Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książki tak naprawdę nie przeczytałem, bo dość szybko zorientowałem się, że nie jestem w stanie tego zrobić -- jest to pozycja zbyt hermetyczna. Jeśli tworzymy Google-bis, albo chcemy zatrudnić się w Google, to wtedy lektura od deski do deski będzie obowiązkowa, ale w pozostałych przypadkach wydaje mi się, że lepiej książkę przewertować i wybrać te fragmenty, które są albo już stosowalne, albo jesteśmy od nich o krok. Po pewnym czasie warto do niej wrócić i dokonać "aktualizacji" i tak iteracyjnie czytać coraz więcej. Na książkę składają się zarówno opisy organizacji pracy, filozofii testów (a także zatrudniania do pracy testerów),jak i wywiady z pracownikami Google'a. Zastrzegam, że o ile po prostu kocham książki podlane "war-stories" lub też czysto dokumentalne pozycje (jak np. "E-mailem z Doliny Krzemowej"),to niniejszy tytuł do takich się nie zalicza -- nie znalazłem tu zbyt wielu fajerwerków, czy iskrzenia, raczej "przyszedłem, sprawdziłem, napisałem, skompilowałem...", czyli de facto coś co mam i znam z każdego dnia mojej pracy. Książka ani nie zwala z nóg w sensie pozytywnym, ani nie rozczarowuje, jest po prostu OK. Choć nie pogardziłbym bardziej stosowalnym, gotowym do użycia materiałem, a nie tak mocno specjalizowanym profilem. Nie rozumiem zupełnie czemu polski wydawca przekłamał tytuł oryginału, który brzmi "Jak testujemy oprogramowanie w Google", a nie "Testuj oprogramowanie jak Google", bo to drugie to niespełnialna obietnica. Traktuję więc ten zakup jak i książkę jako źródło potencjalnych inspiracji, zakupu nie żałuję, mimo iż lektura jest suchawa. Na plus książce zaliczam brak konkurencji, a że wiedza w tym przypadku przychodzi nie tak gładko jak by się chciało, cóż...