Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ludwika Wujec
1
6,9/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 1941 (data przybliżona)
Działaczka społeczna i samorządowa, redaktorka, nauczycielka; współpracowniczka Komitetu Obrony Robotników, współtwórczyni wydawanego poza cenzurą „Robotnika” i legalnej „Niezależności”; redaktorka w Agencji Solidarności, internowana w okresie stanu wojennego; w latach 80. członkini redakcji podziemnego „Tygodnika Mazowsze”, później asystentka Tadeusza Mazowieckiego przy obradach Okrągłego Stołu i zastępczyni dyrektora Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Po 1989 roku działaczka ROAD, Unii Demokratycznej i Unii Wolności, a także m.in. sekretarz warszawskiej gminy Centrum. Matka Pawła, żona Henryka Wujca.
6,9/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wujec. Związki przyjacielskie
Michał Sutowski, Ludwika Wujec
6,9 z 9 ocen
17 czytelników 2 opinie
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Wujec. Związki przyjacielskie Michał Sutowski
6,9
Bez bicia przyznaję się, że o Ludwice Wujec do niedawna absolutnie nic nie wiedziałam. Kojarzyłam nazwisko jej męża i to wszystko. O lekturze „Związków przyjacielskich” zdecydowały dobre wrażenia z wywiadu z Andą Rottenberg wydanego w tej samej serii oraz okładkowa zapowiedź, w której wspominano o dzieciństwie Ludwiki Wujec (1941) wśród komunistów na sowieckim Uralu oraz dorastaniu w powojennej Łodzi i w Warszawie. Komunizm to obecnie coś tak niepopularnego, że tym bardziej chce się o nim czytać.;)
Wspomniani komuniści to przede wszystkim rodzice Wujec, których poglądy polityczne wyniknęły z biedy i niezgody na nierówność społeczną, z jaką stykali się przed wojną. Po 1945 r. sytuacja uległa zmianie i choć matka głównej bohaterki (ojciec zginął w walkach) aktywistką nigdy nie była, wyczulenie na niesprawiedliwość jej pozostało i najwyraźniej udzieliło się także córce. Daje się zauważyć właściwie na każdym etapie życia pani Ludwiki: najpierw podczas studiów, a później już nieprzerwanie od czasu strajków w Ursusie w 1976 r., kiedy zaangażowała się w pomoc rodzinom represjonowanych robotników i prace KOR-u.
W ocenie Wujec był to fantastyczny okres, właśnie ze względu na działalność dla dobra ogółu i zawiązujące się przyjaźnie:
[…] człowiek miał świadomość, że bardzo konkretnie w sposób namacalny, pomaga komuś, kto jest absolutnie nieszczęśliwy, porzucony i nikt inny mu nie pomoże. Że za ta pomocą idzie myślenie i zaczynamy widzieć, co dalej robić. A jednocześnie to wszystko razem spojone było przyjaźniami i bardzo fajnym życiem towarzyskim, dzięki tym więziom włączali się coraz to nowi ludzie. (s. 104)
Przyjaźnie przydawały się naturalnie i w kolejnych latach: podczas redagowania „Robotnika”, w stanie wojennym, podczas obrad Okrągłego Stołu, pierwszych wolnych wyborów i trudnego okresu transformacji. Wiele z nich przetrwało, niektóre niestety nie, drogi kilkorga przyjaciół rozeszły się nawet dość mocno. W ogóle interesujące jest zobaczyć, jak potoczyły się losy dawnych działaczy: liczne grono pozostało w polityce, ktoś został naukowcem, ktoś księgarzem, część osób wyemigrowała. Z największym szacunkiem Wujec mówi o Tadeuszu Mazowieckim i Jacku Kuroniu, swoistych nauczycielach i wzorcach.
