Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Dave Foreman, działacz ruchu ekologicznego Earth First!, przekazuje nam swoje obawy dotyczące przyszłości Ziemi. Książka napisana jest w odniesieniu do zniszczeń spowodowanych przez człowieka, głównie w Ameryce i Kanadzie. Nie ma to jednak znaczenia. Pomimo różnic prawnych problem dotyczy całego świata. Autor jest bardzo radykalny, w moim odczuciu aż za bardzo. Nawołuje do ochrony dzikich obszarów przyrody, które są naszym dziedzictwem i skarbem całej Ziemi. Zgadzam się z tym całym sercem ale wydaje mi się, że pozostawianie turystów bez pomocy w dziczy to już lekka przesada. Foreman daje kilka wskazówek do prowadzenia monkeywrenchingu, zastrzegając, że to tylko takie tam gadanie przy ognisku. Nie przemawia do mnie niszczenie własności a tym bardziej szpilkowanie(dla minie uszkadzanie) drzew. Jeśli chcemy dbać o przyrodę to czy wybieranie mniejszego zła jest najlepszą drogą? Pewnie każdy sam powinien to ocenić - do mnie nie przemawia. Poza tym Forman jest myśliwym. Czy osoba, która jest w stanie zabijać zwierzęta jest w stanie oddać całe serce naturze? Trochę wątpię. Książkę warto przeczytać, jest w niej zawarte sporo cennych informacji dotyczących szkodliwości wypasu bydła na ziemiach publicznych czy też budowania dróg w dziczy. Jest też bardzo dużo uwag dotyczących różnych ruchów ekologicznych, instytucji rządowych i lobby farmerskich. Każda osoba zainteresowana przetrwaniem Ziemi znajdzie coś dla siebie w tej lekturze.