Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać364
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński2
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anna Elżbieta Branicka
1
6,5/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Młodość spędziła na polskim wybrzeżu, ale od wielu lat mieszka poza granicami kraju. Całe swoje życie poświęciła malarstwu. Jej prace były wystawiane na licznych prestiżowych wystawach na terenie całych Włoch i w innych krajach europejskich. Laureatka wielu nagród i odznaczeń, m.in. nagrody Kobiety Roku w dziedzinie twórczości artystycznej, przyznanej jej w 2002 roku przez miasto Rzym. Jej związek z Rzymem stał się z czasem nierozerwalny, co znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości. „Rzymskie puzzle” są jej debiutancką powieścią.
6,5/10średnia ocena książek autora
14 przeczytało książki autora
25 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Rzymskie puzzle Anna Elżbieta Branicka
6,5
Poznajcie Laurę, piękną i utalentowaną włoszkę, wychowaną pod niezwykle surowym okiem swoich dwóch ciotek, której życie z dnia na dzień zmieniło się diametralnie, przybierając najgorszy z możliwych scenariuszy.
Laura jest główną bohaterką skomplikowanej, wielowątkowej powieści opowiadającej losy czterech pokoleń, których życie z dnia na dzień rozsypało się niczym tytułowe puzzle. Poznajemy ją jako dwudziestu kilku letnią dziewczynę wiodącą wspaniałe życie u boku swoich ciotek bliźniaczek, rozpoczynającą dopiero swoją karierę pod okiem słynnego włoskiego projektanta. Wszystko zmienia się kiedy Laura wyjeżdża wraz ze swoim szefem do Polski, aby pracować przy jednym z jego pokazów, gdzie poznaje przystojnego Aleksandra, będącego organizatorem imprezy. Oczarowana nim dziewczyna postanawia zapomnieć o konserwatywnych zasadach, jakie wpoiły jej ciotki, dając ponieść się chwili, której konsekwencje mogą zaważyć na całej przyszłości Laury, ponieważ po powrocie do Rzymu dziewczyna ku swojemu nieszczęściu odkrywa, że jest w ciąży. Niegotowa do roli przyszłej matki postanawia oddać niechciane dziecko biologicznemu ojcu. Ale co jeśli po latach odkrywa, że popełniła największy błąd w swoim życiu? Czy uda jej się odzyskać córkę?
Anna Elżbieta Branicka, słynna polska malarka, której pracę można było zobaczyć na wielu prestiżowych wystawach europejskich oraz Włoskich. Od lat mieszkająca zagranicą. W maju dwa tysiące szesnastego roku zadebiutowała powieścią pod tytułem „Rzymskie puzzle”, odzwierciedlając związek łączący Branicką z Rzymem, podobnie jak wcześniejsze obrazy jej autorstwa, czego może doświadczyć każdy czytelnik dzięki barwnym opisom scenerii otaczającej naszych bohaterów. Według mnie jest to naprawdę duży plus, ponieważ malowniczy krajobraz Włoch pozwala nam wczuć się bardziej w uczucia bohaterów oraz poczuć się jakbyśmy to my sami znajdowali się w słonecznej Italii.
Największym plusem tej książki jest lekki i wciągający styl pisania autorki oraz ukazanie życia przez autorkę takim jakie jest. Trudnym, zmiennym, pełnym przeciwności losu, ale i pełnym szczęścia, miłości oraz nadziei. Prawdziwe życie z problemami, jakie mogą spotkać każdego z nas. Jest to zdecydowanie najważniejszy plus. Niestety sama fabuła jako tako nie przypadła mi do gustu. Nie ze względu na to, iż była zła tylko była niedopracowana. Autorka wykonywała zbyt szybkie przeskoki w narracji, gdzie czasem ze zdania na zdanie zmieniał się bohater w ciągłym, nieprzerywanym tekście. A także wydaje mi się, że skupiła się zbytnio na opisach otoczenia w przeciwieństwie do bohaterów. Oczywiście nie licząc Laury i jej uczuć.
