Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jerome Opeña
26
6,6/10
Pisze książki: komiksy
Rysownik z Filipin, który zadebiutował na amerykańskim rynku komiksowym w 2002 r. krótką pracą "Sith: Pośród cieni" wydaną w antologii "Star Wars Tales" #13 (wydane polskie w: "Star Wars Komiks" 3/2008). Z czasem zaczął często współpracować ze scenarzystą Rickiem Remenderem. Dla wydawnictwa Marvel wspólnie stworzyli komiksy z Wolverine'em, Punisherem, Deadpoolem oraz dziewięć numerów "Uncanny X-Force". Dla scenariuszy Jonathana Hickmana narysował trzy premierowe zeszyty najnowszej wersji "Avangers".http://www.artofcrom.blogspot.com/
6,6/10średnia ocena książek autora
461 przeczytało książki autora
246 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Droga ku wieczności, tom 2: Krynice Zhalu Rick Remender
6,3
Jeszcze kilka lat temu nie wydawano w Polsce zbyt wielu komiksów autorstwa Ricka Remendera. Jak już coś było, to głównie superbohaterszczyzna. Ale kiedy się zaczęło i wydawcy sięgnęli po inne gatunkowo tytuły, to poszło lawinowo. „Deadly Class”, „Głębia”, „Tokyo Ghost”, a to nie wszystko. Co do jakości – wiadomo, z tą bywa różnie – po pierwsze nie każdemu wszystko podejdzie, a po drugie zdarzyły się jednak rzeczy słabsze (choćby wydany niedawno „Szumowina”). W poszerzającej się, wydanej po polsku bibliografii Remendera trafiały się też jednak albumy, co do których większość czytelników i recenzentów była zgodna, że są cholernie dobre. Jednym z takowych jest „Droga ku wieczności”, której drugi tom właśnie trafił w nasze ręce.
Adam Osidis kontynuuje swoją podróż. Jego celem jest zapewnienie bezpieczeństwa rodzinie, znalezienie lekarstwa na wyniszczającą go chorobę i rozwiązanie problemu Błotnego Króla – władcy Zhalu, który złączył swój los z losem swoich poddanych. Monarcha zabił swego czasu ojca Osidisa, teraz obaj muszą znaleźć płaszczyznę porozumienia, jeśli chcą przeżyć. Nie każdy ma jednak czyste intencje, a na drodze mężczyzn pojawią się zdrada i przemoc.
Fabuła osadzona w świecie fantasy często ma to do siebie, że dotyczy spraw wielkich. Bohaterowie muszą wykonać ważną misję, żeby uratować świat, który z jakiegoś powodu znalazł się w straszliwym niebezpieczeństwie. „Droga ku wieczności” nie jest w tej materii wyjątkiem, bo na szali rzeczywiście są rzeczy wielkie, ale Remender nie zapomina przy tym o skali mikro. Nadal bardzo istotna jest podróż głównego bohatera, a nie zapominajmy o tym, że jest ona motywowana troską o własną rodzinę. Więc o ile w otoczeniu Adama Osidisa może płonąć cały świat, a on sam nie kiwnie w takiej sytuacji palcem, o tyle sytuacja zmieni się diametralnie w momencie, kiedy uzna, że podjęcie działania przybliży go do celu, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa bliskim.
Widać, że niezwykle ważne dla scenarzysty było zbudowanie wiarygodnych relacji między bohaterami. Remender kładł nacisk na ten element już w tomie pierwszym, podobnie jest także i tym razem. Może się podobać na przykład kwestia rodzinnych więzi Błotnego Króla. Relacje władcy z synami są dalekie od ideału, ale nawet w takim przypadku rzadko zdarza się, żeby jedna osoba oślepiała drugą (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Jak już jesteśmy przy Błotnym Królu, to ważnym elementem „Krynic Zhalu” jest też kwestia wymuszonej współpracy między nim a Osidisem. To historia wzajemnych zależności, ale i opowieść o konieczności podejmowania trudnych, moralnie niejednoznacznych wyborów. Pod względem wiarygodności psychologicznej Remender spisał się tu na medal.
„Droga ku wieczności” nie jest tanim fantasy, w którym wszystko wykreowano jak w generatorze tego typu opowieści. Autor nie idzie po linii najmniejszego oporu i nie bawi się w schematy. Fantastyka jest dla niego jedynie płaszczykiem, pod którym kryje się wielowątkowa fabuła, potrafiąca skłonić do refleksji. Wspomniana wyżej podróż głównego bohatera i ewolucja jego postrzegania rzeczywistości wymusza zmianę percepcji także na czytelniku, który zaczyna dostrzegać, że nacje zaludniające świat przedstawiony mają swoja historię – nie są jedynie efektownym wypełnieniem przestrzeni fabularnej. Remender nie traktuje niczego po macoszemu – to może się podobać.
