Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ptolemy Tompkins
2
5,8/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
355 przeczytało książki autora
395 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Mapa nieba. Nauka, religia i zwykli ludzie udowadniają, że zaświaty naprawdę istnieją
Eben Alexander, Ptolemy Tompkins
5,9 z 220 ocen
655 czytelników 43 opinie
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Mapa nieba. Nauka, religia i zwykli ludzie udowadniają, że zaświaty naprawdę istnieją Eben Alexander
5,9
Wydaje mi się, że to musi być niesamowicie wielka i piękna łaska, gdy ktoś, kto na co dzień ma niewiele wspólnego z Kościołem, deklaruje się jako ateista lub agnostyk, nagle doświadcza czegoś, co całkowicie zmienia jego sposób myślenia, co sprawia, że zaczyna wierzyć. Właśnie takiego „cudu ponownych narodzin” doświadczył, jak sam deklaruje, Eben Alexander. I jak się okazuje – nie tylko on. A całą tę historię można przeczytać w książce „Mapa nieba”.
Eben Alexander jest cenionym neurochirurgiem, który wcześniej nie wierzył, że po śmierci cokolwiek istnieje. Swoje myślenie zmienił dopiero za sprawą „cudu”, jakiego doświadczył, będąc w śpiączce farmakologicznej. Miał wtedy okazję przekonać się, że „Niebo istnieje naprawdę”, a swoje doświadczenie dokładnie opisał w książce pt. „Dowód”. Natomiast „Mapa nieba” jest poniekąd potwierdzeniem istnienia Nieba – potwierdzają to inne osoby, które, jak twierdzą, miały podobne niezwykłe doświadczenie, które utwierdziło ich w przekonaniu, że śmierć to nie koniec, że po śmierci jest „coś jeszcze”.
W książce „Mapa nieba” E. Aleksander opowiada między innymi o tym, jak po jego doświadczeniu, po przebudzeniu się ze śpiączki i po cudownym, szybkim powrocie do pełni sprawności, ludzie zaczęli coraz częściej do niego zagadywać, opowiadać mu o tym, że sami też przeżyli coś podobnego, że także są głęboko przekonani o istnieniu czegoś po śmierci. Ponadto autor podejmuje szersze rozważania o życiu po śmierci: nawiązuje do zapisków filozofów i naukowców, porównując ich, często bardzo różnorodne, refleksje – także potwierdzające istnienie Nieba!
Tak ogólnie, czasami ciężko czyta się takie książki, w których na co drugiej stronie czytamy o czymś „nadzwyczajnym”, „cudownym”, wręcz niemożliwym, żeby mogło wydarzyć się naprawdę. Takie teksty można czytać albo zupełnie bezkrytycznie i uważać, że są absolutnie prawdziwe, albo – tak jak w moim przypadku – być trochę jak św. Tomasz Apostoł i lekko niedowierzać. Oczywiście nie poważam tego, że Niebo istnieje naprawdę, ale trochę mam mieszane uczucia, gdy czytam historię dr Ebena. Chociażby, gdy czytam o tym, jak autor nawiązuje do medytacji wspomaganej dźwiękiem. Teoretycznie nawet medytując fragmenty Pisma Świętego można „wspomagać się” muzyką, ale… mam wrażenie, że dla autora to doświadczenie ma zbyt wielką wartość. Ale być może to dlatego, że mnie „uczono”, że wiara nie powinna opierać się tylko na doświadczeniu – czasami możemy nic nie odczuwać – a mimo wszystko powinniśmy „nie ustawać w modlitwie”.
„Jeśli ktoś (…) chce być blisko Pana, kimże jestem ja, by go osądzać?” – to skrócona wersja wypowiedzi papieża Franciszka, który odnosił się w niej do osób homoseksualnych, ale myślę, że to samo zdanie można odnieść także do osób, które poszukują Boga w różnych religiach. Nie da się od razu odkryć i przekonać do chrześcijaństwa, szczególnie, gdy ktoś żyje w kraju, w którym na przykład większość społeczeństwa wyznaje hinduizm czy islam. Myślę, że dochodzenie do poznania prawdziwej Miłości Jedynego Boga jest procesem, a sama możliwość takiego poznawania – wielką łaską, którą Pan Bóg chce obdarować każdego – każdego we właściwym momencie. Dlatego doświadczenie Ebena, choć tak bardzo różne od moich „doświadczeń”, uważam za coś pięknego. W końcu – każdemu z nas jest potrzebne „coś innego”, by móc być szczęśliwym przy Bogu.
Anioły istnieją naprawdę Ptolemy Tompkins
5,7
Z przymrużeniem oka traktowałam teorię Louise Hay, która w swoich licznych książkach twierdzi, że każdą chorobę człowieka wywołują pośrednio czynniki zewnętrzne wpływające negatywnie na naszą psychikę. Począwszy od kataru, poprzez pasożyty układu pokarmowego, na raku skończywszy. Mam uwierzyć, że apodyktyczny charakter ojca wywołuje u jego dzieci astmę?!
Przymrużyć oka jednak nie mogłam czytając tę książkę, napisaną dwugłosem matki i jej dwunastoletniej córki, dostarczających nieświadomie dowodów na poparcie poglądów Louise Hay.
Przeczytałam wiele książek na temat walki z rakiem, ale w żadnej nie znalazłam holistycznego podejścia do człowieka w procesie leczenia, w którym terapii poddawane jest, równolegle z ciałem, jego psychika i dusza. To bardzo żmudny i powolny proces nie tylko u osoby chorej, ale również u jego najbliższych, zdrowych fizycznie członków rodziny, w formie terapii rodzinnej. W bardzo uproszczonej formie podsumowała go Basia, bohaterka wspomnień, która na pytanie: Rak? W jaki sposób udało ci się go pokonać?, odpowiada dyktowaniem przepisu na:
„Ciasto na zdrowie”:
1 albo więcej łyżek stołowych wiary w siebie
1 łyżeczka do herbaty wisielczego humoru
1 miska „prawdziwej radości życia”
szczypta egoizmu
szczypta przekory.
Całość miesza się starannie z dużą ilością miłości.
Niby jasne, niby zrozumiałe, niby składniki łatwo dostępne, ale mimo wszystko jakie trudne do zrobienia. Zwłaszcza jeśli chodzi o „prawdziwą radość życia” i miłość. Sądząc po ilości zachorowań tylko na raka, to bardzo deficytowe i luksusowe delicje. Czyżby aż tak trudno dostępne?
Jeśli tak, to smutne.
Mam tylko żal do autorek? wydawcy?, o ten niefortunny, marketingowy, „anielski” chwyt w tytule. Mam uwierzyć w internetowy kontakt z aniołem o imieniu Elmer, piszącego e-maile do mamy Basi i używającego zwrotu: "kochana ziemska istoto"? Ale może nieważne co się kryje pod poszczególnymi składnikami „Ciasta na zdrowie”. Ważne, żeby przepis był sprawdzony. Żeby ciasto się udało. Mamie Basi i jej córeczce wyszło przepyszne. Wyszło na zdrowie.
http://naostrzuksiazki.pl/