Polska dziennikarka, autorka felietonów oraz producentka telewizyjna. Urodziła się w Warszawie, a jej ojcem był znany aktor Andrzej Łapicki (1924-2012).
Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego (romanistyka).
Kierowniczka literacka Teatru Rampa w Warszawie.
Długoletnia pracownica Telewizji Polskiej, gdzie była m.in. szefową działu rozrywki.
Jej felietony ukazywały się m.in. w "Urodzie", "Filmie" i magazynie "Vogue".
Przełożyła na język polski dzieło Ephraima Kishona "To był skowronek".
Pod koniec maja 2018 r. na rynku księgarskim ukazała się publikacja Zuzanny Łapickiej zatytułowana "Dodaj do znajomych" (Wydawnictwo Agora SA).
Mąż: Daniel Olbrychski (13.02.1978 - 1988, rozwód),córka Weronika (ur. 1982).
"Dodaj do znajomych" Zuzanny Łapickiej to garść opowieści z życia artystów i to nie tylko polskich. W jej wspomnieniach padają również nazwiska pisarzy i znanych postaci z kręgów kultury. Autorka serwuje dużo ciekawostek z życia wspominanych osób. Nie szczędzi krytyki nikomu, ale czyni to z klasą. Jest krytyczna nawet wobec siebie. Zaskakuje, intryguje i bawi.
Przy czym ma nadzwyczaj lekkie pióro. Pisze bardzo przystępnie. Z niezwykłą błyskotliwością.
Wspomnienia Zuzanny Łapickiej czyta się z prawdziwą przyjemnością. Zdecydowanie warto po nie sięgnąć. GORĄCO POLECAM!
Niedawno czytana lektura o bibliotece z wyższej półki spowodowała, że czytając tę pozycję w głowie miałam przytoczone tam określenie tzw. literatury celebryckiej. No, może i coś w tym jest, co gorsza sama autorka raczej do celebrytów nie może być zaliczony, no chyba, że przez fakt bycia córką sławnego aktora oraz żoną, a następnie byłą żoną innego sławnego aktora. Już we wstępie autorka przyznaje, że jej zapiski "będą trochę chaotyczne, pełne dygresji oraz skoków w czasie i przestrzeni" czym uniemożliwia ewentualną krytykę za taki styl książki, bo przecież ostrzegała, a nawet taki miała zamysł. Niemniej, przytoczone anegdoty, historie i opowieści o ludziach polskiej i europejskiej kultury, których spotkała, z którymi się przyjaźniła i spędzała czas, dosyć mnie wkręciły i w dwa wieczory przeczytałam całość, kilka razy zaśmiewając się niezwykle. Myślę, że bardziej adekwatny tytuł mógłby brzmieć: Pochwal się znajomymi, bo to przez fakt przedstawionych bohaterów książka staje się czytalna.