Angielska pisarka należąca do czołowych twórców epoki wiktoriańskiej. Autorka siedmiu powieści, cechujących się realizmem i przenikliwością psychologiczną; ich akcja rozgrywa się najczęściej w prowincjonalnej Anglii. Pisała także wiersze i inne utwory. W słowniku języka angielskiego Oxford English Dictionary jest najczęściej cytowaną kobietą-pisarką. Zaczerpnięto z jej utworów liczne przykłady ilustrujące zastosowanie angielskich słów.
W stworzonym w 2015 roku przez krytyków BBC rankingu 100 najlepszych brytyjskich powieści w historii, jej powieść Middlemarch zajęła pierwsze miejsce.
Wychowała się na prowincji w konwencjonalnej, konformistycznej i religijnej rodzinie w surowych zasadach protestantyzmu. Dla Eliot krajobrazy Warwickshire stanowiły tło każdej powieści rozgrywającej się w prowincjonalnej Anglii. Była piątym dzieckiem Roberta Evansa, zarządcy majątku Arbury Hall, utalentowanego budowniczego i geometry, znanego z uczciwości i prawego charakteru, pierwowzoru postaci Kaleba Gartha z Miasteczka Middlemarch. Po śmierci matki przejęła na siebie prowadzenie domu. Najbliżej związała się z bratem Izaakiem przeniesionym na karty książki Młyn nad Flossą. Uczęszczała do szkoły od piątego roku życia. W wieku dziewięciu lat została przeniesiona najpierw na pensję panny Lewis, gorliwej ewangeliczki, a następnie do szkoły w Coventry, którą prowadziły siostry Franklin, kalwinki. Młoda Mary Evans wyniosła z niej znajomość geografii, rachunków, języka francuskiego i niemieckiego, sama zaś nauczyła się języka włoskiego, greckiego i łaciny.
W 1841 wyjechała z ojcem w okolice Coventry (uważanego za prototyp Middlemarch). Tam pogłębiała studia (głównie filozoficzne i teologiczne) i poznała zamożnego przemysłowca, samouka oraz wolnomyśliciela Charlesa Braya (1811-84). Zaczęła chodzić na spotkania pozbawionych uprzedzeń intelektualistów, które odbywały się w domu państwa Brayów. Coraz silniejszy sceptycyzm religijny Mary Evans doprowadzał do konfliktów z jej rodziną. Utraciła wiarę i do końca życia pozostawała agnostyczką. Stała się zwolenniczką Augusta Comte’a, racjonalizmu, pozytywistycznego liberalizmu). Po śmierci ojca (1849) wyjechała z Brayami do Szwajcarii, a następnie do Londynu, gdzie pracowała jako zastępca redaktora Westminster Review wydawanym przez Johna Chapmana(ang.). Zamawiała i pisała artykuły przez 3 lata. W Londynie znalazła się w najwyższych kręgach intelektualnych, poznając Karola Dickensa, Williama Makepeace’a Thackeraya, Alfreda Tennysona, Thomasa Carlyle’a, Karola Darwina, Johna Stuarta Milla i Herberta Spencera.
W 1851 zakochała się w George’u Henrym Lewesie, krytyku, pisarzu i wydawcy. Został on opuszczony przez swoją żonę, lecz nie mógł się z nią rozwieść. W 1854 Mary i George zamieszkali razem. Życie w wolnym związku wywołało skandal obyczajowy, towarzyski i rodzinny (nawet brat Izaak zerwał ze swoją siostrą kontakty). W tym czasie Mary Evans, dotychczas tłumaczka i krytyczka, postanowiła zostać pisarką. Lewes okazał się oddanym i wiernym „mężem”, a także nieocenionym doradcą literackim. Pisarka używała męskiego pseudonimu artystycznego, chcąc aby jej dzieła traktowano poważnie i żeby oddzielić swoje skandalizujące życie prywatne od jej literatury. „George” wzięło się od George’a Lewesa, natomiast wyraz „Eliot” uważała za takie ładne, okrągłe słowo. Dzięki swojej twórczości zyskała ogromne uznanie ze strony krytyków oraz znaczne honoraria. Za Middlemarch autorka otrzymała 9000 funtów.
Śmierć Lewesa (1879) zadała Eliot dotkliwy cios. Od kilku lat czuwał nad jej inwestycjami bankier John Walter-Cross. Przyzwyczajenie do korzystania z jego rady i opieki przerodziło się w uczucie, które doprowadziło do ślubu George Eliot i Johna Waltera-Crossa w maju 1880. Duchowieństwo anglikańskie odmówiło pochowania pisarki w Opactwie Westminster wśród wybitnych twórców angielskich, chociaż dzieła i związek partnerski Eliot aprobowała nawet królowa Wiktoria.
