Jest obecnie w Chinach pisarzem odnoszącym największe sukcesy pisarzem. Jego powieści podbijają listy bestsellerów, łącznie sprzedano już ponad trzy miliony egzemplarzy jego książek. W zeszłym roku dzięki swej najnowszej powieści „Wind Talk” Mai Jia został w swoim kraju najlepiej zarabiającym pisarzem. Osiągnął bezprecedensowy sukces, jeśli chodzi o adaptacje filmowe: na podstawie wszystkich jego powieści nakręcono filmy pełnometrażowe lub seriale telewizyjne, do których często sam pisał scenariusze. Uznawany jest za prekursora chińskiej powieści szpiegowskiej. Stworzył wyjątkowy gatunek łączący wywiad, łamanie kodów, zbrodnię, ludzkie dramaty, fikcję historyczną i metafikcję. Zdobył niemal wszystkie ważniejsze nagrody w Chinach, w tym najwyższy literacki zaszczyt – nagrodę Mao Dun.
Nie lubię kiedy ktoś traktuje mnie jak idiotę. Osoba, która stworzyła opis tej książki powinna zawisnąć na latarni jako przykład tego co powinno spotykać ludzi, którzy starają się innym wciskać ciemnotę.
„W swoim pasjonującym debiucie Mai Jia odsłania tajemniczy świat Jednostki 701, supertajnej organizacji szpiegowskiej, której zadaniem jest kontrwywiad i łamanie szyfrów.
Rong Jinzhen, autystyczny geniusz matematyczny z tajemniczą przeszłością, zostaje zwerbowany do Jednostki 701, co oznacza dla niego porzucenie badań naukowych. Jako największy chiński kryptograf Rong odkrywa, że wybitnym umysłem kryjącym się za szaleńczo trudnym Purple Code jest jego wybitny nauczyciel i najlepszy przyjaciel, który obecnie pracuje dla wroga Chin – ale to tylko pierwsza z licznych zdrad.”
Z powyższego opisu możemy wywnioskować, że w trakcie lektury dane będzie nam poznać bohatera, który łączy w sobie agenta 007 z Johnem Nashem (bohaterem „Pięknego umysłu”).
Zabieg ten kojarzy mi się z tytułami tabloidów lub artykułów na popularnych portalach internetowych, które są wymyślane dla „klikalności”. Za ten zabieg odejmuje jedną lub półtorej gwiazdki. Za ten koszmar naszych czasów - wszechobecny „żebro klik”. Zazwyczaj staram się nie czytać opinii innych, żeby nie wyrabiać sobie zdania. Tyczy się to książek jak i filmów czy muzyki. Mam osobliwy gust i to co innym się nie podoba często, gęsto mnie zachwyca. W tym przypadku jednak zalecam wcześniejsze zapoznanie się z opiniami innych by się nie rozczarować. Chciałem przeczytać coś lekkiego. Relaks na powietrzu w długi weekend. Powieść szpiegowska o szyfrach i zdradach miała idealnie się wpasować w założenia. Jeżeli do tego dodamy miejsce akcji i zapoznanie się z tajną Chińską jednostką. Same plusy.
Z tonu mojej wypowiedzi można wywnioskować, że Rongowi Jinzhenowi bliżej do schizofrenicznego matematyka niż do wstrząśniętego lecz niezmieszanego agenta jej królewskiej mości. Niestety tu, też możemy się rozczarować. Bohater filmu Howarda jest postacią zdecydowanie bardziej medialną. Jego przypadłość leży na drugim biegunie tego co przedstawia nam „Szyfr”. Amerykański matematyk do pewnego czasu żył w miarę normalnie. Miał przyjaciół i rodzinę. Sama choroba jak i jej wpływ na jego życie mogły posłużyć za kanwę „szpiegowskiego thrillera”. W powieści Jia Mai mamy do czynienia z całkowicie innym przypadkiem. Główny bohater dotknięty jest pewną formą autyzmu. To powoduje, że jego życie wygląda całkowicie inaczej. Jest zamknięty w sobie, żyje we własnym świecie. Nie przeżywa niesamowitych przygód (choćby urojonych),a wydarzeniem które „mrozi nam krew w żyłach” jest podróż pociągiem do innego miasta, która kończy się zaginięciem osobistego notatnika bohatera.
Jeżeli miałbym się sugerować opisem wydawnictwa to skłonny byłbym, z czystym sumieniem dać jedną gwiazdkę.
Czy to znaczy, że należy odpuścić sobie ten chiński bestseller? Absolutnie nie. Jeżeli nie nastawimy się na to co stara nam się wmówić wydawca, możemy naprawdę cieszyć się historią autystycznego geniusza matematyki, którego całym światem stał się świat liczb i równań. Przez chwilę chodziło mipo głowie, że jest to odpowiedź państwa środka na „Piękny umysł. Jednak sam z tym porównaniem rozprawiłem się wyżej. Bliżej tej książce do „Przyjaciół zwierząt”. Bardziej niż powieść sensacyjna jest to studium człowieka z wielkim darem, który staje się jego przekleństwem. Książka jest napisana w formie wspomnień ludzi, którzy otaczali głównego bohatera. Poznajemy go ich oczami. To ciekawy zabieg. Możemy zobaczyć jak z czasem zmienia się postrzeganie „upośledzonego” człowieka. Jak z wyśmiewanego chłopca staje się bohaterem rewolucji. Autyzm jako taki jest bardzo ciekawym zjawiskiem, ujęty w takich ramach jest niebywale interesujący.
Jest to historia o samotności i walce z własnymi demonami. O bezwzględnym wykorzystaniu osoby kruchej jak szkło i doprowadzenie jej na skraj przepaści by na sam koniec popchnąć ją w otchłań.
Gdyby nie starano się mnie oszukać ocena oscylowałaby w granicach ósemki. Wadą jest dość dziwny, ubogi język. Niech wydawnictwo samo sobie będzie winne.
W telegraficznym skrócie można by powiedzieć, że ta książka to "Piękny umysł" made in China, ale byłoby to niesprawiedliwe wobec tego dzieła, które ma do przekazania znacznie więcej.
Pierwsze co się rzuci w oczy czytelnikowi to niecodzienny opis wydarzeń. Podczas, gdy pierwsza połowa książki przypomina kronikę rodzinną, fabuła w drugiej połowie płynie sobie powoli i za nic ma sobie punkty kulminacyjne czy podobne wymysły. Myli się jednak ten kto uważa, że lektura tej pozycji staje się przez to nudna. Wręcz przeciwnie. Czytelnik od pierwszej strony jest zahipnotyzowany tym egzotycznym stylem pisania i nie potrafi się oderwać od książki. Całość osadzona jest w zmieniających się przez dekady realiach chińskiej rzeczywistości, co czyni ją jeszcze bardziej interesującą.
Podsumowując mogę stwierdzić, że jeśli szukasz niegłupiej powieści, interesujesz się dalekim wschodem i uważasz matematykę za królową nauk to powinieneś sięgnąć po tę powieść. Tym bardziej, że rzadko kiedy trafia się dzieło autora spoza kręgu kultury zachodniej, a warto poznać kraj z punktu widzenia jego mieszkańców. Miłym zaskoczeniem jest też Polski akcent. Polecam!