Brytyjska pisarka i dziennikarka. Nakładem wydawnictwa W.A.B. w 2017 roku ukazała się jej książka „Czasami kłamię”, wciągający thriller psychologiczny.
Najlepsze fabuły generowane są przez rodzinę o czym łatwo się przekonać czytając kroniki policyjne. Im bardziej abstrakcyjny temat, absurdalne wątki i irracjonalne zakończenia, tym historia jest mocniej wciągająca. Jak w powieści o mrocznej Stokrotce.
Główna bohaterka, a zarazem narratorka opowieści, to jedna z najsmutniejszych dziewczyn chodzących po ziemi. Marginalizowana przez całe swoje otoczenie, wycofana i kompletnie niezauważalna. Walcząca o akceptację, miłość i uznanie najbliższych w nieprzyzwoitej wręcz formie - idealny pacjent dla psychoterapeuty, który bierze kredyt na większe mieszkanie.
Czym sobie zasłużyła na taką oziębłość ze środowiska? Odpowiedź jest zaskakująca.
Świat Daisy Darker jest mroczny, odpychający i złowrogi. Widzimy go oczami tytułowej Stokrotki, która otwiera się przed czytelnikiem i pozwala mu na zajrzenie do jej rodzinnego kręgu. Pretekstem jest świętowanie okrągłych urodzin jej ukochanej Babci. A każdy z nas wie, że rodzinne uroczystości to doskonały przepis na tragedię – zaczyna się od narzekania na pogodę, kończy na rzucaniu tomahawkiem przez stół i kłótni o testament. Tak, jak i w tym przypadku.
To historia dla miłośników powieści kryminalnych spod pióra Agathy Christie. Jeżeli zaczytywałeś się w „I nie było już nikogo” czy „Tajemnicy rezydencji Chimneys”, chwytaj tę knigę w ciemno. Tutaj nic nie jest jednoznaczne, tak jak i ocena całej opowiedzianej historii.
Na uwagę zasługuje zgrabne tłumaczenie, celne uwagi autorki i wielopłaszczyznowo rozpisani bohaterowie. To postacie z krwi i kości – czasem samolubne i egoistyczne, zniecierpliwione, samotne i pogubione. Ludzkie do granic możliwości.
Niestety, nużą. Nużą za sprawą zbyt obszernych wątków i usilnie upchanych historii pobocznych. W połowie książki stajemy przed dylematem, czy jest to powieść kryminalna czy reportaż? Czytać dalej czy odłożyć na półkę?
Warto jednak się przemóc i dotrwać do końca, bo choć podsumowanie nie jest pełne napięcia jak u Hitchcocka, to jednak autorka znajduje zgrabne wyjście z całej sytuacji. Absurdalne i całkowicie odrealnione pod każdym aspektem, ale może w tym szaleństwie jest metoda?
Książka zaczyna się całkiem ciekawie, jednak im dalej w las tym mniej sensu i jakosci. Postaci są nieby wyraźnie zarysowane z charakteru ale okazuje się, że to tylko szkic i brakuje im głębi. Ich zachowania często zdają się być bardzo sztuczne, szczególnie biorąc pod uwagę, że stykają się z fala morderstw. Bohaterowie, są przerazeni, za chwilę jednak im to mija i bawią się w Sherloka Holmesa. Samo zakończenie jest dość absurdalne. Przeczytać można, ale na pewno jest wiele lepszych pozycji na zainwestowanie tego czasu. Dotrwałem do końca, ale bardziej z obowiązku