Urodził się w Nawojowej koło Nowego Sącza, w rodzinie o tradycjach ziemiańskich. Jego przodkowie wywodzili się z Wołynia. Ojciec inżynier Eustachy Rylski żołnierz Armii Krajowej został rozstrzelany przez Niemców w Młodowie koło Rytra we wrześniu 1944 dwa miesiące przed przyjściem syna na świat. Nie była to jedyna rodzinna tragedia. Wuj pisarza porucznik kawalerii Jerzy Rylski został wywieziony przez Sowietów do Komi, gdzie zmarł w 1941, a ciotka, Wanda Rylska trafiła do łagru, z którego powróciła na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Eustachym zajmowali się dziadkowie ze strony ojca. O tym okresie swojego życia autor mówi: W domu rodzinnym nieszczęść nie celebrowano. Wojna była. Chłopcy z sąsiedztwa też poginęli. W zasadzie wszyscy chłopcy. Żyłem w otoczeniu kobiet. Mężczyzn młodych nie było, wybici do nogi. W wieku 17 lat zatrudnił się w bazie samochodowej w Sobieszowie koło Jeleniej Góry. Przepracował w niej dwa i pół roku w charakterze referenta technicznego. Eustachy Rylski nigdy nie skończył studiów. W dorosłym życiu parał się różnymi zajęciami: był robotnikiem, urzędnikiem, pracownikiem ośrodka kultury, wychowawcą w szkole budowlanej, w końcu współwłaścicielem firmy remontowo-budowlanej, która rozpadła się z powodu jego literackiego debiutu.
Pierwodruk Stankiewicza, minipowieści opowiadającej o losach syna powstańca styczniowego, będącego jednocześnie oficerem carskiej armii, oraz jego problemach z odkrywaniem własnej tożsamości, ukazał się w 1983 w "Literaturze" i otrzymał nagrodę tygodnika za debiut roku. Za właściwy debiut pisarza uznaje się natomiast wydanie Stankiewicza w 1984 przez Państwowy Instytut Wydawniczy, wraz z drugą minipowieścią: Powrót. Teksty 39-letniego Eustachego Rylskiego zyskały uznanie zarówno krytyków jak i czytelników. Pierwszy wysoki nakład rozszedł się błyskawicznie i natychmiast został wznowiony (łącznie 40 000 egz.). Stankiewicza przetłumaczono na włoski, niemiecki, francuski, rosyjski, węgierski i hiszpański, Powrót na rosyjski i francuski. Producenci filmowi kupili prawa do adaptacji obu powieści. Wydanie jego kolejnej książki, zbioru opowiadań Tylko chłód (1987),nie licząc wyróżnienia Warszawską Premierą Literacka, przeszło bez większego echa. Na blisko 20 lat Rylski zaprzestał pisania prozy.
W latach dziewięćdziesiątych zaczął grać na giełdzie. Wraz z żona, Lucyną Tempską-Rylską wszedł w spółkę, z której narodził się magazyn "Twój Styl". W 1989 Jerzy Koenig zaproponował Rylskiemu pisanie dla Teatru Telewizji. Tak rozpoczęła się jego stała współpraca ze sceną. Jest autorem pięciu sztuk teatralnych, drukowanych również w miesięczniku "Dialog".
W międzyczasie Rylscy przenieśli się do Chotomowa pod Warszawą. Tam powstała pierwsza po 20 latach przerwy powieść: "Człowiek w cieniu" (2004). Książka zdobyła uznanie i przyniosła mu Nagrodę im. Józefa Mackiewicza. W 2005 ukazała się kolejna powieść pod tytułem Warunek, za którą Rylski został nominowany w 2006 do Nagrody Nike.http://www.rylski.pl/
Ale pragnienie śmierci ze śmiercią nic nie ma wspólnego. Ona nie przychodzi dlatego, że jej pragniemy. Odwrotnie - zjawia się, gdy pociąga n...
