Taming Ryder Nicola Haken 8,4
ocenił(a) na 107 lata temu Ryder pracuje w porno-biznesie i jego nazwisko – „Kyle King” – jest sławne i rozpoznawalne. Uwielbia swoją pracę, ludzie ze studia są dla niego jak rodzina, a czas spędza na imprezowaniu. Słowem – życie jest świetne.
Teoretycznie…
Mason nie ma niczego. Z pięćdziesięcioma dolarami wyjeżdża z Nowego Jorku i próbuje znaleźć pracę w studiu „Back Door”. I choć wydaje się, że nie ma zbyt dużo pewności siebie jak do tego biznesu, to postanawiają dać mu szansę i go przyjmują. A kiedy Ryder orientuje się, że Mason nie ma gdzie się podziać, proponuje mu, by zatrzymał się u niego.
Szybko się zaprzyjaźniają, i choć żaden z nich tego nie szuka, to zaczną czuć do siebie coś więcej... jednak na drodze do przyszłości stanie przeszłość, a żaden nie spodziewa się tego, przez co przeszło to drugie.
Wow… po skończeniu musiałam chwilę odetchnąć, bo takiej emocjonalnej historii to ja się nie spodziewałam. Po opisie nie można tego stwierdzić, a nie wiem jak to wyszło, że ostrzeżenia pod nim nie doczytałam. Może wtedy bardziej bym się na to przygotowała… tak czy siak, książka ma ten najlepszy/ najgorszy efekt – porusza do głębi i wywołuje masę emocji, tyle że tych negatywnych. Książka, którą jednocześnie się kocha i nienawidzi.
Ryder... Jezu. Jak mylne można było odnieść o nim wrażenie w poprzedniej części. Taki młody, wydawał się być beztroski, niedoświadczony, a tymczasem... nie wiem, jak on się trzymał. Po tym wszystkim, przez co przechodził... I doskonale rozumiem drogi ucieczki, których szukał. Sięgał po alkohol, narkotyki, seks, krzywdził samego siebie, byle by jakoś stłumić to, co się działo w jego głowie. A jego cierpienia tak realistycznie opisane... nie raz siedziałam z łzami cieknącymi po policzkach.
Mason był dla niego idealny. Mimo że sam nie miał w życiu łatwo, to był dla niego opoką, był silny i się nie poddawał, nawet kiedy Ryder go odtrącał. Widział w nim to, czego inni nie widzieli, widział prawdziwego Rydera poza tymi warstwami, za którymi ten się skrył.
Uwielbiam ich obu. I ta książka jest już bardziej podobna do „Broken” tej autorki. Ten sam motyw, te same wielkie emocje. Na pewno szybko o tej historii nie zapomnę.
A Matt pojawiał się w tej części kilka razy i był trochę mniej „dziki” jak w poprzedniej, choć nadal ma tą charakterystyczną dla siebie postawę dupka i playboya, uganiającego się za dziewczynami. Ale skoro ta seria jest M/M… to na pewno ma to związek z jego przyjacielem, Alexem. :D Więc z ciekawością sięgnę po trzecią część z serii i mam nadzieję, że będzie lżejsza od tej, bo tego teraz potrzebuję.
“- Chyba w końcu znalazłeś kogoś, kto by cię ujarzmił.
- Nie potrzebuję ujarzmienia.
Potrzebowałem ocalenia.”