Najnowsze artykuły
- ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
- ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
- ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
- Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński39
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Błażej Strzelczyk
Źródło: https://czarne.com.pl/katalog/autorzy/blazej-strzelczyk
3
7,3/10
Dziennikarz, autor wywiadów. Pracował w „Tygodniku Powszechnym” i „Gazecie Wyborczej”. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad oraz do nagrody MediaTory w kategorii „Prowokator”. Współautor (wraz z Piotrem Żyłką) dwóch książek rozmów z siostrą Małgorzatą Chmielewską. Od 2016 roku związany ze Wspólnotą „Chleb Życia”. Był kierownikiem domu dla osób bezdomnych w Medyni Głogowskiej. W 2018 roku zamieszkał w schronisku dla bezdomnych w Warszawie, a od 2019 roku mieszka w domu dla bezdomnych i chorych w Jankowicach w województwie świętokrzyskim, gdzie pracuje jako opiekun osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi i fizycznymi.
7,3/10średnia ocena książek autora
550 przeczytało książki autora
448 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Moja żona głaszcze jeże. Rozmowy małżeńskie
Błażej Strzelczyk
6,4 z 102 ocen
246 czytelników 16 opinii
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Odłóż tę książkę i zrób coś dobrego Małgorzata Chmielewska
7,8
S. Małgorzata Chmielewska, podobnie jak nieżyjący już ks. Jan Kaczkowski, pochodzi z rodziny obojętnej religijnie. Boga odkryła dopiero jako osoba dorosła, i zamiast robić karierę po skończonych studiach biologii, zaczęła szukać sposobu na życie według Ewangelii. Znalazła go w Katolickiej Wspólnocie Chleb Życia, która nie jest zakonem, ale stowarzyszeniem katolików świeckich i konsekrowanych. Śluby zakonne są dobrowolne i składane przed lokalnymi biskupami, a liczba świeckich, należących do wspólnoty, nie jest dokładnie znana, bo wspólnoty pracują w dużym stopniu autonomicznie, niezależnie od siebie. Wspólnota działa w 25 krajach na wszystkich kontynentach, m. in. prowadzi w Berlinie schronisko dla bezdomnych. W tej niewielkiej książeczce (192 strony) siostra omawia w pierwszej części trzy filary życia chrześcijańskiego: modlitwę, post i jałmużnę. Wyjaśnia, że post niekoniecznie musi oznaczać niejedzenie mięsa, a bardziej rezygnację z czegoś, co lubimy. W Niemczech np. popularna jest rezygnacja ze słodyczy albo alkoholu w okresie postnym. W moim przypadku zdecydowanie powinno to być ograniczenie facebooka i internetu w ogóle 😉. Wyjaśnia też, dlaczego to, co ona i jej wspólnota robi dla bezdomnych nie jest jałmużną. Bo jałmużnę się daje, a członkowie wspólnoty nic nie dają, oni z biednymi dzielą swoje życie.Wskazuje na własnym przykładzie, jak dbać o ciągły kontakt z Bogiem na modlitwie, bo bez tego nie starczyłoby sił na tak wyczerpującą pracę. Bardzo cenne uwagí, bez zadęcia, bez kazalnego tonu, codziennym językiem powiedziane.
W drugiej części siostra omawia trzy adresy, gdzie możemy spotkać Chrystusa. Po pierwsze w relacji pionowej, w Eucharystii jako bezpośrednim spotkaniu z Bogiem. Po drugie – w relacji poziomej, we wspólnocie Kościoła, w znaczeniu całej wspólnoty, a nie tylko takiej, jaka nam się podoba. I wreszcie trzeci adres – w relacji z drugim człowiekiem, zwłaszcza ubogim. Ten trzeci adres, w postaci zrzędliwej teściowej, nieznośnej sąsiadki, czepialskiego kolegi z pracy jest najtrudniejszy i najczęściej zapominany w nauczaniu Kościoła. Siostra słusznie zauważa, że wielu dorosłym brakuje podstawowej wiedzy religijnej, wielu nie zna podstawowych modlitw (prawda, sama to widziałam, żyjąc w Polsce, w trakcie pracy parafialnej). Wielu odebrało wychowanie religijne jako dzieci i nigdy nie odkryli Boga jako dorośli. Cóż, o wiarę i dobry kontakt z Bogiem trzeba całe życie dbać, podobnie jak dbamy o przyjaźnie czy małżeństwo, bo inaczej mogą skostnieć albo rozlecieć się.
Książeczka, do której nieraz wrócę , żeby przypomnieć sobie podstawy i nie zejść z kursu 😉.
Krytyczne uwagi mam tylko do formy tego wydania. Bardzo drobny druk przy ogromnych marginesach wygląda wprawdzie elegancko, ale utrudnia czytanie mającym słabszy wzrok. W dodatku papier jest lekko kremowy, a druk zaledwie ciemnoszary, czyli niski kontrast między tłem a drukiem też nie ułatwia czytania. Tylko pytania dziennikarza wydrukowano grubą, kruczoczarną czcionką. Odwrotne ustawienie kolorów bardziej by moje zmęczone wiekiem oczy ucieszyło.
I jeszcze dobra wiadomość dla katolickich ultrasów: książka ma nihil obstat przełożonego Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Chociaż niektórzy z nich mają coś przeciwko Jezuitom... a zwłaszcza jednemu z nich. Tym przypominam ten trzeci adres, pod którym możemy spotkać Chrystusa 😉
Gorąco polecam.
Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie Małgorzata Chmielewska
7,7
Ciekawa rozmowa z nietuzinkową postacią. Siostrą, która nie boi się mówić wprost o tym co ją boli, martwi, przejmuje i wkurza. Nie waha się użyć mocnego słowa, wulgaryzmu, jeśli jest pewna, że w ten sposób lepiej przemówi do odbiorcy. Prowadzi schronisko dla bezdomnych, które nazywa ich domem i chce by oni również je tak nazywali. Uważa, że w ten sposób będą bardziej się starać, pomagać sobie nawzajem i dbać o wspólne dobro. Lecz jest to rozmowa nie tylko o pomaganiu innym i ryzykiem jakie się z tym wiąże. Jest również o odpowiedzialności: „Nie jesteśmy na tyle głupi, żeby w wieku dwudziestu paru lat nie wiedzieć, co to jest odpowiedzialność. My się jej zwyczajnie boimy. Ale niepotrzebnie, bo to jest wspaniała przygoda. Każda przygoda boli. Jak idziesz w góry, to możesz się pokaleczyć, stłuc, obetrzeć nogi. Z życiem i braniem odpowiedzialności jest dokładnie tak samo”. O miłości: „Żeby naprawdę kochać żonę na przykład, kimkolwiek by ona była, trzeba być zdrowo stukniętym. Miłość, która nie jest stuknięta, to nie jest miłość, to jest jakieś przyzwyczajenie albo rutyna”. Nie z każdym zdaniem siostry Chmielewskiej się zgadzam, ale tym bardziej uważam, że książka była warta lektury, ponieważ skłoniła mnie do przemyśleń. Polecam.