Przed hotelem stała czwórka cygańskich wyrostków. Najwyraźniej z nudów postanowili się zabawić, otoczyli więc filigranową blondyneczkę i skł...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Miroslav Sehnal
2
5,9/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 18.12.1953
Czeski prozaik, dramaturg i publicysta. Opowiadania Sehnala la wypływają z krytyki konwencjonalnego i konformistycznego życia, otwarcie faworyzują pozytywne strony zwiążków międzyludzkich. Postacie z reguły znajdyją sięw skrajnych sytuacjach, które weryfikują ich wymiar moralny. Majhącc czternaście lat współpracował z czeskimi łodzieżowymi czasopismami i radiem Česky rozhlas, w któryzm oprócz opowiadań później publikował około 200 felietonów i kilka radiowych audycji teatralnych. Telewizja czeska zrealizoowała według jego scenariuszy liczne programy publicystyczne, dokumentarne i rozrywkowe. Po książkowym debiucie w roku 1975, w Czechach wydał sześć tytułów prozą.http://cs.wikipedia.org/wiki/Miroslav_Sehnal
5,9/10średnia ocena książek autora
14 przeczytało książki autora
16 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Godzina próby. Opowieści o genach i hormonach w sześciu odsłonach
Miroslav Sehnal, Břetislav Uhlař
5,7 z 3 ocen
4 czytelników 2 opinie
2009
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Na cmentarz przyszło mniej osób, niż sądziłem, z czego wywnioskowałem, że wieś jest mocno katolicka. Czyli samobójca to nie chrześcijanin. ...
Na cmentarz przyszło mniej osób, niż sądziłem, z czego wywnioskowałem, że wieś jest mocno katolicka. Czyli samobójca to nie chrześcijanin. s.20.
1 osoba to lubiKiedy kobicie potrzebne są podpaski, zawsze trafi za ladą na kogoś, kto ma identyczne problemy. Natomiast u faceta nie obejdzie się bez rumi...
Kiedy kobicie potrzebne są podpaski, zawsze trafi za ladą na kogoś, kto ma identyczne problemy. Natomiast u faceta nie obejdzie się bez rumieńca, choćby kupował tylko bokserki. s.143.
0 osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Godzina próby. Opowieści o genach i hormonach w sześciu odsłonach Miroslav Sehnal
5,7
Dziwne, nietypowe połączenie wierszy o minionych, upadłych miłościach i przewrotne, pisane nad wyraz szczerze wyznania tatuśka po przejściach, który, jak większość mężczyzn, choć po 50tce, wciąż jest napalony, zwłaszcza na młódki. Wgląd w głowę starego kozła, czyli samotnego egoisty z brzuszkiem z perspektywy takiego samego egzemplarza ludzkiego - więc bez nienawiści. Błyskotliwy humor, świetne tłumaczenie żywego slangu i suspens, który po przeczytaniu naraz stawia pod znakiem zapytania wyobrażenie o znaczeniu całej tej powiastki. Czeski humor ze śląską otwartością i miłością, ale i brakiem iluzji wobec człowieka, no i, jak zwykle w Czechach - z głębszym podtekstem. I dość zaskakujące wiersze: bez fajerwerków w słowach, ale z nostalgią i rezygnacją ukazujące życie na pograniczu Polski i Czech.
Duet pięćdziesięciolatków, wart odnotowania.
Godzina w niebie Miroslav Sehnal
6,2
„Godzina w niebie" to niewielkich rozmiarów książeczka, w której spotykają się ze sobą dwa teksty - krótkie opowiadanie Miroslava Sehnala i poemat Břetislava Uhlářa. Panowie tworzą zgrany tandem literacko-artystyczny i, jak można wyczytać na okładce książki, od 2007 roku piszą cykl satyryczno-poetycki „Godzina w...", którego bohaterem jest mężczyzna co rusz popadający w jakieś tarapaty.
Tak jest i w „Godzinie w niebie". Bohater, rozwodnik, który nie może pogodzić się z utratą ukochanej Marii, dostaje zaproszenie od swojej dawno nie widzianej córki Heleny na spędzenie w gronie rodzinnym nocy sylwestrowej. Zaproszenie przyjmuje, udaje się do Wesołej, gdzie jest wesoło i w ogóle ubaw po pachy. Zwłaszcza, że mróz jak cholera, a dom mieści się na górce, na którą nie można wjechać, bo drogi nie są odśnieżone. Cóż więc robić? Trzeba zarzucić walizkę na bary i jakoś się na miejsce dotarabanić.
Wesoła to wioska, w której żyją Anioły, lecz szybko okazuje się, że wcale tak anielsko nie jest. Jożin, który leży w zaspach i poluje na gawrony, udając trupa, wydaje się być niezrównoważonym popaprańcem, jednak wariactwo jego ma swoją tragiczną historię i już uśmiech politowania schodzi czytelnikowi z twarzy, a w zamian pojawia się współczucie.
A co z Jituszką, która uwiodła Lubosza i wydawać by się mogło, że trzyma go pod pantoflem? Zajrzyjmy jednak do sypialni, bo tam role się odwracają tak, że i oczy czytelnika zniesmaczone uciekają w najdalszy kąt.
I knajpka w Wesołej, którą prowadzi Marteczka dająca bonusy do piwa w postaci swych wielkich jędrnych piersi. Oczywiście miętoszenie i patrzenie za odpowiednią dopłatą.
Do całego towarzystwa trzeba jeszcze dorzucić Ladiosza hodującego pieczarki i boczniaki, wierzącego w istnienie Bursztynowej Komnaty, która ma mu przynieść bogactwo.
W taką społeczność trafia nasz rozwodnik. Ujawniają się tu strachy i zabobony, Marteczka i ludzie ze wsi ciągle boją się, że Niemcy sudeccy wtargnął dnia pewnego i zabiorą im mieszkania, które kiedyś należały do nich. Bohater nie może tego lęku zrozumieć, bo przecież wojna skończyła się siedemdziesiąt lat temu.
Ale czas już rozpocząć noc sylwestrową. Bohater nie ma szczęścia do ludzi, poznaje swojego durnowatego zięcia i spotyka się z jawną agresją Filipa - syna, którego nie widział od dzieciaka.
Dziwna to historia, taka opowiastka, która kojarzy mi się z absurdalnym humorem opowiadań Janusza Rudnickiego. Bohatera spotykają same nieszczęścia, ale nie są to jakieś tragedie, ot po prostu typowy pech życiowy. Większe tragedie zapisane są w losach niektórych postaci z Wesołej. I tu zostaje puszczone oko do czytelnika, bo w Wesołej tak naprawdę można się śmiać tylko przez łzy, a historie, na pozór banalne, otwierają przed czytelnikiem drugie interpretacyjne dno.
Zastanawia mnie tylko dlaczego do opowiadanie Sehnala został dołączony poemat Uhlářa, bo nie potrafię znaleźć powiązań, być może są zbyt subtelne na mój niewyrobiony poetycko umysł.