Julia Gambrot – na co dzień zajmuje się badaniem i leczeniem oczu i uważa, że największym szczęściem dla okulisty jest oślepnąć z miłości. Właścicielka dwóch kotów oraz psa, towarzyszących jej podczas pisania, które jest jej pasją. Życiowe motto Autorki mówi, że trzeba żyć tak, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem życia. „Różany eter” to jej debiutancka powieść, wydana nakładem Liry.
Żenująco infantylna i dziecinna historia. Główna bohaterka to typowa egzaltowana paniusia, która nie potrafi podjąć ważnej decyzji, a konsekwencje swojej nieudolności przeżywa jak pensjonarka z tandetnego romansidła. I to ma być lekarka? Żart.
Rozwiązanie zagadki kryminalnej nie ma ciągu przyczynowo-skutkowego, tak jakby zostało wymyślone na potrzeby chwili. Rozumiem, że taki obrót sprawy miał zaskoczyć czytelnika. Mnie osobiście rozśmieszył i skutecznie odrzucił od dalszego czytania, a raczej słuchania na dłuższy czas.
Przywoływane fakty historyczne i opisy sytuacji politycznej niewiele wnoszą do fabuły. Co prawda jeden z bohaterów pojechał na wojnę, a następnie.....wrócił. Nie ma żadnych informacji o jego poczynaniach na froncie, oprócz kilku stwierdzeń, że przysłał list, z którego niewiele da się wywnioskować.
Relacja głównej bohaterki i jej męża opisana tak beznamiętnie i momentami bezsensownie, że może podobać się jedynie bezmyślnym miłośniczkom telenoweli brazylijskich, w których jak wiadomo wszystko jest możliwe i uzasadnione bzdurami.
Słuchałam książki w audio i tak źle zrobionego audiobooka jeszcze nigdy nie widziałam. Lektorka ma tak irytujący i skrzekliwy głos, że uszy bolą. Dzięki temu główna bohaterka wychodzi na jeszcze bardziej nieżyciową i egzaltowaną, niż zamierzała autorka. Do tego podczas nagrania słychać nie tylko szelest kartek, ale też odgłosy przełykania śliny czy zapowietrzania się czytającej. Poprawnym czytaniem lektorka również nie zawraca sobie głowy: pomyłki wyrazowe, zmienione końcówki, osoby, pomijane części zdania - to norma. Nagranie zrobione typowo na "odwal się". Z czego wnioskuję, że nawet twórców słuchowiska męczyła, nudziła,a może nawet irytowała, ta słabiutka opowiastka.
Zdecydowanie nie polecam.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej opowieści, dawny Wrocław, mroczne tajemnice, medycyna i jej zawikłane dzieje i uczucia, ogrom ich mocy. Początek XX wieku i chwila gdy prawo zaczyna dopuszczać możliwość odbywania studiów medycznych przez kobiety. Ich droga do upragnionego dyplomu lekarskiego nie była łatwa. Jednak siła kobiet jest wielka i to często prowadzi je do sukcesu. Wszystko w scenerii starych gmachów Akademii Medycznej we Wrocławiu i samego miasta oddanego z pietyzmem. Gorąco polecam!