Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Bioetyka z punktu widzenia kościoła katolickiego, szkoda że nie podano takiej informacji na okładce. Każdy rozdział to inna z najbardziej kontrowersyjnych kwestii bioetyki. Najpierw autorka przybliża dla laików, czym jest dany problem, a dopiero na koniec zajmuje się oceną etyczną. Jako biotechnologa interesowały mnie właśnie te oceny. Ku mojemu rozczarowaniu, oceny etyczne są bardzo krótkie, zajmują raptem 1-3 strony po każdym rozdziale. Jednak co najbardziej mnie zirytowało, to jawnie katolickie podejście autorki, która swoją ocenę uznaje za słuszną i odnosi się do niej następnie słowami "Jak już wcześniej ustaliliśmy..", jak gdyby swoje osądy w jakiś sposób konsultowała z czytelnikiem, a ten przyznał jej rację - zakrawa to o schizofrenię droga Pani. Największą abstrakcją w "Bioetyce dla wszystkich" jest twierdzenie (słuszne, w pojęciu autorki),jakoby embrion był bezbronną istotą ludzką. Jest to dla mnie niebywałą abstrakcją, analogicznym stwierdzeniem byłoby nazwanie nasiona rozwiniętą rośliną. Mało tego, dowiadujemy się także, że poczęcie dziecka jest właściwe tylko i wyłącznie poprzez bezpośredni stosunek płciowy. Autorka przywołuje także obecne prawodawstwo, jednak przede wszystkim to legislatura włoska, dlatego bardziej adekwatnym tytułem byłaby "Bioetyka we Włoszech". Zamysłem na książkę było zapoznanie laików z trudnymi tematami, o których mogli usłyszeć w wiadomościach. Jako specjalista odradzam te lekturę, która jako jedyny słuszny narzuca katolicki punkt widzenia .