Najnowsze artykuły
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
- ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant17
- ArtykułyPokaż książkę, zgarnij kawę! Lubaszka łączy siły z Wydawnictwem W.A.B i UroborosLubimyCzytać2
- Artykuły„Muzea to miejsca cudów w zasięgu ręki” – wywiad z Thomasem Schlesserem, autorem książki „Oczy Mony”LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Peter Occhiogrosso
2
7,5/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, religia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.joyofsects.com
7,5/10średnia ocena książek autora
22 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Prawdziwy Frank Zappa Frank Zappa
7,4
Tylko dla ultrasów Franka Zappy. Tu nawet w miarę zorientowany fan rocka, wydający ostatnie pieniądze na wypasione jubileuszowe reedycje popularnych albumów Rolling Stones, Led Zeppelin, Black Sabbath czy Metalliki może nie dać rady. Inna sprawa, że ten Zappa to nigdy mu nie końca pasował. Jasne, nawet ma „Freak Out” – tak wypada, wszyscy się tym zachwycają i płytka powinna stać w kolekcji. Myśli też „Hot Rats” – niby słynne, dla niektórych najlepsze, ale jakoś za jazzowe i wokal tylko w jednym kawałku. Kojarzy jeszcze „200 motels”, bo widział film na VHS-ie i „Joe’s Garage” – fragmenty nawet mu się podobały, ale to aż trzy płyty, nie da się tego w całości wysłuchać, no i kosztuje fortunę. Lepiej kupić nowe Red Hot Chilli Peppers i może Scorpionsów, chociaż oni to trochę obciach, ale żona lubi. Tak, ten Zappa to dziwny był.
Autobiografia Franka Zappy jest równie dziwna jak jego muzyka. Choć niestety nie ma jej klasy. Właśnie dlatego, usatysfakcjonowani nią będą tylko Ci, którzy mają na półkach przynajmniej 20 procent płyt (przynajmniej raz wysłuchanych) z – liczącej blisko sto albumów – dyskografii tego giganta. Ale nawet oni mogą mieć problem z przebrnięciem przez to, czym jest ta książka.
Biografii w „Prawdziwym Franku Zappie” jest bardzo niewiele. Bohater muska zaledwie swoje dzieciństwo, zatrzymując chwilę dłużej na okresie nastoletnim. Nie więcej miejsca poświęca pierwszemu okresowi z gitarą w ręce, gdy przygrywał w zespołach barowych i waletował w kupionym na grosze, prowincjonalnym, prymitywnym studiu nagraniowym. Potem zużywa parę liter na pierwsze lata działalności z zespołem Mothers Of Invention i to w zasadzie tyle. Jest jeszcze wspomnienie pierwszej europejskiej trasy w 1971 roku, w trakcie której dwa razy otarł się o śmierć. Niestety, nie z rock’n’rollowych przyczyn. Ponieważ Frank Zappa był bardzo inteligentny i wiedział, że siedzący w kapciach, zanurzony w głębokim fotelu Prawdziwy Fan Rocka oczekuje pikantnych szczegółów, jeden z rozdziałów poświęcił anegdotkom o przygodach muzyków z dziewczętami. I to w zasadzie tyle z rock’n’rollowej biografii.
Zappa deklaruje się w „Prawdziwym…” jako zwyczajny, spokojny obywatel, płacący podatki i ceniący życie rodzinne. Jednak najbliższym też nie poświęca specjalnie wiele miejsca. Raczej odfajkowuje temat, choć można wyczytać, że faktycznie rodzina była dla niego ważna. No, ale w końcu był jednym z niewielu muzyków, który potrafił zbudować trwały związek – z drugą żoną przeżył 26 lat, aż do przedwczesnej śmierci. Dużo więcej miejsca Zappa poświęca podatkom. W ogóle pieniądze oraz seks oralny są szlagwortem w tej książce. Pojawiają się wszędzie, w najbardziej zaskakujących momentach. Widać, że obie te sprawy miały dla Zappy wyjątkowe znaczenie, prawie tak duże jak muzyka oraz poczucie, że żyjemy w świecie głąbów i kombinatorów. To właśnie muzyka, jej tworzenie i wykonywanie oraz tyrady społeczne i antyestabilishmentowe zajmują tu najwięcej miejsca. Tyle, że pisząc o muzyce, Zappa posługuje się profesjonalnym żargonem, zaś rzeczywistość społeczno-polityczna, którą opisuje, to Stany Zjednoczone lat osiemdziesiątych, czasy Ronalda Reagana, na które w Polsce mamy zupełnie inne spojrzenie, na pewno zdecydowanie bardziej przychylne. Inna sprawa, że Ameryka tamtego okresu widziana oczami Franka Zappy bardzo przypomina naszą. Niestety, nie mamy tu równie inteligentnego i elokwentnego muzyka, czy w ogóle artysty, który by potrafił aż tak przenikliwie i zgryżliwie opisać nasz kraj. Najbliżej jest Kazik, ale to jednak nie ta liga.
Jednak nie brak muzyki, czy deficyt pikanterii jest w „Prawdziwym Franku Zappie” najgorszy. Ta książka jest bardzo nierówna. Początek jest doskonale napisany, czuć w nim temperament i poczucie humoru autora/bohatera, jednak później z każdą stroną jest gorzej. Choć to świetne napisana rzecz, bardzo szybko nuży, zaś stężenie żółci i erudycyjnych fikołków w pełnych pasji antyrządowych, antykościelnych i antyspołecznych tyradach jest tak wielkie, iż trudno przez to przebrnąć. Choć trudno autorowi odmówić racji.
No, ale Frank Zappa nigdy nikomu nie schlebiał. Zapraszał na tańce, ale muzykę wybierał on. Nic dziwnego, często powtarzał, że to ona jest najważniejsza.