Zielone rolety Adriana Szymańska 7,3
ocenił(a) na 102 lata temu To, co widzialne, jest tylko chwilą w objęciach niewidzialnego i być może Adriana Szymańska właśnie to przeczuwa, wprawiając w ruch klepsydrę przemijania. Tym bardziej, że zdaje się odczuwać istnienie tej "innej jawy", niedosiężnych światów, dla których zachwyt można wyrazić uznaniem piękna w postaci małej sikorki, jak też wypatrywaniem wśród gwiazd Syriusza. Od rzeczy najmniejszych do największych, podziw dla potęgi, okazany uwielbieniem spraw prostych i wypełniających ludzką codzienność. Właśnie w taki sposób wyobrażam sobie doskonałość otwartego umysłu, kierującego się jasnym spojrzeniem i z troską podchodzącego do tworzonych przez współczesną cywilizację zagrożeń. Wcale się nie dziwię, że urzeczony sekretnym przesłaniem polskiej poetki, we wszystkich wymykających się mojemu rozumowaniu zdarzeniach, doszukuję się sekretnej muzyki sfer. Ona sama jej nie słyszała, przestrzeń wszechświata dla niej milczała. Kto wie, może ja odkryję niemożliwe.
Tajemnice mnie zawsze uwodziły, wplatały w przaśne życie odrobinki żaru, z których w mojej wyobraźni rozpalałem wielką ciekawość. W tej poezji niewiadomych jest wiele, czasami stawiają na peryferiach wyobrażenia sprawy wielkiej wagi, a wywyższają i ku centrum uwagi kierują proste myśli o miłych sercu etapach życia. Czułości tu wiele, jednak w sam raz dla wymagających głębokiego przekazu czytelników, którym potrzeba emocji nie spędza z oczu trzeźwego osądu. Ponieważ zanim Adriana Szymańska skieruje swoje słowa do zakrytej przed nami nieskończoności, to najpierw solidnie ale delikatnie wzruszy pokłady ludzkiej pamięci. O krewnych, bliskich i dalekich, przeniknie myślą do obrazów z przeszłości. Dlatego tu wszystko pachnie życzliwością, nawet kiedy samotna tęsknota próbuje coś wyrwać z przemijającego życia. To wspaniały sposób na ocalenie od zapomnienia odruchów ludzkiej przyzwoitości, wyrażonej pamięcią.
Odnalazłem jej ulubieńców, cieszące oko cyklameny i cynie. Można z nimi pomilczeć i podzielić się smutkiem. Adriana Szymańska posiadła umiejętność zamiany słowa w łatwo wyobrażalne piękno. Kwiaty są jednym z licznych tego przykładów, przenikania artyzmu natury przez naszą skostniałą od technicznego zaawansowania świadomość. Poetka rozbija bariery a przy tym czas i miejsce nie stanowią dla niej żadnego problemu. To dlatego umie ocalać od zapomnienia rzeczy urokliwe dla nas, dla poszukujących wieczności ludzi śmiertelnych. Może to będzie wątpliwą pociechą dla niezatrzymujących się w pędzie ofiar zaawansowania, ale Adriana Szymańska sprawi, że przez chwilę wróci nam pamięć o tym, co najważniejsze w życiu.
Chciałbym ją zapytać o świat, o znaczenie słów według których "napisać wiersz to wyjąć z serca cierń". Wiem, że Adriana Szymańska zaufała życiu, nie na darmo wplotła w swoje wiersze konieczność i sens istnienia. Czy zdaje sobie sprawę z tego, że może mieć wpływ na kształtowanie ludzkich sumień? Jeśli tak, to w tej naszej wypełnionej szarością przestrzeni ma do spełnienia misję. Nauczyć nas wszystkich szacunku dla rzeczy nietrwałych, ulotnych i ginących w odmętach współczesności. Jej poezja jest dobrym przykładem nauki o sprawach zwyczajnych, stających się nadprzyrodzonymi. Z pomocą ziemskich doświadczeń, polska poetka potrafi unieść na wyżyny to, czemu należą się największe zaszczyty. Pozytywne i kształtujące człowieczeństwo uczucia.