Może wstyd się przyznać, może nie, ale jest to moje pierwsze zetknięcie się z takim typowym komiksem i niestety pierwsze, głębsze zetknięcie się z serią ,, Z Archwium X". Pierwsze zetknięcie bardzo owocne i wzbudzające moje zaciekawienie. Komiks solidnie wykonany, kolorowy, na bardzo dobrym papierze i bardzo czytelny. Mimo, że nie znam wcześniejszej historii to dałem radę wczuć się w klimat panujący w tym ,,utworze". Komiks przeznaczony moim zdaniem szczególnie do oglądania i podziwiana wspaniałych rysunków. Nie pozostaje mi nic innego niż nadrobienie zaległości i przekonanie się do treści zawierających się w serii ,,Z Archiwum X". Uważam, że ten komiks to wspaniała gratka dla czytelnika i przepiękny czytelniczy gadżet każdego fana komiksów i teorii spiskowych z niewyjaśnionymi historiami w tle. Polecam.
Tak!
Ten tom odzwierciedla wszystko to, co kocham w "The X Files". Główny wątek kolonizacji Ziemi przez istoty pozaziemskie nigdy nie był tak fascynujący jak te krótkie, jednoodcinkowe historyjki w starej konwencji "monster of the week".
W tym tomie twórcy powrócili m. in. do historii Flukemana - potwóra z sennego koszmaru technika Miejskiego Przedsiębiorstwa Kanalizacji. O, myśleliście, że zginął? Widocznie nie pamiętacie za dobrze ostatnich sekund odcinka "The Host" z drugiego sezonu serialu. Autorzy godnie rozwinęli losy zmutowanej motylicy i dodali też szerszą retrospekcję, która w wersji fabularnej była tylko luźno nakreślona z braku czasu antenowego.
Ale to nie wszystko! Dla fanów wątków mitologicznych jest kilka ciekawych faktów o byłych informatorach Muldera (hmmm... szykujcie się na niespodziankę!) plus jedna, krótka historyjka z życia typowego amerykańskiego małego miasteczka.
Jest moc! Czekam z utęsknieniem na kolejne wydania.