Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Chciałabym powiedzieć coś pozytywnego o tej książce, ale poza tym, że fabułę można byłoby wykorzystać, bo ma pewien potencjał - pomijając dziury fabularne i pewne całkowicie odrealnione sytuacje - to raczej niczego innego godnego uwagi już tu nie ma. Zakończenie rozczarowuje, ale biorąc pod uwagę, że całość jest fatalna, to raczej szczegół. Na końcu wymieniony jest dorobek tego autora, z którego wynika, że na język polski zostało przetłumaczonych ponad trzydzieści jego pozycji, dlatego zastanawiam się, czy to autor tak fatalnie napisał "Sfinksa", czy zadwiodło tłumaczenie i redakcja. Większość książki jest wypakowana równoważnikami zdań, tak w narracji, jak i w dialogach. Tekst wygląda jak sprawozdanie pisane na kolanie, a miejscami odnosi się wrażenie, jakby ktoś korzystał z tłumacza google. Czas przeszły mieszany jest z teraźniejszym, nowy rozdział rozpoczyna się w środku dialogu. Wypowiedzi postaci nie są w żaden sposób stylizowane, a sporo to pojedyncze słowa. W tekście nie ma żadnych emocji, czy budowania napięcia. Wydarzenia są przewidywalne. Do większości posiłków podawana jest "deska serów" i koniak XO, co świadczy albo o lenistwie albo braku wyobraźni autora.. Całość wygląda tak, jakby ktoś w pośpiechu naszkicował książkę, która dopiero ma być napisana. Jednym słowem - dramat. Zdecydowanie nie polecam.