Diamentowa góra Cecily Wong 6,8
ocenił(a) na 86 lata temu "Recenzja" pochodzi z bloga http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/
Muszę Wam się do czegoś przyznać. Mam dość książek, których akcja dzieje się w USA bądź w Wielkiej Brytanii. Czy autorzy naprawdę zapomnieli o innych państwach? „Diamentowa Góra”przyciągnęła mnie tym, że historia rozgrywa się w Chinach i na Hawajach. Głownie z tego względu postanowiłam przeczytać tę pozycję.
Powieść Cecily Wong jest napisana w specyficzny sposób. Wydarzenia, które rozgrywają się w dzień pogrzebu opisane są w narracji trzecioosobowej. Jednak autorka zastosowała liczne retrospekcje, które prowadzone są w narracji pierwszoosobowej i to one przeważają w tej pozycji. Właśnie z nich poznajmy losy rodziny oraz zostają nam przybliżeni jej członkowie. Według mnie te fragmenty były znacznie ciekawsze i czytało mi się je znacznie przyjemniej. Dodatkowo Wong nie zważając na to, że prowadzenie narracji w dwóch formach jest wystarczającym utrudnieniem, postanowiła, że retrospekcje będą opisywać trzy osoby. Trzy kobiety- Lin, Amy i Theresa. Przez te dwa zabiegi można było pogubić się w historii, ale ja dość szybko przyzwyczaiłam się do tej ekstrawagancji.
W tej książce autorka zawarła bardzo dużo ważnych przesłań. Pokazała nam ona, że wiele osób za życia nie docenia bliskich sobie osób. Dopiero po ich śmierci zdają sobie sprawę z ich roli w swojej egzystencji. Po zakończeniu ich ziemskiej wędrówki uświadamiają sobie jak wiele słów zostało niewypowiedzianych, a spraw nierozwiązanych. Poza tym Cecily Wong pokazała siłę miłości zarówno tej rodzicielskiej jak i partnerskiej oraz ogromną rangę przyjaźni. Dodatkowo przekazała nam, jak ciężkie jest życie owiane tajemnicami i jak niskie poczucie własnej wartości niszczy nas od środka. Według pisarki nie istnieje rodzina idealna. W każdym ognisku domowym występują kłótnie, w jednej większe, w drugiej mniejsze. Czasami ludzie mają odmienne zdanie i jest to normalne.
W pozycji tej kreacja bohaterów według mnie była największym minusem. Z jednej strony nie byli oni papierowi, ale niektóre ich zachowania były dla mnie totalnie niezrozumiałe. Ich postępowanie momentami było głupie i dziecinne. Najbardziej irytowała mnie Theresa. O niej z tej książki dowiedzieliśmy się najmniej, a rozdział pisany z jej perspektywy był dla mnie katorgą. Z taką rozkapryszoną i podatną na wpływy bohaterką dawno nie miałam do czynienia. Rodzice by jej nieba przychylili, a jej ciągle mało, ciągle źle. Z drugiej strony jej mama też była dziwna. Miała kochającego męża, który zrobiłby dla mniej wszystko, a ona nie potrafiła tego docenić. Jaka matka taka córka. W tym przypadku idealnie się to sprawdza.
Jeśli macie odmienne zdanie ode mnie i nie lubicie książek, których akcja dzieje się w egzotycznych krajach nie zrażajcie się. W „Diamentowej górze” kultura i zwyczaje panujące w Chinach i na Hawajach są jedynie tłem. Autorka przemyciła np. temat wojny bokserów w bardzo dyskretny sposób. Osoba nie lubiąca elementów historycznych nie dostanie odruchu wymiotnego czytając o tym wątku, gdyż jest on przemycony z boku, wspomniany przy okazji losów jednego z bohaterów z rodu Leongów.
Wątek związany z czerwoną liną również jest subtelny. Cała historia jest na nim oparta, ale bardzo rzadko jest on dosadnie wspominany. Wong pokazuje siłę przeznaczenia oraz pokazuje, że mamy nad nim kontrolę, ale dochodzimy do takiego wniosku śledząc całą książkę, a nie zapoznając się z fragmentami związanymi z klątwą.
Resumując „Diamentowa góra” jest bardzo barwną i mądrą powieścią, jednak nie pozbawioną minusów. Momentami bardzo dłużyły mi się opisy przyrody. Były one bardzo dokładne i pozwalały jak najlepiej wyobrazić sobie wygląd wyspy Oahu. Jednak według mnie ekspozycja krajobrazów była zbyt wyraźna i za długo opisana. Pomimo dwóch sporych mankamentów książka ta bardzo mi się podobała. Po jej przeczytaniu długo rozmyślałam nad przesłaniami w niej zawartymi, które są bardzo trafne i prawdziwe.