Zabójcza zabawa Alex Bell 7,6
ocenił(a) na 83 lata temu Myślę, że każdy od czasu do czasu lubi się nieco przerazić. Ja właśnie potrzebowałam takich nietypowych wrażeń z lektury, dlatego niezmiernie się ucieszyłam, gdy w moje ręce trafiła "Zabójcza zabawa". Lektura tej książki faktycznie dostarczyła mi sporo wrażeń – nie tylko przez wzgląd na treść, ale pewien motyw – czuję dyskomfort przy porcelanowych laleczkach, a tutaj ich nie brakuje…
Niech Was nie zmyli to, że powieść przeznaczona jest dla młodzieży. "Zabójcza zabawa" to najprawdziwsza opowieść grozy, gdzie nie brakuje śmierci, niewyjaśniony zjawisk oraz rozmaitych dziwacznych rzeczy. Pojawia się tutaj również kilka elementów typowych dla horrorów – zabawa z planszą Ouija, creepy dziecięca piosenka, niepokojące domostwo, sekrety rodzinne…
"- Ale obiecaj mi jedno. Jeśli faktycznie dziś zginę śmiercią tragiczną i okrutną, mam nadzieję, że mogę liczyć na to, że przekażesz wszystkim, że to duch mnie dopadł. OK?"
Fabuła historii opiera się na postaci nastoletniej Sophie, która postanawia odkryć tajemnicę stojącą za śmiercią swojego przyjaciela, bowiem nie wierzy w nieszczęśliwy wypadek – wszak przerażająca aplikacja przewidziała jego śmierć. Myślę, że to ciekawy akcent, który wplata w powieść nieco nowoczesności, która w kolejnych rozdziałach znakomicie przeplata się z wiktoriańskim klimatem – i nie tylko. W powieści przeplata się również wiele ciekawostek, m.in. na temat porcelanowych lalek (wiecie, że chłodzono je i wykorzystywano jako lód do napojów?),pojawia się również kilka interesujących zwrotów jak kartilogenofobia (lęk przed kośćmi) oraz nawiązań do ludowych wierzeń. Tutaj szczególnie zaintrygowały mnie duchy niespokojnych umarłych, zwane Sluagh – ten motyw jest doprawdy świetnie wpleciony w całość! A to zaledwie zalążek całości…
"Charlotte żyła pośród gór
W cichej i ponurej dolinie.
Smutno było pośród chmur,
Żaden dom nie stał w pobliskiej kotlinie."
"Zabójcza zabawa" stale mnie zaskakiwała nie tylko przez wzgląd na nietuzinkową zawartość swoiście edukacyjną, ale i zgrabnie wprowadzonych strachów (literackich odpowiedników jump scare) oraz niebanalnej kreacji postaci, bowiem czytelnik nie ma pojęcia tutaj, kto jest po stronie głównej bohaterki, a kto nie do końca jest jej przychylny. Co więcej, miejscami nie ma się pewności, czy paranormalne doświadczenia, których doznaje główna bohaterka, to prawda czy wymysły jej wyobraźni, sposób na radzenie sobie z żałobą po utracie przyjaciela. Nie chcę tutaj jednak zdradzać za wiele, aby nie psuć Wam zabawy z lektury – dosłownie zabójczej zabawy (tutaj w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo spędziłam z tą książką czas wyśmienicie).
Powieść Alexa Bella łączy w sobie wszystko to, co w horrorach najbardziej przerażające – niedopowiedzenia i niejasności, które z czasem powoli nabierają kształtu, zazwyczaj nieoczywistego. Bez pamięci zaczytałam się w tej książce i pożarłam ją na raz, ponieważ nie dałabym rady zmrużyć oka nie znając zakończenia. Jeśli jesteście ciekawi, czy po zakończeniu książki dobrze mi się spało – nie zdradzę Wam tego (ale podpowiem – epilog to kosmos). Powiem jedynie, że wiktoriańskie aspekty, porcelanowe lalki (w MARTWEJ postaci),dzieci i duchy to zabójcze combo. Nie bez powodu małe dziewczynki są najstraszniejsze w horrorach… Polecam z całego serca!