„Droga ku wieczności” nie byłaby z pewnością tak bardzo warta uwagi, gdyby nie ilustracje Jerome’a Openy. Filipiński artysta nadaje tej serii dodatkowej jakości. Jego rysunki cechuje duża dbałość o szczegóły i doskonale widoczna precyzja. Podtrzymuję swoją opinię, że są bardzo miłe dla oka i efektowne w dobrym tego słowa znaczeniu. Na końcu albumu dostaliśmy z kolei galerię okładek alternatywnych i szkice. Bardzo lubię tego rodzaju dodatki, bo tylko pogłębiają relację twórcy-czytelnik.
Drugi tom „Drogi ku wieczności” i zarazem (najprawdopodobniej) zamknięcie tej opowieści jest komiksem, który czyta się świetnie. Doskonale pokazuje on, że fantasy może być czymś dużo więcej aniżeli tylko prostą bajeczką o konflikcie dobra ze złem. To jeden z najlepszych tytułów autorstwa Ricka Remendera wydanych dotąd w Polsce, ale też komiks nieoczywisty, którego twórcy starają się omijać literackie szablony. Ryzyko wydania go w Polsce chyba się opłaciło – opinie o pierwszym tomie były w przytłaczającej większości pozytywne i nie wyobrażam sobie, by tym razem mogło być inaczej.
Recenzja do przeczytania także na mim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2022/08/droga-ku-wiecznosci-tom-2-krynice-zhalu.html
oraz na łamach serwisu Szortal - https://www.facebook.com/Szortal/posts/pfbid025aUnfvJcvtAzc5E2iwNXAufV1zLED2WiKhH2VgsBHG3ybcCWykoFjHPbUeFMuy7El
Fear Agent, tom 3 Tony Moore
6,5
Ocena dla tomów 1-3, które stanowią spójną całość (t. 4 to zbiór niezależnych historyjek, więc oceniać będę osobno).
Czego tu nie ma: podróże kosmiczne, podróże w czasie, kieszonkowe wymiary, zbuntowane sztuczne inteligencje, kosmici, klony, roboty, telepatyczne galaretki...
Pod pewnymi względami "Fear Agent" bardzo podobny jest do "Invincible". Autorzy obu serii biorą absolutnie wszystkie najpopularniejsze motywy znane z gatunku superhero i w kreatywny sposób wykorzystują je jako budulec do stworzenia długiej, spójnej autorskiej opowieści. O ile jednak w wypadku Kirkmana sporo było zapychaczy, u Remendera wszystkie wątki połączone są całkiem sensownym łańcuchem przyczynowo skutkowym, przez co każda pomniejsza przygoda okazuje się elementem większej (chaotycznej, co prawda, ale jednak) układanki.
Doceniam, choć gdybym miał wybierać, jednak przy Invincible bawiłem się lepiej - głównie przez wzgląd na sympatyczniejszych bohaterów :P. Heath Huston z "Fear Agenta", choć w ostatecznym rozrachunku może się wydawać postacią naprawdę złożoną (i ma zdecydowanie wyraźniejsze motywy oraz stawki niż Mark Grayson),to jednak momentami naprawdę trudno mu kibicować. Nie pomagają wsadzane mu przez autora w usta (/w głowę) pałlo-koeliowe życiowe rozkminy na poziomie licealisty, który marzy o studiowaniu filozofii. Te wszystkie cytaty Twaina, którymi Heath strzela na prawo i lewo, na początku wydawały mi się wręcz żartem autora (wiecie - że niby koleś przeczytał w życiu jedną książkę i na starość za drogowskaz moralny służy mu tylko wspomnienie lektury z czasów gimbazy - to przecież komediowe złoto). Ale im dalej w serię, tym bardziej te bełkoty - mam wrażenie - zaczynały być traktowane na serio. U Remendera to już chyba standard - podobnymi mądrościami raczył nas w "Głębi" czy w "Drodze ku wieczności" - i wszystkie jego tytuły bardzo by zyskały, gdyby zamiast tych nieszczęsnych potoków słów, dylematy moralne pokazywał po prostu za pośrednictwem działań swoich bohaterów.
https://www.instagram.com/polishpopkulture/