Jestem całkowicie zauroczona. Styl, drobiazgowość opisów ludzkich charakterów ich różnorodność jest oszałamiająca. Wszytko to napisane z takim uroczym poczuciem humoru. Autorka jakby tłumaczy nam postawy bohaterów, jest dla nich pełna życzliwości. Książkę czyta się uważnie i żal odłożyć ją na bok. Z radością przeczytam drugi tom.
Uwielbiam powieści klasyczne i powoli odkrywam autorów, którzy w Polsce są mniej znani. Tak trafiłam na twórczość Eliot, niedocenionej autorki w przedstawieniu realiów prawdziwego życia.
Czytałam "Młyn nad Flossą" i "Miasteczko Middlemarch" - obie lektury miło mnie zaskoczyły. Jednak uważam, że to "Adam Bede" intryguje najbardziej i tak jak głosi hasło z okładki, to najlepsza odsłona autorki. Szczegółowość opisów w żaden sposób nie nudzi czytelnika a wręcz zachęca go do przerzucania kolejnych stron, ponieważ im więcej dowiemy się na temat życia bohaterów tym bardziej będziemy czuć się zaangażowani we wszystko co ich dotyczy. To prostolinijna opowieść pełna ukrytych znaczeń, zachęcająca do czytania pomiędzy wierszami, dojrzała, szczegółowa i mocno bazująca na prozie życia. Zachwyt płynie ze stylu autorki, plastyczności przekazu a także złożonej kreacji bohaterów, ale trudno przeoczyć również sam wydźwięk powieści, która na ponad 500 stronach opowiada o losach mieszkańców małego miasteczka.
Przenosimy się w czasie, by na moment zmienić się w farmera zamieszkującego angielską prowincję w XIX wieku. Rozgaszczamy się w małym miasteczku, żyjemy na równi z mieszkańcami, wymieniamy wzajemnie wszelkie troski oraz oczekiwania wobec przyszłości. Nikt nie ma tutaj większych planów, a przynajmniej tak się wydaje, do czasu gdy lepiej poznamy postacie. Okazuje się bowiem, że w sercu każdego z nich kryje się potrzeba akceptacji, zrozumienia a także przynależności w niełatwych dla każdego czasem. Prości ludzie żyją w prosty sposób a jednak chcą kochać i być kochani, co nie zawsze wychodzi im na dobre, ponieważ jak szybko się okaże konfrontacja z prawdziwym życiem skieruje ich w stronę więzienia. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać na temat fabuły, ponieważ największą przyjemnością jest poznawanie jej poprzez własne zmysły, ale gwarantuje, że jeśli zdecydujecie się na lekturę nie będziecie czuć się rozczarowani.
Spędzicie wiele wieczorów w towarzystwie bohaterów Eliot, ale nie dlatego że powieść jest ciężka i wymagająca czasu, ale dlatego że z własnej woli będziecie starać przedłużać się lekturę jak to tylko możliwe. Czysta przyjemność płynie z przerzucania kolejnych stron, doświadczania tego samego co postacie oraz rozkładania ich zachowań, wyborów a także marzeń na czynniki pierwsze, gdy wraz z rozwojem fabuły coraz lepiej ich poznajemy. O to właśnie chodzi w tej powieści – by żyć na równi z prezentowanymi tutaj osobowościami, trzymać za nich kciuki, drżeć o ich los a także angażować się w zwykłe życie, które jest wartościowe, cenne i niepodważalne. Powieść jest piękna, poruszająca do głębi i piekielny emocjonalna, obdarzona silnym podprogowym przekazem, by cieszyć się każdą godziną, pozostać dobrym człowiekiem niezależnie od chwili i walczyć o swoje miejsce w świecie.
"Adam Bede" to piękna powieść, mocno wpływająca na serce i rozum czytelnika. Angażująca i ponadczasowa, prezentująca sobą wszystko co najlepsze. Oto historia, która niesie wszystkie pozytywne cechy literatury klasycznej – obowiązkowa lektura dla każdego poszukiwacza książki mającej coś do powiedzenia. Lekka, obrazowa i płynąca własnym rytmem, nawiązująca do zwykłego życia, opowiadająca o prostych ludziach a jednak niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju i pozostawiająca po sobie ślad za pomocą wyjątkowych, wartych zapamiętania cytatów ukrytych w tekście.