Osiem koleżanek,które ukończyły tę samą uczelnię.Znają się dobrze.Mieszkały i studiowały razem.Każda jest inna.Łączą je jednak czasy,w których zostały wychowane i obowiązujące normy,które powinny być przestrzegane.Różni podejście do życia,odwaga w porzucaniu konwenansu,śmiałość w podejmowaniu decyzji o przeciwstawieniu się zasadom wpajanym przez matki.Wszystkie są naiwne i podporządkowane mężczyźnie.Niby zbuntowane a kolekcjonują przepisy kulinarne i kupują drogie i stare dzbanuszki do mleka.Dulszczyzna w amerykańskim wydaniu.Chcą być wyzwolone a jednocześnie mieć śliczne mieszkanko albo domek z mężem i dziećmi w środku.I żeby dobrze o nich mówiono.Skandalu chcą uniknąć.Absolwentki Wasar są dziecinne i mimo płytkiego buntu drżą przed opinią publiczną.Rozbrajają wdziękiem,urodą, nieśmiałością.Rozmowy dziewczyn o socjalizmie są naiwne a o seksie szokujące ze względu na kontrast osoby,która mówi (efektowna panna z dobrego domu ze złożonymi na podołku rączkami) z tym co mówi (np.bez wstydu omawia działanie i sposób zakładania diafragmy).Natomiast interpretacje dziewcząt teorii Darwina są wręcz śmieszne.W sumie przyjemna lektura choć smutna.
Bardzo poruszająca opowieść o dorastaniu w Ameryce lat '20 i '30. Napisana z bardzo dużą wrażliwością epizodyczna historia osieroconych dzieci, rzuconych do niezadowolonych krewnych, które przechodzą przez dziecięcą gehennę łamie serce. Autorce nie brakuje jednak czułości i humoru, tak by złagodzić ból współodczuwany z główną bohaterką i jej rodzeństwem. Ma w sobie coś baśniowego, coś zupełnie nie-cynicznego, ale nie jest to żaden rodzaj nudnawego realizmu magicznego, tylko szczerego zanurzenia się we własne dzieciństwo.