Amerykański komik, aktor, muzyk i pisarz. No i scenarzysta komiksowy. Najbardziej znany jest ze swych występów jako stand-uper i seriali Ja się zastrzelę i The Sarah Silverman Program. Gościnnie pojawił się w dziesiątkach tytułów - od Przyjaciół po Teorię wielkiego podrywu czy Californication. Deadpool, pisany wspólnie z Gerrym Dugganem, jest jego pierwszym scenariuszem dla wydawnictwa Marvel.http://www.brianposehn.com/
W ostatnim albumie Deadpool zebrał ekipę najemników do wynajęcia, został zdradzony i miał problemy ze swoim wizerunkiem. W drugim tomie dalej przeżywa kryzys emocjonalny, choć pobyt w łóżku z małżonką trochę poprawił mu humor. W zasadzie im obojgu. Niemniej już na tym etapie wyczuwam pewne zmęczenie materiału w scenariuszu. Tak naprawdę jest to zbiór niezbyt powiązanych z sobą historii. Pierwsza skupia się na tytułowej postaci, kolejna prezentują sylwetki najemników Deadpoola przed przystąpieniem do wyszczekanego najemnika, a ostatnia przenosi nas do uniwersum Marvel 2099. Ma to swój urok, ale mnie dość mocno wymęczyło.
Tak naprawdę ciężko cokolwiek napisać o tym komiksie, aby nie sypnąć garścią spoilerów. Każda z historyjek jest bardzo krótka, w zasadzie robiąca za prolog do większej opowieści lub uzupełnienie tego co już znamy. Dla przykładu, ostatni rozdział osadzony w 2099 roku z jednej strony zdradza kilka istotnych informacji dla obecnej ścieżki fabularnej, a z drugiej jako osobna opowieść pozostawia czytelnika w pół zdania. Rozumiem, ze słowa "Ciąg dalszy nastąpi" miały we we mnie wzbudzić jakiś dreszczyk wyczekiwania, ale tak się nie stało. W zasadzie jest odwrotnie, bo jakoś wisi mi ta opowieść, a wolę skupić się na obecnej rozgrywającej się w 2015 roku.
Podobnie było z tymi wszystkimi historyjkami opisującymi najemników Deadpoola. Ani to śmieszne, ani specjalnie ciekawe i ogólnie dla mnie było jakieś takie nijakie. Ktoś tam postrzelał, ktoś inny posiekał maczetami, a jeszcze jeden typek bawi się w psychologię w międzyczasie mordując ludzi. W mojej opinii wypadło to kompletnie nijako. Nawet nie słabo, czy po prostu źle, a kompletnie nijako. Ciężko mi inaczej ocenić ten album, choć na szczęście kolejny z udziałem Sabretooth zapowiada się dużo lepiej. Tak naprawdę tylko pierwsza historyjka trzymała jakiś sensowny poziom i meni zaciekawiła.
Od strony graficznej jest oczywiście dobrze, ale do tego już przywykłem. Mnie drugi tom zawiódł pod kątem moich oczekiwań i mam nadzieję, że Duggan w kolejnych albumach dał coś ciekawszego. Początek nowej przygody Najemnika z Nawijką miał dobry start, ale błyskawicznie spadł u mnie w notowaniach. Mimo wszystko mam nadzieję, że to pojedyncze takie potkniecie. Szkoda że na starcie, ale cóż, mówi się trudno i idzie dalej.
Ta część przygód o nietypowym najemniku podobała mi się znacznie bardziej, niż „Martwi Prezydenci”. Przede wszystkim na uwagę zasługuje tu czarny humor (trzeba go akceptować, wtedy zabawa dla czytelnika będzie świetna),który nadal jest tych niższych lotów, momentami wręcz obrzydliwy, ale w granicach akceptowalności.
Deadpool ponownie bawi, a akcja nie zawodzi. Tym razem, w porównaniu do części pierwszej, fabuła wciąga i zmierza w tak dziwne odmęty, że nie pozwala na odłożenie komiksu na półkę. Ponadto jest on bardzo ładnie narysowany (choć nadal są obrzydliwe fragmenty czasami) i przemyślany. W tych zeszytach doświadczymy większej ilości nawiązań do innych postaci ze świata Marvela (Iron Man, Spidey, Daredevil ❣),jednak sposób podania różnych relacji jest tak nietypowy i niespodziewany. Najbardziej podobała mi się relacja Deadpoola ze Spideyem. W tej części podobał mi się również rozwój charakterów postaci (nie tylko Wade’a Wilsona),a agentka Preston zyskała dużo w moich oczach.
Zważywszy na zakończenie, obawiam się, że kolejne tomy będą coraz smutniejsze, poważne i to przekonuje mnie, by jak najszybciej je nadrobić, bo historia strasznie mnie wciągnęła i nie mogę doczekać się, jak kolejne zeszyty wpadną w moje ręce.