Charles Monroe Schulz – amerykański twórca komiksów, znany głównie jako autor serii Fistaszki (Peanuts),która stała się jednym z najpopularniejszych komiksów wszech czasów.http://www.schulzmuseum.org/
JESZCZE JEDEN KONIEC FISTASZKÓW
Wydawało się, że to już koniec. Kiedy w październiku zeszłego roku wydawnictwo Nasza Księgarnia wydało tom „Fistaszki zebrane: 1999-2000”, zbierający nie tylko ostatnie paski z serii, ale też i cykl je poprzedzający, a potem jeszcze dorzuciło do tego wznowienie „Fistaszków zebranych 1950-1952”, chyba każdy miał wrażenie, że już więcej nic z tego cyklu się nie ukaże. Bo i co by miało? A jednak teraz na sklepowe półki trafił tom uzupełniający opus magnum Schulza o rzeczy dotychczas nieznane i od lat niewznawiane, ale za to jak znakomite i warte poznania.
Na ten album składa się kilka rzeczy. Główny cykl „Fistaszków” składał się z drukowanych codziennie pasków gazetowych z przygodami dziecięcych bohaterów. Ale ich twórca w międzyczasie robił też inne rzeczy, jak historie o psie Snoopym, czy reklamy. I to właśnie jest to, co znajdziecie na stronach tego tomu. Są tu komiksy, są reklamówki, są wszelkiej maści prace dodatkowe, ale jest też i bardzo ciekawe, wspominkowe posłowie żony Schulza, które okazuje się być, jak cały ten album: sentymentalne, wzruszające i pocieszające.
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/06/fistaszki-zebrane-19502000-charles-m.html
Trudno w to uwierzyć, ale "Fistaszki" ukazywały się przez pół wieku. Tom zbierający lata 1999-2000 zatrzymuje się na planowanym pożegnaniu Schulza z czytelnikami z dnia 13.2.2000 (tak się złożyło, że pojawiło się dzień po śmierci autora). Uzupełniono go o przedfistaszkowy etap twórczości autora - serię "Li'l Folks" (znaleźć w niej zresztą można prototypy części późniejszych postaci z "Fistaszków") wraz z wprowadzeniem do niej, którego autorem jest Gary Groth. Publikację otwiera wstęp Anny Grabek, która z ramienia wydawcy opowiada o pracach nad polskim wydaniem "Fistaszków". To była piękna przygoda, do której będzie się wracać - również dzięki profesjonalizmowi polskiego wydawcy i genialnemu tłumaczeniu serii autorstwa Michała Rusinka. A kto jeszcze nie miał okazji obcować z geniuszem Schulza, niech czym prędzej nadrobi zaległości, niezależnie od tego, czy zamierza zacząć od pierwszego czy ostatniego tomu.