Najnowsze artykuły
- Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Henrik Dawidowsczi
1
7,0/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 21.12.1929
Pisarz, syn kaszubskiego gospodarza (tzw. gbura). Opublikował po kaszubsku: "Magda" (2004),"Rozalka" (2004) i "Z Kaszëbama ò Kaszëbach. Òpòwiôdania" (2007).
7,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
1 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Z Kaszëbama ò Kaszëbach. Òpòwiôdania Henrik Dawidowsczi
7,0
Oto moja pierwsza książka przeczytana po kaszubsku. Zobaczyłam ją na bibliotecznej półce niejako przypadkiem, gdy wybierałam sobie "w nagrodę" za zakończony pewien etap pracy kilka książek do przeczytania.
Wg obiegowej opinii (mówiony) kaszubski jest bardzo podobny do niemieckiego, zawiera niewiele rdzennie polskich/ słowiańskich elementów, stąd też ma być językiem trudnym do zrozumienia dla postronnych, szczególnie, gdy Kaszubi szybciutko szprechają tym półniemieckim między sobą. Cóż, mogłam dzięki tej książce częściowo zweryfikować ten pogląd. Jeśli kaszubski pisany nie różni się zbytnio słownictwem od mówionego, to muszę stwierdzić, że jednak ten język byłby o wiele łatwiejszy do zrozumienia dla Polaka, niż Niemca. Wyrazy pochodzenia niemieckiego stanowią zaledwie ułamek kaszubszczyzny. Poza paroma słowami, których znaczenia musiałam się domyślać z kontekstu, jest ten język (przynajmniej w formie pisanej) naprawdę zrozumiały.
Jeśli chodzi o treść, to ta zaledwie ponad dwustustronicowa książka składa się z opowiadań. Niektóre są kaszubskimi legendami, inne opisują losy Kaszubów z czasów pierwszej i drugiej wojny światowej, a także trochę z czasów powojennych. Są to zwyczajne losy ludzkie, wyraźnie jednak zakotwiczone w miejscu i czasie. To m.in. historie rozbitych wojną rodzin, które się odnajdują po latach, rodzin rozbitych pijaństwem ojca, pogodzonych później lub nie... Czasem smutnych losów, niezawinionych. Myślę, że autor starał się ująć ducha Kaszubszczyzny i często mu się to udawało. A najbardziej z całego zbiorku spodobało mi się pierwsze opowiadanie - o chłopach, którym zalęgły się myszy, a ksiądz podarował kota w worku. Gdy kot wyłapał niemal wszystkie myszy, zaczęli się oni zastanawiać, co będzie kot jadł, gdy już wszystkie wyłapie. Poszli do księdza, ale ten akurat wyjechał i za niego wyjątkowo był taki, co to po kaszubsku ni słowa, tylko po niemiecku (msze były wówczas jeszcze odprawiane po łacinie). O tym jednak chłopi nie wiedzieli, najodważniejszy z nich wyłożył księdzu sprawę pięknie i obszernie po kaszubsku, po czym na koniec zapytał, co ten kot będzie jadł, jak mu się myszy skończą. Ksiądz, nareszcie dopuszczony do słowa, zapytał: "Was?" (co?),co chłopów zaskoczyło, podziękowali i pognali do wsi. Tam rozgłosili, że to straszliwe zwierzę, gdy już skończy z myszami, zabierze się za ludzi. Być może to tylko anegdota, jednak prawdopodobna i zabawna. Koniec opowieści jest mnij zabawny, gdyż chłopi próbowali spalić kota w starej stodole, ale nadpalony uciekł z płonącego budynku i przebiegł się przez wszystkie stodoły we wsi, każdą podpalając.