Być w błędzie. Przygody w krainie pomyłek Kathryn Schulz 6,6
ocenił(a) na 66 lata temu Dobra, ale nie bardzo dobra.
Zainteresowałam się autorką i tą książka po obejrzeniu TED Talk z jej udziałem. Na marginesie, organizatorzy tych konferencji chyba są w zmowie z występującymi, to już któraś z rzędu książka, którą kupiłam po obejrzeniu wykładu.
Temat sam w sobie uważam za fascynujący. Jak to jest, że uważamy, że mamy rację we wszystkim co aktualnie mówimy, myślimy i robimy? Co, ciekawe, dotyczy to jedynie teraźniejszości, bo przecież wiemy, że wiele razy myliliśmy się i skromnie godzimy się z filozoficznym 'errare humanum est', jeśli myślimy o hipotetycznych naszych błędach do popełnienia w przyszłości. Ale tu i teraz mamy rację, a bycie w błędzie nie występuje. Poczucie 'mienia racji' jest przemożne, przyjemne, trudno się z nim rozstać. Jakie są powody naszego wyjątkowego przywiązania do swoich poglądów, wspomnień, metod działania stanowi większą część pozycji.
Autorka przywołuje mniej lub bardziej znane eksperymenty naukowe (z gorylem na boisku, preferowanym rodzajem rajstop itp.),przedstawia tło historyczne zagadnienia i okrasza tekst przykładami z życia.
Niestety, wcześniej przeczytałam "Wszyscy błądzą (ale nie ja)" i dlatego wiele fragmentów nie stanowiło dla mnie nowości. Zdarzają się też fragmenty banalne i nudne.
Mnie zainteresowały rozdziały o tym, jak człowiek przepoczwarza sie zmieniając radykalnie swoje fundamentalne przekonania - sam proces jest ciekawy, moment uświadomienia sobie bycia w błędzie i odrzucenia starych poglądów jest z reguły bolesny. Człowiek traci grunt pod nogami, musi przebudować swoją tożsamość, zmierzyć się z odrzuceniem otoczenia. Jeszcze ciekawsze jest, co dzieje się z pamięcią w takich przypadkach. Otóż, część osób twierdzi, że zawsze miała swoje obecne poglądy, a wcześniej oszukiwała samych siebie albo żyła nie w zgodzie z sobą prawdziwym/ą. Znam to :)
Bardzo podobał mi się fragment o czołowym działaczu KuKluxKlanu, którego zmuszono do wzięcia udziału we wspólnej inicjatywie z przywódczynią lokalnej liderki czarnoskórej społeczności. Nie było szans na porozumienie, nie było woli, sam czysty upór po obu stronach. Drgnęło dopiero, kiedy udało się obu tym osobom nawiązać nić sympatii wynikającej z podobnych doświadczeń. Potwierdza to tezę z "Prawego umysłu", że sympatie są potęgą, a racjonalne argumenty służą tylko usprawiedliwianiu tych pierwszych.
Nie jest to może absolutnie fascynująca lektura, ale jeśli nie macie pod ręką "Wszyscy błądzą", można z powodzeniem liznąć temat czytając Kathryn Schultz.