Johan Theorin (ur. w 1963 roku w Göteborgu) jest pisarzem i dziennikarzem, autorem serii kryminałów, których akcja rozgrywa się na bałtyckiej wyspie Olandia. W 2007 roku członkowie Szwedzkiej Akademii Kryminału uznali jego pierwszą powieść z tego cyklu - Zmierzch (Czarne 2008) - za najlepszy debiut w kategorii "Dreszczowiec". Za drugą - Nocną zamieć (Czarne 2010) - Theorin otrzymał w 2009 roku Szklany Klucz, nagrodę literacką przyznawaną corocznie przez członków Stowarzyszenia Twórców Kryminałów pisarzom z krajów nordyckich. Książka otrzymała również nominację do tytułu Najlepszy Szwedzki Kryminał 2008 roku oraz nagrodę Brytyjskiego Stowarzyszenia Twórców Kryminału. Smuga krwi jest trzecią olandzką powieścią Johana Theorina.http://www.johantheorin.com
Niektórzy chodzą w niedzielę na modły i proszą Boga oraz braci o przebaczenie tylko po to, żeby w poniedziałek znów zacząć grzeszyć od nowa....
Niektórzy chodzą w niedzielę na modły i proszą Boga oraz braci o przebaczenie tylko po to, żeby w poniedziałek znów zacząć grzeszyć od nowa. ~ Åsa Larsson.
Jest to debiutancki kryminał szewdzkiego pisarza, z cyklu Kwartet olandzki. Akcja dzieje się na wyspie Olandia. Syn Julii - głównej bohaterki, zniknął wiele lat temu, jednak jego historia nie pozwala zaznać spokoju Julii.
Książka posiada niesamowity skandynawski klimat. Gatunkowo jest to kryminał, jednak pokazanie przez autora problematyki społeczno-psychologicznej, stawia cała książkę w zupełnie innym wymiarze. Przez całą treść czytelnik czuje napięcie, oczekuje na nowe informacje.
Ukazane postacie wzbudzają zainteresowanie. Ich problemy i trudy codziennego życia sprawiają, że są oni bliżsi czytelnikowi. Nie jest to puste przywiązanie, ponieważ cała otoczka melancholii buduje ciekawość.
Na początku nie byłam przekonana, czy aby na pewno odnajdę się w skandynawskich klimatach. Ale z każdą kolejną stroną, widziałam siebie jadąca na Olandię. Choć nie byłam jeszcze w żadnym skandynawskim kraju, to byłam w stanie wyobrazić sobie codziennie życie i klimat jaki tam panuje.
Całość jest przemyślnie zbudowana, wzbudza przychylność dla odbiorcy. Przede wszystkim posiada zaskakujące zakończenie. Całość natomiast może lekko przywodzić na myśl Hitchcocka, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Jeśli ktoś jeszcze zastanawia się na nad przeczytaniem skandynawskiego kryminału, to uważam że teraz jest idealny moment na zapoznanie się z dziełami Theorina. Sądzę że sięgnę jeszcze po pozostałe części Kwartetu olandzkiego.
Trzecia z serii olandzkiej , może o najmniejszym potencjale kryminalnym, mimo zachęty w postaci prologu, będącego częścią finałowego rozdziału. I prawdę mówiąc, scena w kamieniołomie nie ma logicznego sensu. Mimo to czyta się z przyjemnością, zwłaszcza spotykając ponownie starego Gerlofa. Jest też subtelne nawiązanie do pierwszego tomu serii za sprawą chłopca i jego skrzyneczki. Nieco irytuje postać Vendelli, postaci żyjącej jakby we mgle. A elfy podobnie jak trolle mają całkiem ludzkie postacie.