Białe zwierzęta są bardzo często głuche Ivana Myšková 6,9
ocenił(a) na 54 lata temu Wiecie jak, to jest, gdy człowiek przeczyta dobrą recenzję, czy to książki, czy to filmu i uznaję, że to musi być ciekawa pozycja? I gdy kupi tą rzecz, w celu zapoznania się z tym dziełem, przeczyta te wszystkie rozpływające się blurby? A gdyż, w końcu zaczniecie go czytać/oglądać, już wiesz, że to będzie niewypał i czujesz, jak powoli osuwasz się w dolinę rozpaczy?
Wiecie! Każdy książkoholik, filmoholik zna to uczucie, więc liczę, że w pełni mnie teraz rozumiecie.
Na początku zaznaczę, że to nie jest zła książka, to jest przyjemny zbiór opowiadań, z których trzy są całkiem niezłe. Jest to pozycja przeciętna i nie jest w tym nic złego, ale po pisarce, określanej mianem najciekawszej współczesnej czeskiej pisarce, spodziewałam się czegoś więcej.
W zeszłym roku recenzowałam tu inną czeską książkę "Młyn do mumii" Petra Stancika, która nie jest również książką bez wad. Jest to pozycja o dość rozrywkowym charakterze, ale Stancikowi udało się to, co nie udało się Myskovej. "Młyn do mumii" miał klimat, taki charakterystyczny czeski klimat. Co ważne był napisany w bardzo ładny, bogaty sposób. "Białe zwierzęta są bardzo często głuche" są natomiast napisane prosto, a nawet prostacko. Czytając, brakowało mi tej estetyki, co w połączeniu z zupełnie nijakim klimatem opowiadań i ich treścią sprawiało, że tą króciutką książkę czytałam tydzień, bo paru stronach byłam już zmęczona.
Pomijając, jednak estetykę pisarską Myskovej, żeby nie wyszło, że jestem snobem, dla którego książką bez elaboratów na temat piękna jakiegoś stolika, jest z góry pozycją bezwartościową. Skupmy się, więc na tym co w książce najważniejsze, czyli na treści.
"Białe zwierzęta są bardzo często głuche" opowiadają o zwykłych ludziach i ich podejściu do innych ludzi, świata, które jest determinowane przez ich fatalistyczną, czy chorobliwe miejscami stoicką osobowość, potęgowaną przez kompleksy i brak pewności siebie.
Na pierwszy rzut oka, brzmi ciekawie. Myskova, jednak w swoich opowiadań, mówi nam prawie i wyłącznie o banałach. Na dowód mych słów, mogę podać jedno z lepszych opowiadań w tej książce, czyli "Zapach domu", o ile się nie mylę. Jest to opowiadanie, które w skrócie pokazuje nam pewną toksyczność, jaka często panuje "w przeciętnych rodzinach",ale przede wszystkim ukazuje, nam okrucieństwo ludzi wobec zwierząt, i to, że jeżeli ktoś nie szanuje zwierząt, równie często nie szanuje ludzkiego życia. Jedno z najlepszych opowiadań w tym zbiorze mówi nam o tym, o czym pisano już w XIX wieku, czego sztandarowym przykładem jest "Katedra Marii Panny w Paryżu" Victora Hugo. Hugo w znacznie ciekawszy sposób i znacznie lepiej napisany ukazał nam to, jak bardzo ludzi, przywiązani do swojej powierzchniowości, okazują okrucieństwo tym, których uważają za gorszych od siebie.
U Myskovej jest tak samo, pies jest stary, pies przeszkadza, psa trzeba się pozbyć. Żadnej nowej myśli, formy, a do tego to ,co najciekawsze w tym opowiadaniu, zostało nam wyłożone łopatą, abyśmy się przypadkiem nie zapomnieli domyśleć.
"Białe zwierzęta są bardzo często głuche" mamy jeden bardziej pomysłowy wątek. Jest to wątek scalający ze sobą wszystkie opowiadania, czyli biały jeleń z oponą na głową, która jakoś się tam dostała, a ten nic z nią nie zrobił i z nią umarł. Tym właśnie białym jeleniem jest każdy główny bohater opowiadań Myskovej. Są to osoby, które w żaden sposób nie potrafią zmienić swojego życia. Przyjmują to, co los im da, prawie nie protestując. Możemy to zinterpretować różnie, ale myślę, że do najciekawszych wniosków możemy dojść, patrząc na te opowiadania w kontekście ostatniego, zaledwie dwustronicowego.
Tylko dlatego białego jelenia z oponą na głowie, mogę powiedzieć, że warto się z opowiadaniami Myskovej zapoznać. Nie spodziewając się oczywiście zbyt dużo.