Największy cud świata Og Mandino 7,7
ocenił(a) na 75 lata temu Autor przemawiając przez jednego z głównych bohaterów, przekonuje, że chociaż we współczesnym świecie nie ma już biblijnych proroków głoszących wolę Boga to wierzy, że mówi On do człowieka przez dzieła wybitnych ludzi. Ponadto, każdy z nas potrafi dokonać czegoś co jest największym cudem świata.
Ja natomiast wierzę, że Bóg jak słusznie się uważa, pomaga poprzez ludzi a może czasem i poprzez książki? W dziełach Oga Mandino odszukać można wiele cennych rad a pewnie i "lekarstwo" na różne wątpliwości.
Co jest zatem największym cudem tego świata? Miłość? Pomoc? zapewne tak, jednak autor ma na myśli Zmartwychwstanie jako powrót do życia, ale nie byle jakiego. Nie do życia bez celu, do przeciętności, braku ambicji i marzeń. Człowiek, który dla kogoś lub czegoś rezygnuje z własnego szczęścia, grzebie się żywcem. Życie nawet w najpiękniejszej złotej klatce będzie zawsze i wyłącznie tylko więzieniem.
Posłuchaj.
"[...] Dzisiaj są twoje narodziny. Twoje poprzednie życie było tylko jak próba przed spektaklem w teatrze. Tym razem kurtyna jest podniesiona. Tym razem publiczność patrzy i czeka, by cię zasypać oklaskami. Tym razem nie zawiedziesz. Zapal świeczki na urodzinowym torcie. Obdziel gości. Nalej wina. Narodziłeś się ponownie. [...] Poczuj moją rękę na swojej głowie. Posłuchaj mojej mądrości. Pozwól, że znowu podzielę się z tobą tajemnicą, którą powierzyłem ci w momencie narodzin i o której zapomniałeś.
Jesteś moim największym cudem. Jesteś największym cudem świata. [...]
Powiedziano ci, że jesteś dziełem niezwykłym, obdarzonym szlachectwem rozumu, nieograniczonymi zdolnościami, cudownie wyrażającym się przez ciało i ruch [...] Wyjawiono ci nawet tajemnicę, że możesz poruszać góry, dokonywać niemożliwego. Nie uwierzyłeś nikomu. Spaliłeś mapę wskazującą kierunek do szczęścia, zrezygnowałeś z prawa do spokoju ducha, zdmuchnąłeś świece ustawione wzdłuż przeznaczonej ci drogi do chwały; szedłeś, potykając się, przerażony i zagubiony w mrokach bezradności i żalu nad sobą, aż wpadłeś w piekło, które sam stworzyłeś. [...]"
Często jest tak, że szukamy czegoś lub kogoś, kogo moglibyśmy obwinić za nasze niepowodzenia. Dom rodzinny, gorszy start, kompleksy, politykę. A jeśli przyjrzymy się różnym sylwetkom to zobaczymy, że inni mieli jeszcze gorzej a są o wiele dalej. Czasem warto wybaczyć i pogrzebać raz na zawsze przeszłość.
Autor poprzez Boga zapytuje, na jakie to ułomności cierpimy, że nie jesteśmy w stanie budować od nowa własnego życia. Zachęca by policzyć wszystkie "skarby" które posiadamy. A co do przeszkód, które stwarzamy, są one tak naprawdę tylko w naszym umyśle. W chwilach zwątpienia, smutku czy braku wiary; gdy inni będą próbowali nas umniejszać, warto pamiętać o tych słowach:
"Pośród siedemdziesięciu miliardów ludzi, którzy chodzili i chodzą po tej planecie od zarania dziejów, nigdy nie było na niej nikogo dokładnie takiego samego jak ty. Nigdy, aż po kres wszelkiego istnienia, nie będzie nikogo takiego jak ty. [...] Najrzadszy z rzadkich klejnotów."
I dalej: "Nigdy nie rób czegoś tak jak inni. Nie naśladuj. Skąd bowiem wiesz, że nie pójdziesz za złym przykładem? [...] Nigdy nie utraciłem wiary w ciebie, od chwili gdy wyprowadziłem cię z oceanu i pozostawiłem bezradnego na piasku. [...]Położyłem raz jeszcze rękę na tobie i obdarzyłem cię mocami, jakich nie zna żadne inne stworzenie we wszechświecie [...] Twoje możliwości są nieograniczone. Które jeszcze spośród moich stworzeń opanowało ogień? które jeszcze pokonało grawitację, przebiło niebiosa, zwycięża choroby, plagi i susze? Nigdy więcej nie pomniejszaj siebie. [...] Ciesz się każdym dniem, dzisiaj.. i jutro, jutro. Dokonałeś największego cudu świata. Zmartwychwstałeś ze śmierci do życia. [...] Lecz tak samo jak poprzednio, możesz wybrać porażkę i rozpacz albo powodzenie i szczęście. Wybór należy do ciebie."