Brytyjska pisarka i dziennikarka. Nakładem wydawnictwa W.A.B. w 2017 roku ukazała się jej książka „Czasami kłamię”, wciągający thriller psychologiczny.
Szybka, wartka akcja, dobrze wykreowane postacie, to coś co z pewnością charakteryzuje styl autorki i tę książkę. Bardzo lubię historie, szczególnie w thrillerach, które opowiadane są z perspektywy dwóch bohaterów. Potrafi to namieszać w głowie czytelnikowi ale w ten bardzo pozytywny sposób, trochę jak podczas zabawy w ciuciubabkę, gdzie kręci się uczestnikiem, który ma zawiązane oczy, w prawo i w lewo, by zbić go z tropu.
Momentami tak właśnie się czułam ale… No właśnie „ale”. Niestety dość szybko domyśliłam się, kto może stać za wszystkimi zbrodniami popełnionymi w Blackdown. I choć autorce udało się mnie w pewnym momencie na chwilę zmylić, na koniec okazało się, że moja pierwsza myśl była dobra. To właśnie tego elementu zaskoczenia mi bardzo brakowało.
Mimo wszystko była to fajna rozrywka i odskocznia z thrillerem jakich pewnie na rynku wiele.
Książka zaczyna się całkiem ciekawie, jednak im dalej w las tym mniej sensu i jakosci. Postaci są nieby wyraźnie zarysowane z charakteru ale okazuje się, że to tylko szkic i brakuje im głębi. Ich zachowania często zdają się być bardzo sztuczne, szczególnie biorąc pod uwagę, że stykają się z fala morderstw. Bohaterowie, są przerazeni, za chwilę jednak im to mija i bawią się w Sherloka Holmesa. Samo zakończenie jest dość absurdalne. Przeczytać można, ale na pewno jest wiele lepszych pozycji na zainwestowanie tego czasu. Dotrwałem do końca, ale bardziej z obowiązku