Niepoprawnie subiektywny dziennik podróży Jerzy Lengauer 7,0
ocenił(a) na 89 lata temu W poszukiwaniu zagubionych wrażeń
Podróżujemy. Jedziemy z rodziną, znajomymi, żonami, mężami, dziećmi, z przyjaciółmi w jedno miejsce, spędzamy wspólnie czas, jemy te same posiłki. Dla każdej osoby wyjazd jest całkiem inną historią, innym przeżyciem, inną wycieczką. Stanowimy tak odrębne kosmosy, że patrząc na te same krajobrazy, widzimy zupełnie coś innego.
Kiedy wracamy, opowiadamy o faktach, konkretach, sypią się nazwy. A przecież mieliśmy całe mnóstwo przeżyć, odkryć, pierwszych razów, wzruszeń. Obiecywaliśmy sobie, że zapamiętamy uczucia, błądzące krętymi drogami skojarzenia, wspomnienia i porównania. Niestety, po powrocie potrafimy tylko powiedzieć oklepane „było super”. Gdzie się podziała szorstkość piasku, zapach wiatru, kolor nieba?
W dzienniku.
W „Niepoprawnie subiektywnym dzienniku podróży” odnajdziecie wszystko to, co chcieliście zapamiętać, a zabrakło wam słów. Jest tam niepewność, jaką odczuwa się wsiadając do samolotu, pierwszy haust gorącego powietrza Grecji, kolor spalonej słońcem trawy, przytłaczająca obecność kamieni. „Chcę chłonąć przez ten kamień to, co dawno minęło, ale jest zaklęte w tej przestrzeni. Czy przykładając dłonie do pierwszej z brzegu kamiennej ściany domu, przeniknie mnie duch jego mieszkańców?”[1] – mówi do nas narrator, który zabiera nas w swoją własną podróż, którego oczami spoglądamy na Grecję, tak różną od tej, którą my kiedykolwiek widzieliśmy.
Bohater książki to człowiek bardzo sensualny, mogę tak chyba napisać, skoro opowiada nam o sobie, mówi wprost o swoich wrażeniach. Zatem uważam go za człowieka poznającego świat zmysłami, niezmiernie wrażliwego, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że można być wrażliwym aż do tego stopnia. A może nie można i Autor wszystko wymyślił?
Główny bohater, którego dziennik czytamy, wyczuwa drgania nastrojów współtowarzyszy wyprawy o mikrometry jednostki, czymkolwiek się te sprawy mierzy. Stoi na samym skraju skali, na której przeciwległym końcu jest ktoś, kto pamięta tylko tyle, że było gorąco, dobrze się najadł i co „zaliczył”.
Urzekł mnie język dziennika. Myśli złowione w sieć ze słów i przelane na papier, sprawiają wrażenie rozmowy bohatera z samym sobą. Jak gdyby posiadał w głowie automatyczną sekretarkę, która nagrywa zapis jego myśli. Wiemy, z jakim filmem lub książką kojarzy się narratorowi mijany krajobraz, ale nigdy nie dowiemy się, jak nazywała się owa miejscowość.
Tak, dziennik chwilami ma formę strumienia świadomości, w innym miejscu podróży bardziej w głąb siebie niż w głąb Grecji, niekiedy ma kształt wewnętrznego monologu który, przyznaję, i ja niekiedy toczę sama ze sobą. Niestety umyka mi on, jak każdy z moich oddechów.
A teraz, nareszcie mam zapis wrażeń, z których wiele jest także moimi wrażeniami, z mojej podróży do Grecji.
„Niepoprawnie subiektywny dziennik podróży” jest w sporej części - bo nie w całości przecież, gdyż bohater i ja jesteśmy dwoma różnymi kosmosami - także moim dziennikiem.
Polecam gorąco wrażliwym, uważnym i refleksyjnym podróżnikom, skłonnym do snucia rozmyślań!
-------
[1] „Niepoprawnie subiektywny dziennik podróży”, Lengauer Jerzy, Wydawnictwo Mamiko 2014, s. 37
[Opinię opublikowałam na swoim blogu oraz w serwisie BiblioNETka]