklepów. To też młodzi ludzie. Przeczytanie ,,Spadaj, mięczaku!" zajmie zaledwie jeden dzień a naprawdę można się nią nacieszyć. :)