„Rzymskie puzzle” są chyba jedyną powieścią w moim dotychczasowym dobytku czytelniczym gdzie nie znalazłam ani jednego bohatera, którego mogłabym polubić. Szok! Ponieważ nigdy mi się to nie zdarzyło. Normalnie nie mam problem z „negatywnymi” bohaterami, wręcz uwielbiam takich, ale w tym przypadku nie mogłam się przekonać do żadnego z nich nawet odrobinkę. Od samego początku każda postać wydawała mi się płytka i egoistyczna, bez wyraźnie zarysowanych pozytywnych cech. Mam wrażenie, że to zbyt wiele takich postaci jak na jedną książkę.
„Rzymskie puzzle” polecam wszystkim, którzy szukają lekkiej, niezobowiązującej lektury na leniwe, wakacyjne wieczory.
Aleksandra.
http://tygrysica.tumblr.com/post/148144794021/nienawidz%C4%99-go-i-nienawidz%C4%99-tego-dziecka
Rzymskie puzzle Anna Elżbieta Branicka
6,5
Zirytowała mnie ta książka. Mój egzemplarz jest pełen notatek na marginesach – nie mogłam przejść obojętnie nad stekiem bzdur. Mimo wszystko wciąż jeszcze wierzę, że książki pisze się dla inteligentnych ludzi, a nie dla pieniędzy. Tylko dlaczego tyle autorek ma nas za idiotki? My naprawdę umiemy czytać ze zrozumieniem (w każdym razie ja umiem) i nie godzimy się na błędy, bzdury czy grafomanię.
Oto, co mnie najbardziej boli w tym tekście:
1)Bohaterowie nie dają się lubić. Właściwie tylko Aleksander ujdzie, reszta jest antypatyczna i po prostu bez konstrukcji, charyzmy, charakteru. Beata jest rozkapryszoną egoistką, Laura myśli tylko o sobie. Luca to po prostu żigolak, który jakimś cudem o tym nie wie. Jest leniem, narcyzem i prostakiem. Taki sobie truteń.
2)Błędy stylistyczne, typu: „… nigdy nie bardzo wiedział…” (str. 49)
3)Jak wam się kojarzy określenie: męska podomka? Sprawdziłam w słowniku i już wiem, że to synonim szlafroka, ale trudno mi się do tego przyzwyczaić, bo podomka to w moim mniemaniu nędzny kawałek marnego materiału, bez szyku i klasy, który ma chronić ubiór przed zabrudzeniami. W tej książce niejednokrotnie chodzi się w podomkach i myślę, że słabo to brzmi. No, ale to tylko moje czepialstwo.
4)Wielokrotnie autorka powtarza te same informacje. To trochę tak, jakby nas miała za idiotów i nie dowierzała, że zapamiętamy raz podaną wieść, np. że niebieskie oczy bohaterka odziedziczyła po ojcu (kilkakrotnie o tym czytamy)
5)Męczyły mnie strasznie pojawiające się powtórzenia, np.: „od samego rana”, str. 65 - na stronie pojawia się zbyt często, czym psuje ogólny odbiór. Redaktor i korektor powinni to wyłapać i zastąpić synonimami.
6)Występuje tu mnóstwo tak banalnych stwierdzeń, że aż żal. Na przykład: „Wszyscy dziwili się temu, że Beata była córką podstarzałych rodziców”. No więc pytam: kto się dziwił? Bo książka tego nie wyjaśnia. A poza tym, późne rodzicielstwo nie jest przecież żadnym ewenementem. Autorka powinna bardziej przemyśleć, co pisze.
7)Kolejna sprawa: bohaterka (22 lata) chce jechać na studia do Włoch. A jej ojciec mówi: „Nie rozumiesz, że jesteś jeszcze za młoda, by wstępować na aż tak niebezpieczną drogę życia?”, str. 81. Hm…. Te dialogi są tak bzdurne, że aż drażnią i bolą.
8)Str. 84 trzeci akapit od dołu jest tak napisany, że nie wiadomo kto kogo bardzo nie lubi: Barbara Bartka? Czy może Beata nie lubi Bartka (dziwne, bo to przecież jej chłopak). No i znów pytam: gdzie był redaktor, że przepuścił takiego kwiatka?
9)Sztuczność dialogów: „… teraz przebywają na wakacjach w pewnym mieście znanym z wód mineralnych. Ta miejscowość to Fiuggi”, str. 103. Boże, to trzeba było napisać: Teraz są w Fiuggi i piją tamtejsze wody mineralne.
