Medioznawca, malarka, a przede wszystkim mama trzech fantastycznych synów i żona fajnego męża. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytetu Warszawskiego. Doktor nauk społecznych w zakresie nauk o mediach. Urodziła się nad morzem, studiowała w pięknej Wielkopolsce, a zamieszkała w sercu Polski – na Mazowszu. Tu urodzili się igrają w piłkę (oraz w szachy) jej trzej synowie.
Szybko się czyta, napisana łatwym i zrozumiałym językiem dla dzieci. Duża czcionka - to też uważam za plus. I przede wszystkim bardzo aktualna, wspomina czas nauki zdalnej podczas pandemii. Doskonały punkt wyjścia na zajęciach biblioterapeutycznych czy na godzinach wychowawczych w młodszych klasach lub do zrealizowania podobnie - jako projekt.
Taką książkę czytałam po raz pierwszy, kiedy to podczas czytania mogę decydować o przebiegu fabuły. "Kto ukradł naszyjnik babci Feli?" przedstawia historię, w której bez względu na dokonywane przez czytelnika wybory, główne bohaterki zawsze będą musiały ponieść konsekwencje swojego postępowania.
Nina, główna bohaterka a zarazem narratorka wraz z resztą rodziny Kwiatkowskich przygotowuje się na wizytę rodziny z Australii. Dżoana, kuzynka Niny, okazuje się być po prostu Asią, niewiele różniącą się od niej dziewczynką, a wręcz niewiarygodnie podobną pod względem wyglądu. Nina bardzo stara się, by pobyt w Polsce był dla kuzynki atrakcyjny, ale dziewczynki mają zupełnie różne upodobania i każda z nich lubi inaczej spędzać czas. A jednak coś je połączy - zamiłowanie do dawnych czasów: zdjęć, strojów i... biżuterii. Kuzynki wybierają się na bal przebierańców. Decydują się na stroje wytwornych dam uzupełniając strój jednej z nich o tytułowy naszyjnik babci Feli - kobiety, której legendę Nina częściowo zbudowała w oparciu o tym, co usłyszała o babci od rodziców, ale w zdecydowanie większej mierze na własnej wyobraźni, czego sama nie jest świadoma. Według mamy Niny, naszyjnik jest najcenniejszą pamiątką po babci Feli. Dziewczynki bez wiedzy dorosłych, pożyczają go na potrzeby balu. Czy to może się dobrze skończyć...? Co Nina i Asia powinny zrobić? Na to pytanie trzykrotnie będzie musiał odpowiedzieć czytelnik, wybierając jedną z dwóch opcji przebiegu dalszych wydarzeń.
Autorka świetnie przekazała emocje targające Niną w trakcie całej opowieści, doskonale oddała relacje pomiędzy rodzeństwem - drobne złośliwości, utarczki i przepychanki, gdzie ten młodszy niemal zawsze jest na przegranej pozycji. Czytelnik nauczy się, że wartość sentymentalna przedmiotów często mocno przewyższa tę materialną, a rodzina i jej wsparcie są bezcenne.
W trakcie czytania dekoncentrował mnie i nie dawał spokoju pewien mało istotny szczegół - imię młodszego brata Niny, który na początku był Florkiem, później Felkiem, by potem znów stać się Florkiem.