Ale pragnienie śmierci ze śmiercią nic nie ma wspólnego. Ona nie przychodzi dlatego, że jej pragniemy. Odwrotnie - zjawia się, gdy pociąga nas życie i jego atrakcje.
12 stycznia do księgarni trafiło nowe wydanie książki autorstwa Eustachego Rylskiego pt: „Wyspa”. Jest to zbiór czterech opowiadań, które łączy jeden motyw przewodni – morze.
Dobrze wiecie, że najczęściej czytam kryminały, powieści grozy, czasem reportaże… dlatego jeśli sięgam po literaturę piękną, to liczę na wysublimowany sposób opowiadania całej historii, obcowanie z czymś zupełnie wyjątkowym, z czymś co mnie wzruszy, co będzie kształtować moją empatię i sprawi że przeniosę się w świat opowiedziany finezyjnym, pięknym językiem.
Przyznaję, że z niecierpliwością czekałem na moment kiedy sięgnę po „Wyspę”, ale już po pierwszym przeczytanym opowiadaniu zatytułowanym „Dziewczynka z hotelu Excelsior”, chciałem pozbyć się książki i nigdy więcej do niej nie wracać.
Zaczyna się naprawdę świetnie. Podczas wakacji, na jednej z plaż, z dala od miejskiego zgiełku zostaje nawiązana przyjaźń pomiędzy znudzonym życiem mężczyzną i sympatyczną dziewczynką – opiekunką psa. Relacja, która na początku jest zupełnie niewinna, niestety z czasem nabiera zabarwienia erotycznego.
Oczywiście literatura może dawać nam różne perspektywy, przedstawiać inne punkty widzenia, a my możemy dowolnie interpretować tekst. To konkretne opowiadanie w moim odczuciu ma charakter pedofilski. O ile w kryminałach czy reportażach taki motyw ma swoje określone zastosowanie, to w przypadku literatury pięknej niesłychanie razi. Wydaje się, że w pięknych słowach nie można opisać seksu pomiędzy dorosłym mężczyzną i dzieckiem. A jednak, autor spróbował! Mnie to przeszkadza i ja tego nie kupuję. Nie chcę więcej czytać takich treści. Nie wiem czemu to miało służyć? Być może oburzam się niepotrzebnie? Chętnie poznam inne zdanie.
Z przykrością stwierdzam, że „Dziewczynka z hotelu Excelsior” nastawiła mnie negatywnie do pozostałych trzech opowiadań. I choć nie było w nich już niczego tak kontrowersyjnego, to czytanie ich nie sprawiło mi już większej przyjemności.
Wcześniej wyszedłem z pracy i dla większego ukojenia przed podróżą a jeszcze przed odjazdem pociągu, wstąpiłem zobaczyć co słychać w nowościach. Rylski był jak byk widoczny... gdy dojechałem do Katowic, czekając na kogoś, jeszcze raz zaglądnąłem... i kupiłem. Ciągle czekając, oczywiście przy kawie, czytałem. Co mnie tak zachwyciło ? Morze w tle, albo stary pisarz... tak naprawdę wszystko. Do takiego czytania musi być wyjątkowy klimat. Trochę spokoju i niepokój wewnętrzny aby chwycić sens... "ukształtowany przez aspirującą do dostojeństwa wieśniaczość, rozbrajał się nieodwołalnie". Taki tutaj jest Eustachy Rylski. Wczuć się w słowo, a potem w zdanie. Nawet nie w dialog. Pójść w ciemno za autorem. Chwilami jest nawet parszywie. I ta niejednoznaczność, czy tak naprawdę było czy mi, czytelnikowi tylko się to wydaje. Pokusy są ogromne, możliwości czytelnicze jeszcze większe. Dla pełnego obrazu i mego zachwytu, przyznać powinienem jeszcze że Rylskiego wcześniej nie czytałem, tym samym jest dla mnie odkryciem. Uwielbiam takie przygody i niespodzianki w przedziwnych i odpychających dworcowych księgarniach.