Ten wywiad czyta się z niekłamanym zainteresowaniem w dużej mierze dlatego, że stanowi pierwszorzędne uzupełnienie znanych faktów. Jest w nim mowa o kulisach ważnych wydarzeń oraz o codziennej, żmudnej pracy opozycjonistów (z czasem legalnych polityków),a więc o tworzeniu siatki rozmaitych kontaktów, o wypracowywaniu metod konspiracji, o redagowaniu gazety w warunkach domowych, czy o spotkaniach z SB. Działania bywały czasami nieudolne, na szczęście można opowiadać o nich dzisiaj anegdotycznie. I tu trzeba zaznaczyć, że zabawnych momentów w opowieściach Wujec jest dużo, działaczka daleka jest od podniosłego tonu i kombatanctwa. Weźmy przykład z okresu internowania:
Pomagało nam całkiem sporo osób. Pamiętam taką scenę – wzywa mnie oddziałowa i pyta: – Gdzie to upoważnienie? Ja nie wiem, o co chodzi. – No, na prawo do odbioru kartek żywnościowych dla dziecka. I proszę się pospieszyć i szybko wypełnić, bo pani Kalina czeka! A to Kalina Jędrusik, jeździła do Olszynki i przekazywała paczki i takie polecenia. Jak wchodziła, to miała takie wejście wielkiej damy, one wszystkie padały plackiem po prostu – no coś takiego, sama Kalina Jędrusik przyszła! Więc jak Kalina kazała, to się trzeba spieszyć! (s. 203)
Otóż to: pomagało całkiem sporo osób, nawet bardzo dużo i nie tylko w stanie wojennym. Pomagali znani i anonimowi, sympatycy „Solidarności” i ci, którzy woleli do niczego się nie mieszać, a zdarzało się, że pomoc przychodziła także od osób należących do PZPR (swoją drogą Wujec do 1978 r. także należała do partii). Piękna karta w historii Polaków, aż łza się w oku kręci, zwłaszcza gdy myśli się o obecnym podziale w naszym społeczeństwie i jego głębokiej niechęci do wszystkiego.
Książkę kończyłam czytać w 25. rocznicę pierwszych wolnych wyborów w Polsce i przyznam, że czytając wspomnieniowe artykuły oraz podsumowania, z jednej strony odczuwałam pewną satysfakcję, że wiele pamiętam z tamtego niesamowitego okresu, a z drugiej strony żal, że wiele energii i ludzkiego wysiłku po prostu zmarnowano. Ale ważne, że ludzie tacy jak Ludwika Wujec i rzesze jej podobnych w ogóle były.
http://czytankianki.blogspot.com/2014/06/zwiazki-przyjacielskie.html
Wujec. Związki przyjacielskie Michał Sutowski
6,9
Największą wadą rozmowy Ludwiki Wujec z Michałem Sutowskim jest data wydania książki, rok 2014. Nie obejmuje więc refleksji bohaterki nad tym, co się stało w ostatnich latach zarówno w jej prywatnym życiu, jak i w kwestiach, którym książka jest przede wszystkim poświęcona. Nie dziwi zatem, że wówczas Ludka nadal mogła być optymistką, nawet wspominając jedno z najgorszych doświadczeń w swojej publicznej działalności, internowanie podczas stanu wojennego.
Zwierza się dziennikarzowi: „Jak jeszcze siedziałam w Olszynce Grochowskiej (…) powiedziałam dziewczynom, że na szczęście stan wojenny wprowadzono na tyle miękko, że ludzi „przygiął, a nie złamał”, że w związku z tym się wyprostują i społeczeństwo się odrodzi. Chyba przez całe życie miałam szczęście, które polegało na tym, że nic mnie nie złamało. Czasem zbierało się jakieś ciosy, ale to nie było nic takiego, co by mi kazało wywrócić do góry nogami całe dotychczasowe myślenie o świecie.”
Ciekawa jestem, czy dziś podobnie by podsumowała bilans swojego dotychczasowego życia poświęconego zaangażowaniu w tworzenie normalnego, demokratycznego państwa. Najpierw w przedsierpniowej opozycji lat 1970-ych, później podczas karnawału pierwszej Solidarności i przy redagowaniu podziemnej prasy w latach 1980-ych, by wreszcie po roku 1989 włączyć się w różne pracochłonne zajęcia m.in. w strukturach partyjnych i samorządowych.
Opowiadając o każdym z tych etapów Ludwika Wujec unika wielkich słów, ale nie stroni od ujawniania swoich wątpliwości, nie ukrywa różnic w poglądach, małych i większych konfliktów. Pisze o ludziach, tych znanych, mających już zapewnione miejsce w historii, oraz o dziesiątkach jeśli nie setkach takich jak ona, wyrobnikach sprawy dla której się poświęcają. Jest wśród nich znacznie więcej kobiet niż w innych podobnych wspomnieniach, opracowań naukowych nawet nie wspominając. Przy czym każdą z wymienionych przez siebie osób w naturalny sposób zalicza do związków przyjacielskich - to jest bodaj najważniejsza cecha jej narracji, bo dotyczy także ludzi którym, szczególnie od jakiegoś czasu, na pewno z Ludką juź po drodze nie jest, przynajmniej politycznie.
Ktokolwiek miał przyjemność poznać osobiście państwa Wujców wie, że przyjacielskość nigdy nie była ich pijarową pozą, oni tacy po prostu od zawsze byli. Tytuł książki świetnie to oddaje.