Przedrzeźniacz Walter Tevis 7,6
ocenił(a) na 89 tyg. temu Jest wiek XXII, Ameryka, Nowy Jork. Świat to zaledwie dziewiętnaście mln, ludzi, Ameryka to dwa - ostatnich, bo dzieci się nie rodzą.
„O nic nie pytaj, odpręż się. Jeżeli masz wątpliwości, daj sobie spokój”. To jedne z wielu mantr składających się na program permanentnej indoktrynacji, której ludzkość jest poddawana. Do tego sopor, marihuana i wiele innych specyfików, które mają utrzymywać ludzi w stanie iluzorycznego błogostanu. Nad tym ziemskim rajem czuwa niezliczona armia robotów, wystarczająco głupich, żeby działać. Nam nimi z kolei Bob Stofforth – Mark Dziewiąty – absolutna doskonałość robotyki z kopią mózgu pewnego inżyniera. On też jest „ostatni”, bo jego kopie popełniły samobójstwo. Samobójstwo, które stało się niedoścignionym marzeniem Stofforth'a, bo jako jedyny ma przed nim wbudowaną blokadę, a jedyny sposób na zrealizowanie marzenia nie może skończyć się dobrze dla gatunku ludzkiego. Jest wreszcie Paul – wykładowca uniwersytecki, który oddał się zapomnianemu i zakazanemu tabu jakim są książki i czytanie. To niezwykle śmiały pomysł, bo umiejętność czytania umarła dawno temu. Tak jak i uczucia. Jego losy łączą się z losami Mary Lou Borne, outsiderki, która zbuntowała się wobec systemu jeszcze jako nastolatka. Jest najinteligentniejszą znaną kobietą na Ziemi i jedyną płodną. Ścieżki życiowe tych trojga muszą się przeciąć i przecinają, tworząc rewelacyjną fabułę.
Świat wykreowany przez Tevisa jest nie tylko apokaliptyczną wizją końca ludzkości, jest – przede wszystkim – ostrzeżeniem. Tutaj żaden robot, ani żadna sztuczna inteligencja nie wpadła na pomysł pozbycia się ludzkości. To ludzie o tym postanowili, nie świadomie oczywiście. Bezrefleksyjny rozwój techniki tworzy społeczeństwo najpierw wygodne, następnie leniwe, na końcu bezwolne. Jedna drobna awaria, jeden błąd czy nieuwaga powoduje, że przez pewien – nadal aktywny – algorytm ludzkość wymiera. Cała opowieść to wizjonerstwo godne Lema, bez ozdobników, grafomańskich zapędów do wymyślania technologii, których jedynym zadaniem jest „dziwność”, Stofforth to postać godna pióra Asimova, a sucha wręcz chropowata wizja świata godna... (tutaj kandydatów kilku) To opowieść o społeczeństwie, które stało się prawie robotami i robocie, który stał się prawie człowiekiem. I właśnie to „Prawie” zdecyduje o ich losach. Wszystko co najlepsze w jednym miejscu, w jednej historii.