10)„Poczuła się odważna i pewna własnych zasad”, str. 123. A jakież to zasady? Bo autorka nic o nich nie wspomina. Poza tym, jakie zasady może mieć kobieta, która oddaje własne dziecko?
11)Luca mieszka z rodzicami, ale rano zwleka się z łóżka i nagi wsuwa się do łazienki, str. 132. Droga autorko, przemyśl to jeszcze raz.
12)„… niespodziewana znajomość oddała mu pewność siebie i radość życia”, str. 140. Sądziłam, że pewności się dodaje, a nie odejmuje.
13)Na rzymskich ulicach jest chyba dużo piachu, bo „… tylne koła pojazdu wzbiły wielką chmurę kurzu”, str. 141.
14)Kolejny głupi tekst: „Ale jestem Austriaczką i oczywiście posiadam dwupiętrowy apartament w Wiedniu”, str. 146. No, ba… Oczywiście.
15)Drzwi otwiera guwernantka Gerda, str. 152. Chodziło o służącą, a guwernantka to nauczycielka domowa i wychowawczyni dzieci. Błąd autorki i redakcji.
16)„Przemierzył kilkoma krokami długi, wygodny korytarz”, str. 152. No i moje pytanie: na czym polega wygoda tego korytarza?
17) Kolejna bzdura: „Tyle osób rozstaje się z uśmiechem na twarzach, zachowując przyjaźń i szacunek, lubiąc się”, str. 155. To dlaczego się rozstają? Droga autorko, naprawdę wierzysz w to, co napisałaś?
18)Ciekawa jestem jaki to kolor: odcień świeżego mleka?, str. 156. No i pomijam, że jest to kolor cery dziewczyny o włoskich cechach.
19)Na czym polega dotykanie ręki w intymny sposób?, str. 158. Tak z ciekawości pytam, bo nie wiem.
20)„Biust miała dokładnie takiego kształtu, jaki lubił najbardziej”, str. 177. Czyli jaki? Kwadratowy, trójkątny, a może okrągły? Oj, to taki, jak mamy my wszystkie.
21)„przylgnęła do jego piersi z zaufaniem”, str. 181. Jak się lgnie z zaufaniem, a jak bez?
22)„byłby idealnym dla niej kandydatem w okresie dorastania”, str. 195. Dziewczyna ma 22 lata, więc już chyba jest po okresie dorastania?
23)Osiemdziesięciolatki nie mogły już wykonywać ciężkich prac, str. 210. Przecież one od lat siedzą w domu na emeryturze i tylko gotowaniem się zajmują.
24)Na str. 228 autorka pisze, że te dwie staruszki mają zaskakująco dobrą pamięć, a na str. 210, że nie potrafiły sobie przypomnieć co jadły na obiad dwa dni temu.
25)Na str. 212 detektyw ma 40 lat, a na str. 247 określony jest staruszkiem.
26)Czy wiecie, że 6 lat różnicy pomiędzy parą ludzi (on jest starszy od niej) to taki problem, że aż trzeba to roztrząsać i nie zgadzać się na to?
27)Kolejny bzdurny tekst: "Chcę poznać tego człowieka i dowiedzieć się co wspólnego może mieć jakiś czterdziestolatek z osiemdziesięcioletnimi staruszkami. Takie rzeczy powinno się robić w świetle dziennym", str. 219. Boże jedyny, jakie rzeczy, droga autorko?
28)"Całe szczęście, że mam doskonały instynkt i z góry wiem, co jest dla mnie dobre, a co nie", str. 221. Czy są w ogóle tacy ludzie?
29)Pierwsze 26 stron rozdziału IX-ego to, moim zdaniem, niepotrzebna paplanina, taka zapchajdziura.
30)Idiotyczny wątek, gdzie wielki dyktator mody postanawia wziąć na wybieg totalnego żółtodzioba, nauczyć go chodzenia i zachowania godnego modela. I to wszystko w dwa miesiące. Nikt nie zaryzykuje takiej klapy (w książce oczywiście wszystko świetnie wypada),każdy chce mieć modela młodego i z prawdziwego zdarzenia, a nie takiego nieroba jak Luca.
31)str.242: "Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, kobieta załatwi mu wspaniałą pracę, a na dokładkę umożliwi studia na politechnice". No, czy to nie jest żigolak? I jak można polubić takiego bohatera?
