Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Przyznam, że nie rozumiem celu takich publikacji. Albo jestem za młoda, albo może (pun intended) za stara... Człowiek wydaje całkiem sporą kwotę po to, by obejrzeć kilkanaście stron pięknych - przyznaję - obrazków i przeczytać tekst, który właściwie nic nie znaczy. Jak dla mnie jest to garść pustych zdań, które ani nie wywołały rewolucji w moim życiu, ani nie popchną mnie do działania, ani nie objawiły mi nagle Prawdy przez wielkie P, którą że niby straciłam z oczu w szarości codzienności. Mam 35 lat. Czytałam z 6-letnim synkiem. Żadne z nas nie doceniło treści, synkowi tylko spodobała się urocza rysunkowa świnka pojawiająca się na prawie każdej stronie. "Może" to publikacja nadająca się do przejrzenia i dania komuś w prezencie, po to, by ten ktoś zrobił to samo. Cyniczna (może...) jestem, ale tak właśnie to widzę.