Rodzina z domku dla lalek Mike Carey 7,1
ocenił(a) na 102 lata temu Kontynuuje moją przygodę z serią Hill House Comics. Pierwszy tom, czyli "Kosz Pełen Głów", jak być może pamiętacie, zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Utrzymana w kryminalno-slasherowym klimacie historia, której autorem scenariusza był sam Joe Hill, skopała mi zadek po całości. Drugi tom, czyli "Rodzina z Domu Dla Lalek" to natomiast skierowanie cyklu w zupełnie inne klimaty. Jest to też pierwszy w serii album, który powstał bez udziału Hilla. Jak więc prezentuje się on na tle swojego poprzednika?? Przekonajmy się zatem.
Alice, dostaje w prezencie od swojej dalekiej krewnej, piękny domek dla lalek. Szybko staje się on jej ulubioną zabawką, a wkrótce dziewczynka odkrywa, że za pomocą magii może przenieść się do środka i poznać jego mieszkańców. Rodzina z domku okazuje się być względem niej bardzo przyjaźnie nastawiona. Jednak domek skrywa w sobie pewną tajemnicę, w postaci Czarnego Pokoju... Miejsca, którego odwiedziny, zmienią całkowicie dotychczasowe życie Alice...
Zacznijmy może od tego, że cała opowieść płynie dwutorowo. Obserwujemy jednocześnie dwie linie czasowe, które jak to zwykle bywa, na początku nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Z jednej strony śledzimy losy Alice (od 1979 roku),gdy w jej ręce dostaje się tytułowy domek. Jesteśmy świadkami, jak zaczyna on w metafizyczny sposób oddziaływać na dziewczynkę, sprawiając, że w jej życiu pojawia się cała masa niezrozumiałych dla niej zdarzeń . Druga historia zabiera nas daleko w przeszłość, do roku 1826. Podczas sporządzania mapy okolicy, Joseph Kent trafia do tajemniczej jaskini, o której nikt wcześniej nie wiedział. Zdarzenie to, podobnie jak prezent dla Alice, będzie miało ogromny wpływ na jego przyszłość.
Fabuła komiksu utrzymana jest w mocno lovecraftowskim klimacie. Jest mrocznie, tajemniczo, mistycznie. Niesamowicie na wyobraźnię czytelnika oddziałuje Czarny Pokój, który przez większość czasu, niczym biblijny wąż-kusiciel, stara się wymusić na Alice, spełnienie pewnej "prośby". Dodatkowo, atmosferę całej opowieści zagęszczają coraz to dziwniejsze zdarzenia, spowodowane ciągłą obecnością w życiu głównej bohaterki, tytułowego domu. Mocne wrażenie robi również zawiłość całej historii, a dokładnie połączenie obydwu linii czasowych, które w pewnym momencie zaczynają się ze sobą przecinać, prowadząc całość opowieści do potężnego finału. Koniecznie muszę również wspomnieć o motywie, który mnie niesamowicie mocno skojarzył się z "To" Kinga (żółw i pajęczyca). Napędza on całą historię, stając się jednocześnie czymś na kształt trzeciej osi fabuły.
Grafiki zwalają z nóg. Idealnie pasują do klimatu całej opowieści. Kiedy trzeba są stonowane, by podkreślić mistycyzm wkradający się powoli w życie bohaterów. Kiedy jednak akcja przyśpiesza, stają się bardziej agresywne, atakując czytelnika swoją brutalnością. Ja po prostu w nich przepadałem.
Podsumowując, to wszystko o czym wspomniałem powyżej sprawiło, że dostałem dzieło kompletne, bez słabych punktów. Muszę przyznać, że "Rodzina z Domu Dla Lalek" bije na głowę poprzedni tom, zawieszając poprzeczkę bardzo wysoko dla całej serii. Polecam i do usłyszenia!!!