32)Może warto byłoby nie faszerować tych staruszek co wieczór mlekiem? Starsi ludzie często mają problemy z trawieniem laktozy.
33)str. 259: "Jesteś w kontakcie z nieślubną córką?". Przypominam, że to jedyne jej dziecko, więc po co tak nieelegancko i uparcie zaznaczać tę nieślubność?
34)str. 260: "Miała tylko nadzieję, że zaabsorbowany żalem po śmierci ojca nie odtrąci jej". Jestem skonsternowana, bo w momencie, gdy Laura myśli w ten sposób, rzeczony ojciec wciąż jeszcze żyje (i ona o tym wie).
34)str. 264: na tacy wjeżdża dymiąca jajecznica. No cóż, czyżby się spaliła? Droga autorko, redaktorko, korektorko gdzie żeście były? Trzeba było zamienić to na: parująca.
35)str. 268: bohaterka podczas pogrzebu trzyma się z dala i... jednocześnie jest u boku córki. To z dala czy wśród ludzi?
36)str. 279: "wyciągnęła przed siebie rękę, by upewnić się, że już świta". Hm... jak ręka to wyczuła?
37)str. 294: środek dżungli, a tam ktoś... zbiera drewno na opał.
38)str. 294: "wyrwał z jej uda kawałek tkwiącego tam metalu". Przecież w ten sposób mogła się wykrwawić. Nie wyjmuje się żadnego żelastwa z rannego. Należy to zrobić dopiero pod okiem fachowców.
39)str. 295: "niemi świadkowie codziennego okrucieństwa natury". Czym się przejawia takie okrucieństwo? Ciekawa jestem.
40)str. 296: jakbym oglądała słabą telenowelę wenezuelską...
41)Staruszki bliźniaczki twierdzą, że nikt ich nie rozróżnia, choć jedna ma pieprzyk u nasady nosa (str. 300),a druga nie.
42)W drugiej połowie str. 303 ma miejsce słowotok jak u rozentuzjazmowanego siedmiolatka (a mówi to facet z trzecim krzyżykiem na karku)
43)Rozdział XII uważam za jeden z głupszych, jakie w życiu czytałam.
44)str. 339: takie moralizatorstwo, że aż z trudem przez to przebrnęłam. Grafomania.
45)str. 345: "Budzę się codziennie rano i wyobrażam sobie, że [...]. Otwieram powoli oczy i mój sen pryska". Czyli jak? Śnił czy wyobrażał sobie (ale już nie śpiąc)?
46)str. 346: "Nigdy nie zrezygnuję z nauki", zaś str. 363: "po prostu przestanie studiować". Przecież to sprzeczność, a czytelnik to nie idiota!
47)"płacząc jak fontanna" to chyba ulubione porównanie autorki, ba pada dość często, przez co drażni.
48)str. 357: "tej nocy kochali się długo i tkliwie", a na str.346 wyraźnie zaznaczono, że "Jesteśmy praktykującymi katolikami. Mieszkać z tobą?". Czyli mieszkać nie można, ale uprawiać seks - jak najbardziej.
49)str. 358: komórkę "włączył dopiero kilkadziesiąt minut temu i oto natychmiast ktoś dzwoni". To natychmiast czy po kilkudziesięciu minutach? Ktoś robi ze mnie durnia...
50)str. 377: "wkrótce, to jest za niecały miesiąc, zostanie żoną Aleksandra". I dalej, na tej samej stronie: "Właśnie organizują wesele. Odbędzie się dokładnie za miesiąc". Brak mi słów...
51)str. 377: "Ameryka nie jest za rogiem, to byłaby strasznie długa i kosztowna podroż". No, cóż... strasznie długa, bez wątpienia...
52)str. 383: "Była wtedy taka młoda, nie miała przy boku nikogo, kto podałby jej dłoń w potrzebie". Totalna bzdura. Aleksander wyznawał jej wtedy miłość, chciał się z nią żenić i wychowywać dziecko.
53)Na koniec dodam, że okładka jest paskudna, a sama książka tak ciężka (dosłownie, waży około 0,5 kg),że aż nie chce się jej nigdzie ze sobą zabierać. Do torebki się nie nadaje, nawet trzymanie jej w dłoniach jest przykre i niewygodne.