Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski16
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dominique Lapierre
7
7,7/10
Urodzony: 30.07.1931
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,7/10średnia ocena książek autora
219 przeczytało książki autora
309 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
O Jeruzalem! Dramatyczna opowieść o powstaniu państwa Izrael
Dominique Lapierre, Larry Collins
7,0 z 3 ocen
24 czytelników 0 opinii
1998
Najnowsze opinie o książkach autora
Więksi niż miłość Dominique Lapierre
8,5
" Jeśli oznajmisz rodzinie lub przyjaciołom, że masz raka nikt nie będzie wysnuwał zastrzeżeń co do twojej moralności."
AIDS to dla jednych słowo tabu, którego się nawet nie wymawia w obawie przed zarażeniem, dla innych to "dziwna pedalska epidemia", wobec której jest się zupełnie bezpiecznym jeśli żyje się z dala od grzechu. Mało jest takich osób jak Dominique Lapierre, który nie mając osobistego stosunku do tej choroby postanawia o AIDS mówić głośno i mówić prawdę.
Na pierwszy rzut oka książka nie wygląda na specjalnie pasjonującą. Mamy tu opisane po kolei kiedy, kto, w którym szpitalu co odkrył lub kogo leczył. Autor- być może aby zaciekawić czytelnika, dać mu szansę obcowania z bardziej ludzkim bohaterem, a być może dlatego, że chce złożyć swoisty hołd wszystkim tym postaciom "naukowej epopei"- każdemu poświęca kilka stron na biografię i porywa się na barwne opisy. Zaczynamy rozumieć motywy bohaterów, ich osobiste lub zawodowe pragnienia, procesy, które doprowadziły ich tam, gdzie ich spotykamy na początku lat '80. Z drugiej strony przez te wtrącenia można się momentami pogubić w gąszczu szpitali, chorób i odkryć, nie wiem też czy określenia takie jak "prześliczna chińska laleczka" są na miejscu kiedy opisuje się wybitny umysł z dziedziny biologii molekularnej. Jest kilka miejsc, w których wyraźnie czuć, że od premiery książki minęło ćwierć stulecia, przypisy wyjaśniające czym jest jacuzzi lub Halloween ("coś w rodzaju tłustego czwartku") mogą rozbawić, podobnie jak forma "gejowie" jakiej konsekwentnie używa polska tłumaczka.
Mimo to książka ta pozostaje zapisem historii walki z największą epidemią nowożytności, nie tylko ze względów medycznych ale i mentalnych. Głośno i wyraźnie nazywa AIDS po imieniu- jako chorobę, której nie można lekceważyć ale nie jako boską karę za którą trzeba się wstydzić. Zamieszczone w książce relacje lekarzy i pielęgniarek dają nam obraz nie tylko ogromnego ludzkiego cierpienia związanego z wyniszczającą chorobą, ale także lęku jaki ze sobą przyniósł AIDS- nieznany, przeczący wszelkim prawą ówczesnej medycyny, zabijający z dnia na dzień. Atakował ludzkie umysły tak jak ich białe krwinki. I o ile naukowcom udało się wynaleźć AZT by walczyć z AIDS w ludzkiej krwi to nikt nie znalazł jeszcze skutecznego antidotum na AIDS w naszej wyobraźni. A nasze społeczeństwo go potrzebuje. Jeśli w XXI w lekarz nie zaleca kobiecie w ciąży profilaktycznych testów na HIV w obawie, że obrazi ją posądzając o nieobyczajność, a ludzie chorzy na AIDS występują przed kamerami z zacienioną twarzą i zmienionym głosem wstydząc się swojego "wyroku" to oznacza, że wciąż większość z nas nazywa AIDS "gniewem bożym".
Czy Nowy Jork płonie? Dominique Lapierre
5,4
Nigdy nie zwracam uwagi na grubość książki do przedstawionej w niej treści, mimo że wolę czytać te grubsze tomiszcza. Jednak przy tej mogę stwierdzić, że ilość stron jest adekwatna do rozgrywającej się w niej akcji, bowiem narzucony został czas w jakim wydarzenia mają zostać rozstrzygnięte. Dlatego też niezbyt duża objętość tej książki wpływa na odczuwaną presję uciekającego/upływającego czasu. To jest wprost namacalne, że z każdą kolejną stroną ten limit czasowy powoli zbliża się do końca.
A jeśli chodzi o samą treść, to początek książki według mnie jest strasznie nudny i potrzeba ok. 50-70 stron dopiero, aby akcja nabrała tempa, a przy tym zrobiło się nieco ciekawiej. Komicznym okazał się także fakt, że kobieta, która miała zająć się rozbrojeniem bomby okazała się być daltonistką, co uniemożliwiło jej podjęcia samodzielnej decyzji o przecięciu w odpowiedniej kolejności kabelków. Rozumiem, że był to zabieg celowy, mający na celu rozluźnienie wyczuwalnej napiętej atmosfery, ale to tylko spowodowało jak dla mnie popsucie całej tej poważnej akcji, która oprócz tego fragmentu była całkiem, całkiem.
Pozostaje jeszcze pytanie czy polecam tą książkę i w sumie sama nie wiem. Spodziewałam się czegoś lepszego po przeczytaniu opisu na okładce, ale no właśnie pozostaje w powietrzu to "ale". Dlatego nie zamierzam na siłę jej polecać, także z tego względu, że sama w sobie była niespecjalna.